Kategoria: literatura piękna / społeczno-obyczajowa Wydawnictwo: MUZA Rok wydania: 2016 ISBN 978-83-287-0329-2 Liczba stron: 448 Moja ocena: 7/10 |
„Siedzimy pod falowcem, bo tu mieszkamy. […]
Falowiec, i to, co wyrosło wokół, wystarcza nam do życia”.
Pieczeń dla Amfy to tak nietypowa publikacja, jak samo imię i nazwisko autorki. Salcia Hałas wpadła na pomysł, aby osadzić fabułę niniejszej
książki w tak zwanym falowcu, który jest dziesięciopiętrowym blokiem o długości
860 metrów, znajdującym się w Gdańsku przy ulicy Obrońców Wybrzeża na osiedlu
Przymorze — jest to budynek mieszkalny, którego bryła przypomina falę. Mieści około 6 tysięcy mieszkańców, prowadzących prozaiczny żywot, są wśród nich
bezrobotni, alkoholicy, narkomani, ale także przyzwoici obywatele oraz ludzie
głęboko wierzący.
Salcia Hałas — urodziła się w Przemyślu, skończyła filologię polską oraz
ogrodnictwo w Gdańsku. Niegdyś mieszkała w falowcu. Od czternastu lat zajmuje
się ogrodami. W swoim biogramie pisze: „Mam dziecko, faceta, psa sukę i dwie
szynszyle”. Jest wolontariuszką w świetlicy środowiskowej. Zajmuje się street artem
i pisaniem. Pieczeń dla Amfy to jej debiutancka powieść.
Bohaterki książki to: Maria Mania, wdowa po przejściach, wykonująca zawód
florystki w kwiaciarni przy zakładzie pogrzebowym — właścicielka suki Amfy,
oraz jej przyjaciółka Elwira, na co dzień pracująca w osiedlowym sklepie "Żabka”,
dodatkowo zajmująca się strzyżeniem psów majętnych mieszkańców Trójmiasta. Obie
panie jednoczy skłonność do związków z nieodpowiednimi mężczyznami oraz trudne dzieciństwo, z
którego wyniosły złe wzorce. Łączy je także przyjaźń, która rozkwitła dzięki
terapii dla kobiet wiążących się z niewłaściwymi partnerami, zorganizowanej
przez Unię Europejską. Pojawia się jeszcze trzecia bohaterka — dziewczynka zombie, która jest
postacią enigmatyczną, początkowo trudną do określenia, mogącą stanowić swoistą
zagadkę dla czytelnika. Akcja rozgrywa się wokół gdańskiego falowca głównie w
czasach współczesnych, jednak bywają chwile, w których pisarka przenosi
czytelnika do odległych, bezbarwnych czasów Polski Ludowej.
Falowiec przy ul. Obrońców Wybrzeża na gdańskim osiedlu Przymorze. |
Pieczeń dla Amfy to wyjątkowo oryginalna publikacja, napisana bardzo specyficznym stylem, który początkowo mnie zachwycił, jednak im głębiej brnęłam w tę historię, tym większe odczuwałam zmęczenie. W mojej opinii sposób ukazania życia ludzi mieszkających w falowcu przywodzi na myśl twórczość Doroty Masłowskiej, czy też film w reżyserii Roberta Glińskiego Cześć, Tereska. Salcia Hałas w głównej mierze prezentuje prosty, wręcz surowy sposób wyrażania myśli, pełen wulgaryzmów, zwrotów zaciągniętych z popkultury, jednozdaniowych akapitów, potocznej, prostej mowy. Autorka stosuje także formy pisowni fonetycznej, to bez wątpienia pozwala pragmatycznie ukazać szarą polską rzeczywistość, jednostajną codzienność różnych grup społecznych. Jednakże prostota miesza się z odwołaniami do Biblii, kulturą antyczną i poezją. Ostatecznie lektura książki napisanej w tak chaotycznej, jednocześnie złożonej konstrukcji może wywołać uczucie znużenia, wewnętrznego zagubienia, a nawet zupełnego zniechęcenia — swoistej apatii, stagnacji. W trakcie lektury występuje też emocjonalny paradoks, bo mimo chwilowego odrętwienia, czytelnik może odczuwać również rozbawienie, gdyż niektóre perypetie bohaterek bywają śmieszne, jednak ostatecznie to bardzo osobliwy humor.
„Pada drobny śnieg i jest brzydko. Przyszedł człowiek w kształcie świni.W garniturze i płaszczu. Że z pogrzebu idzie, mówi, i że kwiat dla żony chciałby wziąć, bo się pokłócili, trochę przegiął i teraz przepraszać będzie. […] Bo mocno przegiąłem, hehe, cieszy się człowiek świnia”. (str. 119).
Pieczeń dla Amfy Salci Hałas to niełatwa w odbiorze opowieść
poruszająca bieżące problemy społeczne, to historia o niespełnionych marzeniach, nie dającej satysfakcji miłości, o traumie z dzieciństwa, o braku perspektyw, ubogiej egzystencji, trudzie przystosowania się do twardych realiów życia, a także o miejskich legendach, klątwach i cudzie objawionym. Chwilami
śmieszna, ale przede wszystkim bardzo prawdziwa, brutalna, gorzka — szalenie smutna.
Drodzy Czytelnicy jeśli macie ochotę na kardynalnie niekonwencjonalną prozę, mocno osadzoną w
życiu realnym, paradoksalnie odrobinę fantasmagoryczną, ukazaną w formie
cząstkowych historii, które bywają zabawne, straszne, ale i wyjątkowo przykre —
sięgnijcie po debiutancką powieść Salci Hałas. Warto pochylić głowę
nad tą publikacją, chociaż ogromnie trudną w odbiorze, jednak skłaniającą do
wielu refleksji, zmuszającą do wyłuskania kwintesencji, swoistego rozwiązania tajemnicy mieszkańców falowca przy ulicy Obrońców Wybrzeża w Gdańsku. Odważycie się?
„Strach jest ciemny. Szeroki i rozciągliwy. Czasami siada gdzieś dalej. W cieniu. Latem lubi siadywać w piwniczych okienkach. Chyba szkodzi mu słońce. Kiedy liście topoli pobrązowieją w kałużach, nadchodzi listopad długości trzech miesięcy, czas strachu, ciemności i długich godzin. ”. (str. 367).
Książka bierze udział w wyzwaniu:
|