piątek, 29 lipca 2016

Urodziny Harry'ego Pottera - również dla mugoli! Już 31 lipca 2016 roku!

  
W świecie Czarodziejów niezwykłe zdarzenia są codziennością. Gdy więc urodziny obchodzi sam Harry Potter, zapowiada się fascynująca zabawa, którą będziemy długo wspominać. Tym razem okolicznościowa impreza otwarta będzie dla każdego mugola, niemającego na co dzień dostępu do magicznej rzeczywistości. Już 31 lipca w warszawskim salonie Empik Arkadia będzie okazja, aby stać się gościem urodzinowego przyjęcia słynnego Czarodzieja.

Festiwal Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie: 31.07 - 07.08.2016!



Już w najbliższą niedzielę rozpoczyna się Festiwal Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Motywem przewodnim drugiej edycji jest poezja Bolesława Leśmiana. Z tej okazji wiersz „Dziewczyna” czytają festiwalowi goście, m.in. Krystyna Czubówna, Joanna Szczepkowska, Łukasz Orbitowski i Zbigniew Wodecki.

piątek, 8 lipca 2016

[RECENZJA] "Nastoletnia panna młoda" – Cathy Glass

Kategoria: literatura faktu 

Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2016
ISBN 978-83-287-0288-2
Liczba stron: 334

Moja ocena: 7,5/10

 "Milczenie wszystko pogarsza. Cierpienie rośnie w człowieku jak rak i pochłania wszystko, co powinno być przyjemne, tak że nigdy nie jest się naprawdę szczęśliwym". 

Zacznę od tego, że jest mi wyjątkowo trudno oceniać tego typu publikację. Nastoletnia panna młoda Cathy Glass to kolejna historia stworzona przez życie, niestety w wyjątkowo srogi, nieludzki sposób. Nie jest to, najbrutalniejsza opowieść, jaką miałam okazję przeczytać, jednak ta refleksja wynika ze sposobu ukazania tej historii. Autorka zachowała pewien umiar, opisując losy skrzywdzonej Azjatki przy użyciu dosyć subtelnych środków. Nie zmienia to faktu, że przedstawione zdarzenia z życia małej, bezradnej dziewczynki szokują i absolutnie nie da się ich zaakceptować. Pisarka nie wdawała się w detale, jednak czytelnik obdarzony dużą dozą empatii niejednokrotnie poczuje złość, niechęć i ogromny smutek.

Cathy Glass, jest brytyjską autorką bestsellerów piszącą pod pseudonimem. Od ponad dwudziestu pięciu lat prowadzi rodzinę zastępczą dla dzieci potrzebujących i skrzywdzonych. Na polskim rynku wydawniczym ukazało się kilkanaście publikacji tejże pisarki, traktujących o rozległym okrucieństwie względem nieletnich — te książki doskonale obnażają skrajną bezduszność, surowość ludzkiej duszy. Pisane przez nią opowieści, poruszają do głębi, bo wywodzą się z prawdziwego życia, czym wzbudzają jeszcze większy smutek, a nawet swoisty ból i udrękę.
„Prowadzenie rodziny zastępczej to wielkie poświęcenie — przez całą dobę, siedem dni w tygodniu — a jeśli dziecko wykazuje zaburzenia w zachowaniu — stres jest ogromny”. (str. 145)
Kolejna historia opowiedziana przez Cathy Glass tym razem ukazuje losy Azjatki imieniem Zeena. Dziewczynka urodziła się w Wielkiej Brytanii i jest jej pełnoprawną obywatelką, jednak rodzice Zeeny pochodzą z Bangladeszu, uosabiając bardzo konserwatywną rodzinę, której korzenie i tradycje mocno tkwią w kulturze azjatyckiej. Pewnego dnia mała Zeena występuje o rodzinę zastępczą, stawiając bezwzględny warunek, aby jej przyszli opiekunowie reprezentowali rasę białą. Dziewczynka trafia pod dach Cathy, która stopniowo odkrywa jej dotkliwie, głęboko ukrywane tajemnice. Okazuje się, że wczesne małżeństwo Zeeny nie jest najgorszym, co przytrafiło się jej nowej podopiecznej.
„W tradycyjnej azjatyckiej rodzinie honor i duma często są najważniejsze. […] Za przyniesienie wstydu rodzinie dziewczęta bywają skazywane na śmierć”. (str. 121). 
Kiedy czytałam tę książkę, odnosiłam wrażenie, że siedzę w wygodnym fotelu u Cathy Glass, a ona, zamiast raczyć mnie pyszną herbatą, przedstawia smutną opowieść, której bohaterką jest jej kolejna skrzywdzona wychowanka. W mojej opinii autorka uniknęła wdawania się w szczegóły okrucieństw dokonanych na bezbronnej Zeenie, co powoduje, że publikacja nie ma bezwzględnego, trudnego do zniesienia wyrazu — chociaż bez wątpienia bardzo porusza i budzi swoistą niechęć. Dawno temu czytałam historię porwanych dziewczynek, książka nosi tytuł Uprowadzone i została napisana przez L. Hoodles, C. Lunnon, oraz opowieść małej Vanessy opisanej w książce Ukarana przez V. Steel — te dwie publikacje zupełnie zdruzgotały moją psychikę, od tamtej pory nie miałam odwagi, aby sięgać po książki, w których ukazana jest krzywda wyrządzana małym, niewinnym, bezbronnym dzieciom. Po raz pierwszy od tamtego czasu odważyłam się sięgnąć po tego typu książkę i nie żałuję bowiem C. Glass, potrafi w prosty, poruszający i mądry sposób ukazywać bolesne historie. 

Takie książki mają dla mnie niebanalny przekaz, dodatkowo wzbudzają mój podziw względem ludzi, którzy obdarzeni tak wyjątkową empatią, jak pisarka potrafią pomagać, docierać do odległych zakamarków zranionej duszy, otwierać ją, aby wyzwolić skrzywdzone   małe serduszka dzieci  od bólu i nieustannej udręki. Nie jest to łatwe zadanie, dlatego niezbędne jest wyjątkowe wyczucie, zaangażowanie, delikatność, cierpliwość oraz ogromne doświadczenie, tego Cathy Glass z pewnością nie brakuje. Ponadto książka odsłania nieludzką bezwzględność, gruboskórność, chłód, bestialstwo, w tym wypadku wynikające z kultury azjatyckiej, która dla mnie jest zupełnie niezrozumiała i niemożliwa do zaakceptowania.

Czy polecam lekturę Nastoletniej panny młodej? Tak, ale wyłącznie na Waszą odpowiedzialność. Jeśli macie odwagę sięgać po książki pisane przez życie — takie, które zapadają w pamięć przez obnażenie okrucieństwa ludzkiej natury, gdzie krzywda wyrządzana małym dzieciom sięga granicy, której nie powinien przekraczać nikt — przeczytajcie opowieść Zeeny, ukazaną oczami cenionej pisarki, jednocześnie wrażliwej, odważnej i mądrej kobiety — Cathy Glass. Zaryzykujecie? 
„[…] miliony dziewczynek na całym świecie, reprezentujących różne kultury i religie, zostały zmuszone do wyjścia za mąż jeszcze, jako dzieci, często za o wiele starszych od siebie mężczyzn. […] związki te zostały zaaranżowane przez rodziców, a ceremonię prowadziła jakaś osoba duchowna. W niektórych krajach zmuszano do małżeństwa nawet ośmio- czy dziewięcioletnie dzieci, czego skutkiem bywały okropne obrażenia wewnętrzne wywołane regularnymi gwałtami mężowskim…”. (str.225).



Za udostępnienie egzemplarza do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu:




wtorek, 5 lipca 2016

[RECENZJA] "Stara Słaboniowa i spiekładuchy" - Joanna Łańcucka

Kategoria: literatura współczesna

Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2013
ISBN 978-83-62465-71-2
Liczba stron: 448

Moja ocena: 9/10

Stara Słaboniowa i spekładuchy Joanny Łańcuckiej stanowi wyjątkowo oryginalną ofertę na rynku wydawniczym, dotychczas nie spotkałam się z powieścią opartą na polskich wierzeniach ludowych, w których aż kipi od różnorodnych tworów, równolegle powieść nie traci istotnej dozy realizmu. Dzięki tej publikacji przeniosłam się na kilka dni do zupełnie innego wymiaru. Książka, posiada wyjątkowy klimat, chwilami abstrakcyjny, magiczny, archaiczny, niepokojący, ale także zabawny, doskonale obnażający ludzkie przywary — jednocześnie mocno odbiegający od realiów współczesnego świata. Takiej wsi, jak Capówka z pewnością nie ma już w teraźniejszej Polsce.

Joanna Łańcucka urodziła się w Skierniewicach, wychowała w małej wsi na wschodzie Polski. Z zawodu jest plastyczką realizującą się głównie w malarstwie olejnym. Z lubością zajmuje się czytaniem, pisaniem oraz haftem artystycznym. Obecnie mieszka i tworzy w Krakowie. Stara Słaboniowa i spiekładuchy to debiutancka powieść autorki.



Akcja rozgrywa się w małej wsi Capówka nieopodal Chmielowa, gdzieś na wschodzie Polski, w której bogobojna społeczność wiedzie senny żywot. Jednak nad tę iluzoryczną harmonię nadciągają nieczyste moce, wyłaniając się z każdego zakątka wioski — atakują, drażnią, gardzą, drwią, siejąc ogromny strach wśród wiejskiej społeczności. Mieszkańcy Capówki zostaną poddani próbie, która zweryfikuje siłę ich wiary, odwagi i sprytu, niektórych z nich opęta niespotykana chuć, której nie zdołają okiełznać  nawet najbardziej pobożni mieszkańcy wsi. 


W tej właśnie osadzie, w niedużej, skromnie urządzonej chatce mieszka tytułowa Stara Słaboniowa — modelowa wiejska baba z chustą na głowie, uchodząca za miejscową wiedźmę rzucającą uroki. Teofila Słaboniowa posiada bogaty bagaż doświadczeń, na którego dnie ukryty jest pewien uciążliwy sekret. Chociaż bardzo zaradna, jednak wyjątkowo samotna — trochę zgryźliwa, surowa, pewna siebie i swych poglądów, mimo tego skora do wszelkiej pomocy. Słaboniowa żyje w zgodzie z Matką Naturą i absolutnie nie poddaje się wszelkim, trapiącym wioskę zmorom. Umiejętnie, z wyjątkowym sprytem, odwagą walczy z pojawiającymi się demonami, jednak czy zdoła pokonać tak rozsierdzone, wszechobecne zło? I jaka tajemnica nie pozwala Słaboniowej zaznać duchowej równowagi?

Joanna Łańcucka stworzyła opowieść, która odbiega od popularnych kierunków literackich, opartych na szablonowych schematach. Ta książka doskonale wpisuje się w nurt realizmu magicznego i to według mnie stanowi o jej wyjątkowości. Autorka osadziła akcję w staroświeckiej wsi, jednocześnie ukazując jej przemianę. Historia rozpoczyna się, kiedy Capówka mocno tkwi w standardach późnego komunizmu, następnie pisarka przenosi czytelnika wraz z bohaterami do wioski w pewnym stopniu odmienionej, gdzie pojawiają się elementy nowocześniejszego świata. Nie każdy mieszkaniec jednak ulega tej metamorfozie bowiem tytułowa bohaterka, ciągle pozostaje w minionych czasach, jest typową konserwatywną staruchą, której nie zachwycają dobrodziejstwa postępującej cywilizacji. Ponadto to postać bardzo odmienna od bohaterów współczesnej literatury, często wyidealizowanych, pięknych i niemalże wiecznie młodych. Teofila jest kobietą z licznymi wadami, na której twarzy rozpościera się jesień życia, może budzić zarówno niechęć, jak i sympatię. Jednak obdarzyłam ją wielką przychylnością, dlatego po przewróceniu ostatniej strony natychmiast zatęskniłam za Słaboniową i jej spiekładuchami, za wsią Capówką, która przywodzi na myśl starodawne opowieści, za wyjątkowym nastrojem, dzięki któremu przez kilka dni przebywałam w innej perspektywie. Książka przypomina mi także wczesną twórczość Jana Jakuba Kolskiego, takie filmy, jak: Pogrzeb kartofla, Pograbek czy Jancio Wodnik  odnoszę wrażenie, że Stara Słaboniowa i spiekładuchy posiada podobny klimat, ukazujący archaiczną polską wieś.

Kolejny czynnik, który stanowi o oryginalności tej publikacji to wykorzystanie dawnych wierzeń ludowych. Czytając tę opowieść, spotykamy postaci zaczerpnięte z mitologii słowiańskiej, pojawiają się Kozły, Kikimory, Strzygi, Czarownice, Zmory — czytelnik doświadcza także opętania, uczestnicząc w egzorcyzmach. Dzięki tym elementom powieść posiada swoisty klimat niepokoju, a książkę czyta się niczym starodawną baśń czy przypowieść. Są jeszcze dialogi, doskonale odzwierciedlające regionalne odmiany polszczyzny, charakteryzujące się dużą odrębnością od ogólnie stosowanego języka, przede wszystkim w zakresie fonetyki i leksyki.
 Sum, Anecia, na świecie takie rzeczy złe, że człowiek tego ludzkim rozumem ogarnąć nie zdoła”. (str. 356)
„Nie kazali, bo tera dzieci sum chowane bezsztresowo. Znaczy się niczego dzieckom kazać nie można, a i uderzyć tyż nie wolno. […] No i rozwodzo się tera ludzie na potęgie. A bo i nie wszystkie ślub kościelny bioro. A jak ino ślub w urzędzie, to i rozwód łatwiej wziunć”. (str. 322)
Stara Słaboniowa i spiekładuchy Joanny Łańcuckiej to w mojej opinii znakomity debiut literacki, szalenie niekonwencjonalny, błyskotliwy i wybornie skrojony. Autorka wykreowała zadziwiające, osobliwe postaci oraz historię, która wyróżnia się niecodziennym klimatem. Lektura książki pozwoliła mi przenieść się do minionej epoki, gdzie magia, zielarstwo, wszechobecne gusła, oraz konserwatywna wiara stanowiły silny element codziennego życia. Ta publikacja doskonale obnaża ludzkie antagonizmy, rozgoryczenie, zwątpienie wynikające z zaściankowych poglądów i braku otwarcia na pojawiający się postęp. Ponadto opowieść owiana jest tajemnicą, którą czytelnik odkrywa sam, odsłaniając poszczególne elementy misternie skonstruowanej fabuły. Jestem pod wrażeniem wyobraźni i kunsztu pisarki, dlatego niecierpliwie czekam na kolejne jej dzieła.

Ta książka ze względu na swoją oryginalność może nie przypaść do gustu wszystkim czytelnikom, dla mnie jednak stanowiła pokaźną odmianę, uzmysławiając, że właśnie tego typu literatura najbardziej zaspokaja moje czytelnicze zapędy. Minęło kilka dni od lektury, a ja ciągle tkwię pod jej gigantycznym urokiem. Nie omieszkam także pochylić czoła przed Wydawcą  Oficynka kolejny raz udowadnia, że jej podopieczni to znakomita liga debiutantów. 
„[…] pamięć ludzka jest przecie krótka. Choć wiem, że wy, ludzie, ażeby zachować o sobie dobre mniemanie, ażeby nie zapuścić się zbyt głęboko w swoje jestestwo, ażeby nie odkryć, kim naprawdę jesteście, jakie pokłady zepsucia i ciemnych mocy w sobie nosicie, ażeby nie widzieć swojej prawdziwej twarzy pokrytej wrzodami zakazanych żądz i ropiejącymi ranami zawiści, wykorzystujecie ten cudowny dar skrojony na waszą miarę przez wielkiego mistrza krawca, dar zapomnienia”. (str. 301)



Za udostępnienie egzemplarza do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu: 


poniedziałek, 4 lipca 2016

[WYNIKI KONKURSU] MALOWNICZY ZAKĄTEK!



Drodzy Czytelnicy,

dziś pragnę ogłosić wyniki konkursu, dzięki któremu miałam przyjemność poznać Wasze MALOWNICZE ZAKĄTKI! Cieszę się, że Wydawnictwo ZNAK przeznaczyło aż trzy egzemplarze książki, która stanowi nagrodę w tym konkursie, wybranie jednej odpowiedzi chyba nie byłoby możliwe - i tak miałam z tym niemały kłopot. Wasze ustronne miejsca, w których odpoczywacie, ładując wewnętrzne akumulatory okazały się niezwykle urokliwe  chętnie sama przeniosłabym się do wielu z nich, bodaj na chwilę  znalazłam w nich także cząstkę własnego malowniczego zakątka.

I tak, z wielkim trudem, postanowiłam wyróżnić trzy następujące odpowiedzi na konkursowe pytanie! Nagrodę w postaci książki Nadzieje i marzenia Magdaleny Kordel otrzymują: 

Anonimowy - Anna
Moim najbardziej malowniczym zakątkiem jest bajkowy ogród, w którym z zachwytem obserwuję wszystkie pory roku. Ale jest jeszcze jedno wyjątkowe miejsce, pełne uroku i wspomnień. Po skrzypiących schodach wchodzę do pokoiku na strychu. Szukam tam ukojenia i spokoju. Na tym starym strychu odnajduję siebie z tamtych lat. Odkurzam tam swoje marzenia i wspomnienia. Siedzę w wiklinowym fotelu, przeglądam stare pamiętniki i zapiski z dawnych lat. Zamykam oczy i ... widzę postać małej zagubionej dziewczynki - to ja. Tu zawsze chowałam się przed całym światem, by w ciszy zakłóconej tylko oddechem starych mebli przenieść się w inny świat, świat marzeń tych spełnionych i jeszcze niespełnionych... Czytam tam książki, słucham muzyki i oglądam z okna tęczowe kolory swojego ogrodu.

Anonimowy - Dominika
Od 13 miesięcy jestem Mamą. Od 13 miesięcy mój malowniczy zakątek do czytania, to nie żadne miejsce, w którym kiedyś szukałabym malowniczego krajobrazu lub spokoju czterech ścian, aby móc w skupieniu oddawać się lekturze. Od 13 miesięcy mój malowniczy zakątek tworzy się tam, gdzie akurat udaje się na drzemkę moja córeczka. Jej bliskość i moje czuwanie przy niej sprawia, że mogę ze spokojem i harmonią ducha oddać się wirowi czytania. Od 13 miesięcy jestem czytelnikiem tam gdzie akurat jest moje małe Serduszko :)

g h-m
Mój /nie mój malowniczy zakątek to prawie stuletnia drewniana chata w górach. Chata mojej przyjaciółki. Chata bez wygód za to z wszechogarniającą ciszą. Chata bez tv, za to z najcudowniejszym widokiem z okna w dużej izbie. Chata na odludziu za to z najsympatyczniejszymi sąsiadami. Chata bez dostępu do cywilizacji za to pozwalająca naładować akumulatory na długi czas. Chata wśród drzewa z dala od miejskiego zgiełku. Chata z duszą. 
W tej chacie, w tej ciszy najpełniej odpoczywam, to tam mogę pomyśleć i odpocząć. to tam jest takie moje choć nie moje miejsce na ziemi.


Wszystkie odpowiedzi konkursowe zasługują na wyróżnienie, jednak byłam zmuszona wybrać tylko trzy, naprawdę nie było mi łatwo. Ogromnie dziękuję Wszystkim uczestnikom za udział, za poświęcony czas i piękne opowiadania. 

Serdecznie gratuluję nagrodzonym  czekam na Wasze dane adresowe, które należy wysłać na wskazany adres mailowy nieterazwlasnieczytam.blog@gmail.com wpisując w tytule MALOWNICZY ZAKĄTEK. Na powyższe dane czekam do czwartku tj. do 7 lipca 2016 roku. Jeśli do tego czasu nie otrzymam Waszych danych adresowych, będą zmuszona wybrać innych Zwycięzców.