środa, 9 grudnia 2015

Wywiad z Małgorzatą Marią Borochowską





Kilka słów od autorki
Jest mi niezmiernie miło, że znaleźli Państwo czas na napisanie pytań, które złożyły się na to interesujące wyzwanie. Zadaliście mądre pytania i nie ukrywam, że z kilkoma miałam niemały problem :). Przepraszam jednocześnie za drobne opóźnienie wynikłe z przyczyn obiektywnych. Obiektywne przyczyny — nawiasem mówiąc — są zawsze dobrą i wyrafinowaną wymówką lub usprawiedliwieniem na przykład lenistwa :). 

WYWIAD...
Anonimowy (Iwona N.)
1.  Jakie książki Panią ukształtowały i wpłynęły na wybór niełatwej pisarskiej drogi?
Anonimowy (Katarzyna)
2. Jakie książki lubiła Pani czytać w dzieciństwie, czy była ulubiona i czy to wpłynęło na Pani pasję pisarską?

Odpowiedź na pytania 1 i 2:
Pierwszą książką z dużym i poważnym tekstem, którą samodzielnie przeczytałam, był poemat Konopnickiej Na jagody. Piękny początek czytelniczej drogi. Później była książka O krasnoludkach i sierotce Marysi. Te dwie książki kojarzę z bardzo wczesnym dzieciństwem. Następnie pojawiały się lektury szkolne, które przeczytałam, zanim znalazły się na mojej liście książek obowiązujących w programie nauczania. Czytałam klasyków, bo nie miałam pojęcia, że to klasycy i że to trudne i nudne.
W okresie dojrzewania ważnymi dla mnie książkami były Martin Eden Jacka Londona i Cudzoziemka Marii Kuncewicz. To pozycje, z którymi utożsamiłam się w bardzo młodym wieku i chociaż nie pamiętam dokładnie treści, to do dzisiaj pamiętam emocje, jakie we mnie wywołały.
______________________________________

Artystą trzeba się urodzić. Genialni kompozytorzy, malarze, pisarze przychodzą na świat z określonymi predyspozycjami i talentami. Cechy, które wpływają na zdolności twórcze, to między innymi: zdolność dostrzegania problemów i ich różnicowania, elastyczność, oryginalność myślenia, niekonwencjonalne rozwiązania i krytycyzm. Im bardziej rozwinięte są te cechy, tym większa możliwość stworzenia niekonwencjonalnego dzieła. Zostałam wyposażona w konstrukcję psychiczną, z którą bardzo długo uczyłam się żyć. Z perspektywy czasu za wyjątkowy dar  uważam przede wszystkim inteligencję emocjonalną, wyobraźnię i związaną z nią refleksyjność. Nadwrażliwość i odwaga, wykraczanie poza utarte schematy myślenia, kreowanie przeróżnych wizji i umiejętność perspektywicznego myślenia, fantazja bez wewnętrznej cenzury i ograniczeń są niezmiernie istotne.
Nie byłam tego od początku świadoma i wcale nie miałam wewnętrznej siły, żeby walczyć o siebie i swoją wyjątkowość. Częściej myślałam, że jestem dziwna, żeby nie powiedzieć zaburzona :). 
Mimo to miałam ogromną potrzebę kreowania własnego świata. Potrzeba tworzenia i wyrażania emocji była we mnie tak wielka i zarazem tak naturalna, że jestem przekonana, nawet gdybym nie miała szansy przeczytania zbyt wielu książek, to i tak znalazłabym sposób, żeby wypowiedzieć się w jakichś artystycznych kreacjach.
Długo szukałam odpowiedzi na pytanie, kim jestem i dlaczego jestem taka, a nie inna. Szukałam wszędzie, również w literaturze. Wypowiadałam się jako artysta na różne sposoby: rysując, malując, projektując, fotografując, grając i pisząc. To nie liczba przeczytanych książek, ale określone predyspozycje sprawiają, że człowiek jest wyjątkowy. Nie inteligencja, albowiem między inteligencją a twórczością związek jest słaby. Potrzebowałam jedynie narzędzi w postaci słów, dźwięków, obrazów i doświadczeń, którymi mogłabym się zainspirować. To przyszło z czasem. To dar i przekleństwo, bo chociaż nauczyłam się z tym żyć, to jest mi czasem z tą wyjątkowością bardzo ciężko ;). 
Do pisarstwa trzeba po prostu dorosnąć lub – precyzując – dojrzeć. Człowiek, który ukończy kurs kreatywnego pisania, może być dobrym rzemieślnikiem, nigdy zaś artystą.

Olga Majerska 
1.  Jakie jest Pani zdanie na temat stanu czytelnictwa w Polsce? Czy tak jak wielu pesymistów uważa Pani, że w dzisiejszych czasach tylko nieliczni tracą czas na czytanie, czy też jest Pani bardziej optymistycznie nastawiona?

Jestem spokojna o stan czytelnictwa zawsze będą jakieś instrukcje obsługi sprzętu domowego do przeczytania :). To oczywiście żarcik. Czytelnictwo nigdy nie zaniknie. Obawiałabym się raczej poziomu czytelnictwa, bo ten niestety bardzo się obniża.
Żyjemy w czasach, w których media niemal od ręki stworzą z każdego beztalencia wzór do naśladowania dla milionów. Wzorce te niestety często bardzo powierzchowne.
Cieszę się, że dorastałam w czasach kultu ludzi wybitnych, którzy na swoją pozycję musieli ciężko pracować lub wyróżniać się szczególnym talentem lub umiejętnościami. Tacy ludzie budzili zasłużony podziw i szacunek społeczeństwa. To były wzorce do naśladowania, na których wychowywały się pokolenia.
Młode pokolenie ma coraz częściej problem z czytaniem tekstu ze zrozumieniem i siłą rzeczy unika wysiłku umysłowego. Czasami nie mogę uwierzyć, że książka o młodej durnej na usługach bogatego i cwanego oceniana jest jako arcydzieło literatury, zdobywając rzesze fanów. Mnie osobiście to przeraża.
Zapewniam, że nie zaczynam dnia od Biblii i nie kończę na Gombrowiczu, ale doświadczając głupoty, wiem, że to głupota, i doświadczam jej świadomie. Doświadczę, wzdrygnę się i zapomnę :). 
Cieszę się, że jest tyle blogów literackich, na których miłośnicy książek dzielą się opiniami i wrażeniami z lektur. Polski miłośnik książek to wdzięczny i wymagający czytelnik. Nie pobłażajmy nieuctwu i głupocie, chcąc, żeby sztuka w Polsce utrzymała się na wysokim poziomie.

2. Gdyby miała Pani możliwość, by na jeden dzień zamienić się z innym pisarzem (niekoniecznie lubianym i niekoniecznie żyjącym) na ciała, kto by to był? 

Nie zamieniłabym się z nikim na ciała. Nie zazdroszczę ludziom ciał. Zazdroszczę ludziom tęgich umysłów i tutaj znaleźliby się tacy, których – chociaż w części – umysły chciałabym posiąść.  Niekoniecznie pisarzy.

Edyta Chmura 
1. Napisała Pani na swojej stronie: Nigdy nie jest za późno na przygodę z książką, ale najlepiej zacząć ją od początku [...]”. Jakie trzy tytuły poleciłaby Pani osobie, która chce rozpocząć przygodę, ale obawia się, że będzie to trudna i nudna droga. Dlaczego właśnie te książki są odpowiednie na początek?

Dla dziecka, które poznaje świat równie atrakcyjne są słowa wiadro i cebrzyk lub cóżem, obskurant i kontenta. Problem leży w dorosłych, którzy pokazują dziecku świat ograniczony i ubogi. W konsekwencji wyrasta dorosły, dla którego przeczytanie Pana Tadeusza jest karkołomnym wyczynem.
Zadeklarowany Nieczytający powinien rozpocząć przygodę z książką od krótkich i treściwych pozycji klasycznych dedykowanych dzieciom, które jednak mają drugą niedostępną  dziecku – płaszczyznę, na przykład Piotruś Pan i Wendy, Alicja w Krainie Czarów, Tajemniczy ogród, Opowieści z Narni itp.
Nie twierdzę, że człowiek, który poświęcił życie na odkrycie leku na raka – nie mając przy tym czasu na czytanie książek innych niż naukowe publikacje nie poradzi sobie z literaturą poważną i wymagającą. Czemu jednak być uboższym o to, co piękne i wcale nieproste.
Inaczej ma się rzecz z osobami, którym trudność sprawia koncentracja na tekście długim i wielowątkowym. Tym z całą pewnością warto wymodelować gust oraz uwrażliwić na treść i formę, podsuwając jakiś dziecięcy klasyk. Jeżeli ktoś boi się trudu i znoju, twierdząc, że każda książka jest trudna, nudna i głupia, należy zaproponować mu coś, co jest zabawne i wartkie, pozostając jednocześnie pięknym i cennym. Trzeba przekonać potencjalnego czytelnika, żeby uwierzył w swoje możliwości intelektualne.

Piotruś Pan i Wendy
„Nigdy więcej o tym nie rozmawiały, ale od tego momentu Wendy wiedziała, że musi dorosnąć. Zawsze się to wie, gdy się skończy dwa lata. Drugie urodziny to początek końca”To jeden z moich ulubionych cytatów.
Książka absolutnie fenomenalna! Mistrzowska narracja, wysmakowane poczucie humoru, genialna fabuła. To tego typu książka, na którą natykasz się przy wielkich porządkach i musisz do niej zajrzeć. Początkowo wolno wertujesz kartki, by po chwili zastygnąć na długo z wypiekami i uśmiechem na twarzy. Arcydzieło!
Barrie odstąpił od typowego schematu książki dla dzieci, która z założenia powinna mieć charakter poznawczo-wychowawczy. Piotruś Pan to powieść ironiczna z przerysowanym i wypaczonym obrazem dziecka, które nie ponosi żadnych konsekwencji, nie ma żadnych obowiązków, niczego nie czuje, niczego nie pamięta. Dziecka, które wszystkie uczucia wyraża drwiącym śmiechem. No i Wendy, która odchodzi, mimo że kocha Piotrusia, wcale nie jak matka, ale jak kobieta. Kocha go i mówi „dość”. Dorasta i kosztem umiejętności latania otrzymuje cenne, chociaż bolesne doświadczenie.
Na takich książkach kształtuje się wybredny gust literacki i później już nie można przeczytać Greya bez zażenowania. Nie chodzi o kontrowersyjną treść książki pani James, ale o fatalny warsztat, który plasuje tę książkę na liście grafomańskich powiastek.
Jak powiedział Oskar Wilde: „Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki dobrze lub źle napisane”.

2. „Prawie całe zło świata wywodzi się z faktu, że ktoś się czegoś boi – tak mówiła Valancy w Błękitnym zamku Lucy Maud Montgomery. Zgadza się Pani z tą opinią? Czego Pani się boi najbardziej?

Wszystko jest relatywne. Prawda wcale nie musi być dobra, a kłamstwo złe. Strach z definicji także nie jest dobry lub zły. Instynkt samozachowawczy działa, opierając się na strachu, będącym czymś pierwotnym. Bez niego nasz gatunek, który, paradoksalnie, bardzo kocha wojnę, dawno by wyginął :). W tym znaczeniu strach jest dobry, pozwala bowiem nam zachować życie. Proszę sobie jednak wyobrazić świat, w którym nikt niczego się nie boi i wyznaje zasadę, że wolno wszystko, co sprawia człowiekowi radość. Nie obowiązuje „wolność od…”, ale „wolność do…”.
W 1935 roku przyjęto w Niemczech ustawę o ochronie i czystości krwi niemieckiej, więc naziści tłumaczyli swoje zbrodnicze działania jako zgodne z prawem państwowym. Jeżeli ten przykład posłuży nam za punkt wyjścia i zaczniemy powoli spoglądać wstecz, to być może dojdziemy do wniosku, że u źródła tej ustawy leżał strach jednostki. Strach przed samotnością, odrzuceniem, brakiem akceptacji, miłości, strach przed niespełnieniem itp. A więc strach nabyty na skutek traumatycznych doświadczeń. Widząc w ten sposób problem, możemy przyjąć, że u źródła wielu – jednak nie wszystkich zbrodni i zła w ogóle leży strach. Celowo zaznaczam, że nie wszystkich, bowiem przyczyną zła może być też brak strachu. Terroryści się nie boją :). 
Zatem strach nie jest przyczyną, lecz raczej skutkiem naszych doświadczeń, ale jako skutek może być przyczyną między innymi zła. Na szczęście nie każde zastraszane w szkole dziecko wyrasta na psychopatycznego mordercę :). 
Czego się boję? Hmm… Może tego, że któregoś dnia mogłabym być nikomu niepotrzebna.

Monika Bulatowicz 
1. Skąd czerpie Pani inspirację do pisania?

Ania K. 
2. W którym momencie życia postanowiła Pani napisać książkę? Co było głównym bodźcem do działania?

Odpowiedź na pytania 1 i 2:
Żyję na granicy dwóch światów i nie jest mi z tym łatwo, bo świat jest pomyślany na zupełnie innych bohaterów. Inspiracją są najczęściej słowa i obrazy. Bywa też, że barwa głosu, jakiś gest lub mimika zrobią na mnie ogromne wrażenie i zapamiętuję je na zawsze. Trudno wyjaśnić, dlaczego coś, co jest dla kogoś zwykłe, bardzo przeciętne lub wręcz niewidzialne, staje się ucztą dla moich zmysłów.
W mojej powieści jest bardzo dużo historii, które wydarzyły się naprawdę, więc inspiracją są także moje doświadczenia. Wiele dialogów zaistniało w moim realnym, chyba, życiu :). 

Na ulicy, którą często chodzę, mijam niekiedy chłopaka kroczącego w bardzo charakterystyczny sposób i chociaż mam słaby wzrok, już z daleka wiem, że to on. Wyprostowany, nieruchomy korpus i rytmiczny ruch rąk i nóg. Bohater mojej powieści otrzymał coś od tego zupełnie nieznanego mi człowieka.
Był listopad, godzina 17.30. Wracałam do domu pustą uliczką. Było ciemno i bardzo zimno. W odległości może stu metrów przede mną majaczyły sylwetki ludzi czekających na tramwaj. Ktoś podszedł bezszelestnie z tyłu, otoczył mnie ramionami i przyłożył nóż do gardła. To były ułamki sekund… Usłyszałam w głowie rozkazy: „Krzycz”, a później „Walcz”. Może to wola życia stworzyła takie wrażenie, a może coś zupełnie innego… :). Wtedy w każdym razie po raz pierwszy pojawił się w mojej głowie mroczny Generał z włosami kołyszącymi się jak powrozy.
Takie historie też mnie inspirują i tak zaczęła się historia Złamanego pióra :). 

izabela81 
1. W jednej z recenzji Złamanego pióra przeczytałam, że pełno w niej metafor, synonimów, symboli i pułapek. Osobiście lubię takie wyzwania literackie. Czy Pani celem było, aby wyzwoliło to w czytelniku możliwość własnej interpretacji opisywanych wydarzeń?

Przede wszystkim nie byłam nastawiona na spektakularny efekt oparty na tanich chwytach. Wiele osób wróżyło mi zresztą przegraną, bo książka nie wpasowywała się w panujące trendy inspirowane światowymi bestsellerami wydawniczymi. Nie jestem i nigdy nie będę pisarką topową. Nie szukam taniej popularności. To, co piszę, musi podobać się przede wszystkim mnie. Jestem dla siebie największym krytykiem. Uważam, że jeżeli sama nie uwierzę w moją pracę i jej sens, to nikogo nie zdołam do niej przekonać :). 
Złamane pióro opowiada historię artystów, z których każdy jest inny i wypowiada się, stosując zupełnie odmienne środki artystycznego wyrazu. Uznałam, że forma powinna być spójna z treścią książki, stąd  artystyczny język i projekt okładki, którego podjął się mój syn. Na okładce jest moja ręka, mój nóż i mój czarny demon ;). Okładka jest esencją treści. Nie wszystkim się podoba… Cóż, wolałabym jednak przegrać tę rundę...
Emily tworzy świat alegoryczny, pełen symboli, i przenosi doń swoje problemy.
Nie wymagam od czytelnika, żeby rozszyfrował wszystko, co ukrywa książka, są bowiem treści, których oprócz mnie nikt nie odczyta, ale obcięcie warkoczy jako rytuał lub inicjacja symbolizująca dorastanie do bycia kobietą lub woda i ogień jako symbole oczyszczenia są raczej czytelne dla wszystkich.
Każdy znajduje w książce coś, czego akurat szuka. Jedni szukają miłości i znajdują tu romantyczną historię, inni zaś odpowiedzi na ważne pytania, a jeszcze inni z kolei odczuwają potrzebę utożsamienia się z kimś, kto myśli i czuje podobnie. Każdy odkrywa w świecie Emily coś dla siebie.

2. W Złamanym piórze porusza Pani różne tematy rasizm, religię, miłość, wychowanie, pasję, pracę, życie. Który z tych tematów był największym wyzwaniem?

Każdy z tych tematów jest ważny, chociaż dla każdego będzie mniej lub bardziej interesujący. Najtrudniej pisać o czymś, czego nie można zmierzyć, zdefiniować i ujednolicić. Znacznie łatwiej tworzyć normy i zasady dotyczące równości i tolerancji, ale pisanie o miłości w sposób wiarygodny i przekonywający, żeby nie powielać banałów, jest dużym wyzwaniem. Miłość i jej brak są tematami głównymi w mojej powieści. Miłość w ogóle, nie tylko zwyczajowo rozumiana jako uczucie między dwojgiem ludzi. Miłość do pracy, do rodziny, do przyjaciół, rytuałów, miłość do siebie i do swojego życia. To trudny temat.

Kasia Piwoda 

1. Czy lubi Pani kończyć pisać książki, czy może wręcz przeciwnie odwleka moment postawienia ostatniej kropki, bo podczas powstawania powieści tak związała się Pani z bohaterami, ich historiami, relacjami, uczuciami, że żal ich opuścić?

Po skończeniu Złamanego pióra wpadłam w trzymiesięczną depresję. Pisanie to taki haj, że nie pamiętam z tego okresu nic z wyjątkiem kuchni Emily :). Wprowadziłam się w rodzaj transu, który po ukończeniu pisania zaowocował objawami, jakie zapewne odczuwa narkoman po odstawienia narkotyków.
Pisanie tego typu książki to ogromny wysiłek fizyczny i emocjonalny. Utrzymanie poetyckiej formy, rytmu i melodii oraz konsekwencji wymaga ogromnej dyscypliny. Jeszcze nie pożegnałam się z bohaterami, bowiem wkrótce wyjdzie druga i zarazem ostatnia część historii Emily, zatytułowana Trajektoria lotu.
Dla mnie atrakcyjny jest tylko proces tworzenia. Atrakcyjny i uzależniający. Nie wracam do tego, co już zakończyłam. Nie odczuwam żalu raczej ulgę, że udało mi się napisać wszystko, co chciałam, i jest to porównywalne z oczyszczeniem lub pozbyciem się ciężaru.

Klaudia Cebula 
1. Którego z polskich współczesnych (jednak wciąż żyjących) pisarzy ceni Pani najbardziej?

Mało czytam współczesnej literatury. W ogóle ostatnio mało czytam, bo nie mam na to czasu. Aktualnie próbuję dokończyć lekturę książki węgierskiego pisarza Endre Fejesa Dobry wieczór lato, dobry wieczór miłość.
Nie daję sobie prawa do oceniania współcześnie tworzących polskich pisarzy. Żeby jednak nie zostawić pytania bez odpowiedzi, napiszę, bardzo się cieszę, że Wybory Literackie wygrał Andrzej Sapkowski. To zasłużone wyróżnienie i jako miłośniczka gatunku fantasy szczerze Panu Sapkowskiemu gratuluję. To pisarz przez wielkie „P”.




Bardzo dziękuję Pani Agnieszce za zorganizowanie wywiadu i korzystając z okazji, życzę Państwu spokoju i pokoju. Proszę pamiętać, że prawdziwy świat jest tylko w naszej wyobraźni. Cieszę się ogromnie, że tak wielu czytelnikom moja książka przypadła do gustu. Wiem, że gdzieś jesteście i ta świadomość mi wystarczy.

Niech moc Elronda, najpotężniejszego Pana Rivendell będzie z Wami :). 

Książki otrzymują: pani Izabela81 oraz - dodatkową, niezapowiedzianą - pani Edyta Chmura.

Gratuluję zwycięzcom, a wszystkim serdecznie dziękuję za udział w spotkaniu.

                                                                                                             MM Borochowska

________________________________________________________________

Ja również dziękuję Pani Małgorzacie Marii Borochowskiej za poświęcony czas oraz bardzo przemyślane odpowiedzi, dzięki którym powstał tak niebanalny wywiad. 

Natomiast wszystkim uczestnikom dziękuję za udział i Wasze interesujące pytania, laureatom serdecznie gratuluję wygranej, życzę Wam pasjonującej lektury :). 

Podziękowania należą się także Cyrysi, autorce bloga Literacki Świat Cyrysi, za pomysł na wspaniałą ideę promowania rodzimych autorów.


Serdecznie pozdrawiam, 
Agnieszka K.  

14 komentarzy:

  1. Bardzo obszerny wywiad, a pani Borochowska pięknie przyłożyła się do zadania :) Cieszę się, że autorzy chętnie biorą udział w podobnych inicjatywach, w końcu nigdy nie wiadomo jakie pytania się pojawią :)
    Wszyscy powinniśmy dziękować Cyrysi, która wymyśliła ten sposób promowania autorów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już zawsze będę wspominać Autorkę, jako niezwykle mądra i sympatyczną osobę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam na ten wywiad. Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi i nagrodę, która nie była zapowiedziana :) Bardzo się cieszę, że będę miała okazję poznać twórczość autorki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy wywiad :). Chętnie skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezwykle interesujący wywiad. Autorka skutecznie zachęciła mnie do zapoznania się z jej twórczością.
    Dziękuję z całego serca za wzmiankę o mnie. To bardzo miłe, że ktoś docenia to, co robię. Dziękuję raz jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto było czekać! Dziękuję, wywiad bardzo interesujący :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesujące pytania, niebanalne odpowiedzi. Taki wywiad z chęcią się czyta! Gratulacje dla wszystkich współtwórców i zwycięzców tej konkursowej potyczki. :) Aga też dzielnie sobie poradziła z całą organizacją. Nic tylko chwalić!
    Pozostaje również czekać na kolejne książki Autorki. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo ciekawego dowiedziałam się o autorce. Fajny wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo oryginalne i interesujące odpowiedzi :) Super się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To świetnie, że autorka tak obszernie odpowiedziała na pytania :) Żałuję tylko, że nie doprecyzowałam swojego, bo wyraźnie źle mnie zrozumiała :/ No i gratulacje dla zwyciężczyń :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny wywiad. Dzięki niemu dowiedziałam się naprawdę dużo o tej autorce ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały wywiad i niezwykle ciekawa pisarka. :-) Nie znałam wcześniej dobrze twórczości pani Borochowskiej, ale widzę, że będę musiała to nadrobić. Fajnie, że dałaś odnośnik do bloga Cyrysi, która (o ile się nie mylę) zapoczątkowała właśnie takie rozmowy czytelników z autorami. Przy okazji tego wywiadu, trochę sama powspominałam. :-) Również pamiętam z dzieciństwa "Na jagody" Konopnickiej oraz książkę "O krasnoludkach i sierotce Marysi" - dziecięce klasyki. :-) No i w końcu spotykam autorkę, która jest spokojna o stan czytelnictwa w Polsce. :-) Już kiedyś rozmawiałyśmy, że patrząc na naszą blogosferę, nie ma się w tej kwestii o co martwić. :-) Wspaniały cykl Agnieszko. Mam nadzieję,że nie jest to ostatni wywiad na Twoim blogu i będę mogła w przyszłości poznać u Ciebie innych, równie ciekawych pisarzy. Pozdrawiam ciepło. :-))

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dobre pytanie i świetne odpowiedzi - autorka wydaje się naprawdę przesympatyczną osobą. :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku :)
Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Z góry uprzejmie dziękuję :)