Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2015
Rok wydania: 2015
ISBN 978-83-7988-330-1
Liczba stron: 347
Moja ocena: 9/10
Moja ocena: 9/10
"Pierwsza na liście" Magdalena Witkiewicz
"Lekarstwo na raka krwi nosimy w sobie".
Ta książka była pierwszą powieścią Magdaleny
Witkiewicz, którą miałam przyjemność przeczytać. Bardzo się cieszę, że trafiłam
na tę publikację, jestem nią oczarowana i mocno zaciekawiona twórczością tej autorki.
Patrycję oraz Inę w młodości łączyła wielka przyjaźń, niefortunnie ich wzajemną relację los wystawił na próbę, której niestety nie udało im się przetrwać. Każda z nich w dorosłym życiu podąża zupełnie inną drogą. Patrycja
po rozstaniu z mężem wychowuje samotnie dwie córki, natomiast Ina realizuje się
zawodowo, jako bezkompromisowa i pewna siebie dziennikarka śledcza. Pewnego
dnia w jej drzwiach pojawia się starsza córka Patrycji, Karolina. Z ust
dziewczyny padają dziwne i niezrozumiałe słowa: bo… pani była pierwsza na
liście. Zaskoczona Ina w pierwszej chwili nie chce rozmawiać z obcą
dziewczyną, jednakże ostatecznie postanawia jej wysłuchać. Od tej chwili, w pozornie
poukładany i idealny świat Iny, zupełnie niespodziewanie, wkrada się mały chaos,
a jej życie zaczyna podążać zupełnie innym torem.
Magdalena Witkiewicz w znakomity sposób ukazała życie kilku,
pozornie zwykłych kobiet. Chociaż są bardzo różne i podążają zupełnie inną drogą
to jednak ich cechą wspólną są, przykre doświadczenia bowiem każda z nich, nosi
w sercu bolesną ranę, która zmusza ich do ciągłej walki z wewnętrznymi demonami.
Mimo swych dylematów i urazów próbują dzielnie podążać przez życie. Każda z
tych bohaterek odgrywa istotną rolę w tej historii. Czy odnajdą wspólne ogniwo?
Czy odzyskają spokój, równowagę i nadzieję? Czy ich życie utraci w końcu cierpki
smak?
Biorąc do ręki tę książkę, spodziewałam się kolejnej
poruszającej i smutnej historii, tymczasem otrzymałam coś zupełnie innego. Ta
powieść mimo kilku przykrych, a nawet dramatycznych zdarzeń dostarczyła mi wielu
emocji bowiem niezależnie od tego, że mnie wzruszała, a chwilami nawet niepokoiła,
to ostatecznie dała mi wytchnienie oraz wewnętrzną harmonię, absolutnie nie
przytłoczyła mnie swą treścią. Książka zawiera wspaniałe przesłanie, które daje
nadzieję i wiarę w dobrą wolę ludzi, przyjaźń, miłość oraz w istotę ludzkiego życia.
Porusza bardzo poważną kwestę, związaną z bezinteresowną możliwością
podarowania innemu człowiekowi "drugiego życia". Jednocześnie
uzmysławia powagę takowej decyzji, dostarcza niezbędnej wiedzy na temat całego
procesu związanego z przeszczepem szpiku kostnego. Ukazuje zagrożenia i
korzyści dla obu stron.
"Jak zaznaczają eksperci, zdarza się, że dawcy się wycofują bez podania przyczyny, a mają do tego prawo. Na każdym etapie można cofnąć zgodę na udział w procedurze medycznej. Należy jednak pamiętać, że 10 dni przed planowanym zabiegiem pobrania materiału do przeszczepu, szpik pacjenta przygotowywanego do zabiegu transplantacji jest niszczony i jeśli ten pacjent nie dostanie szpiku pobranego od dawcy - umrze". Str. 285
Powieść czyta się z niezwykłą lekkością, przyjemnością, ale
także z delikatnym drżeniem serca oraz łzą w oku. Magdalena Witkiewicz
wykreowała interesujące i niejednolite postaci, zbudowała wielowarstwową historię
i ukazała ją z różnych perspektyw, bowiem każda z głównych bohaterek, ma okazję
przedstawić swój punkt widzenia, opisać swoje emocje i doświadczenia. Taki
zabieg daje znacznie ciekawszy i bardziej wyrazisty obraz przedstawionej
historii. Autorce udało się poruszyć wiele istotnych kwestii życia codziennego, ukazać dylematy zwykłych ludzi, ich radości i smutki, jednocześnie nie przytłaczając czytelnika. Według mnie to wspaniała powieść, która mimo poważnego tematu, kryje w sobie wiele pozytywnych emocji.
Reasumując, "Pierwsza na liście" autorstwa Magdaleny
Witkiewicz to niezwykle cenna i urzekająca powieść, która z wyjątkową intensywnością wkrada się w umysł czytelnika. Ta książka w przystępny i
zrozumiały sposób przybliża proces przeszczepu szpiku kostnego, ale także uzmysławia,
jak ważną i odpowiedzialną jest decyzja o rejestracji w bazie dawców, dlaczego nie można podejmować jej
pod wpływem emocji. Niepotrzebne
rozbudzanie czyichś nadziei jest zwyczajnie niemoralne i bezduszne. Swego czasu
dokładnie przemyślałam decyzję o dołączeniu do rejestru bazy Dawców Fundacji
DKMS Polska, od roku jestem zarejestrowanym, potencjalnym niespokrewnionym Dawcą
szpiku i jestem z tego dumna! Czekam na swego genetycznego bliźniaka, mam nadzieję, że doczekam takiej chwili, kiedy będę mogła podarować komuś "drugie życie".
Pamiętajmy, że ze
strony Dawcy to płynący z serca i potrzeby pomocy gest, zupełnie bezinteresowny,
ale jakże znaczny i niezbędny dla Biorcy.
"Wiesz, mamo, czytałam o jednym przypadku, gdy dawca się wycofał, bo jej mąż nie pozwolił. Jestem pewna, że ta kobieta będzie miała wyrzuty sumienia do końca życia. To tak, jakbyś widziała tonącego i przypatrywała się temu ze stoickim spokojem. Czy nawet odwróciła głowę, ciesząc się z własnego życia. A tonący by utonął, bo nie podałaś mu pomocnej dłoni". Str. 291