czwartek, 30 kwietnia 2015

Podsumowanie miesiąca - kwiecień!









Kwiecień wyglądał tak!


Zacznę od moich kwietniowych lektur obowiązkowych. Cóż nie udało się zrealizować pełnego planu, ilość przeczytanych książek też nie jest imponująca, ale co zrobić, proza życia... 

Plan był taki: 

1. "Kryminalistka" - Joanna Jodełka<Recenzja>
2. "Sekretne życie pszczół" - Sue Monk Kidd <Recenzja>
3. "Lśnienie"  - Stephen King <Recenzja>
4. "Otwórz oczy, zaraz świt" - M. Czarnecki <Recenzja>
5. "Odłamki" - Ismet Prcić <Recenzja>
6. "Fosa" - Sylwia Siedlecka <Recenzja> 
7. "Ene, due, śmierć" - M.J. Arlidge (Teraz czytam). 
8. "Dlaczego ona?" - Barbara Sęk 
9. "Uwikłanie" - Zygmunt Miłoszewski 
10. "Ziarno prawdy" - Zygmunt Miłoszewski 
11. "Gniew" - Zygmunt Miłoszewski 

Książki, których nie udało mi się przeczytać, przenoszę na następny miesiąc. 




Ponadto przeczytałam: 

1. Przejażdżka - J. Ketchum
 <Recenzja>
2. "Moje życie z OCD" - L. Akkot<Recenzja>
3. "Sędzia od Świętego Jerzego" - M. Tequila <Recenzja>


Reasumując, przeczytałam dziewięć książek, w tym jedna naprawdę cieniutka ;) Mam nadzieję, że maj będzie znacznie lepszy ;) 

                          




W tym miesiącu zostałam trzy razy nominowana do Liebster Blog Award: 1-2 <KLIK> oraz 3 <KLIK> To bardzo miłe! Dziękuję za nominacje :)


Zakupy książkowe były całkiem udane, chociaż nie zdołałam kupić wszystkich upragnionych lektur, to ostatecznie nie było najgorzej, bowiem kupiłam 24 książki, 2 dostałam w prezencie, ponadto od autorów otrzymałam tomik wierszy i audiobooka! Chyba nieźle :) Ja czuję się usatysfakcjonowana! 





Podsumowanie kwietniowych stosików:



Najpierw był zajączek z niespodzianką:



1. "Kochaj bliźniego swego" -  E.E. Remarque  
2. "Ocalenie Atlantydy" - Z. Oryszyn

    + sowa do mojej kolekcji :)

Dziękuję moim bliskim za tak miłą niespodziankę! 


Upolowane za naprawdę niską cenę: 


1. "Dom tęsknot" - P. Adamczyk 
2. "Christiane F. Życie mimo wszystko" - Ch.V. Felscherinow, S. Vokovic
3. "Inka. Zachowałam się jak trzeba" - P. Szubarczyk
4. "Wszystkiego co wiem o zarządzaniu nauczył mnie pies" - Martin P. Levin
5. "Lektor" - B. Schlink
6. "Dewiant" C. McFadyen 

        + następna sowa do kolekcji (miły prezent od męża)


Księgarnia internetowa nieprzeczytane.pl :

1. "Dziewczyny z powstania" A. Herbich
2. "Na zachodzie bez zmian" - E.E. Remarque
3. "Mistrz i Małgorzata" - M. Bułhakow
4. "Zielona wyspa" - I. Ostachowicz
5. "Mróz" - M. Ciszewski
6. "Smak tulipanów" - A. van Heugten
7. "Maminsynek" - N. Socha
8. "Razem będzie lepiej" - J. Moyes

Trylogia Miłoszewskiego:
9.   "Uwikłanie"
10. "Ziarno prawdy"
11. "Gniew"

 + oczywiście dołączyła jeszcze jedna sowa do mojej kolekcji!

Coś dla córki: 
12. "Fajna Ferajna" - M. Kowaleczko-Szumowska
13. "Akademia Dobra i Zła" - S. Chainani

Upolowane na Allegro: 
14. "Szkoła wdzięku" - N. DeMille

Uzupełnienie stosiku również nieprzeczytane.pl:  

1. "Nie oddam dzieci!" K. Michalak
2. "Stulecie winnych" tom I - A. Grabowska
3. "Stulecie winnych" tom II - A. Grabowska
4. "Dziewczyny wojenne" -  Ł. Modelski


Dodatkowo otrzymałam dwie miłe niespodzianki od autorów: 

Michael Tequila - tomik wierszy z dedykacją


Sławek Michorzewski - Audiobook z dedykacją



I tak, w skrócie wyglądał kolejny miesiąc na moim początkującym blogu :) 


Pozdrawiam ciepło i dziękuję Wszystkim za odwiedziny i komentarze 
Agnieszka Kolanowska
 Nie teraz - właśnie czytam...  


Liebster Blog Award #3


   
   
   Liebster Blog         Award #3

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."




Jakiś czas temu zostałam po raz kolejny nominowana do LBA. Za nominację dziękuję autorce bloga Świat stworzony z wyobraźni


Autorka ww. bloga przygotowała takie pytania: 

1. Książka, która w jakiś sposób wpłynęła na Twoje życie?
Generalnie książki z pewnością wpływają na mój światopogląd, w różny sposób nadal mnie kształtują, często uświadamiają jak fajne jest moje życie, poprawiają nastrój, ale bywa, że i go psują, w zależności od książki. 
Cudowna powieść "Marley i ja" J.Grogana z pewnością uzmysłowiła mi, że nie jesteśmy jedyną rodziną na świecie, która przygarnęła pod swój dom niesfornego, rozemocjonowanego, wiecznie głodnego psa, kierując się wyłącznie jego niewątpliwie uroczym wyglądem zewnętrznym. Nie jesteśmy jedynymi ludźmi na świecie, którzy dali się tak nabrać ;) Uff… 

2. Oceniasz książki po okładce? Jaka książka posiada wg Ciebie najładniejszą?
Kiedyś tak było, ale aktualnie zanim kupię książkę, to przede wszystkim kieruję się opiniami innych czytelników, jeżeli bardzo polecają, a książka jest w jednym z moich ulubionych gatunków, wtedy ją kupuję. Jest wiele pięknych okładek, nie mam tej jednej, jedynej, którą uważam za najładniejszą :)

3. Jaki jest Twoje ulubione miejsce do czytania?
Najbardziej lubię czytać (wiosną-latem) na mojej działce, są to różne miejsca w zależności od nastroju. Lubię też czytać w wannie, na kanapie, w łóżku i wielu innych miejscach… byle tylko czytać ;)

4. Dlaczego zaczęłaś bloga?
Do założenia bloga bardzo długo dojrzewałam, ostatecznie przekonał mnie mój mąż. Teraz, kiedy już jest, mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się nawiązać ciekawą współpracę, z którymś z Wydawnictw.

A tak poza tym bardzo lubię, kiedy do mojej witryny dołączają nowe osoby, a każdy kolejny komentarz daje ogromną radość i satysfakcję :)

5. Książka, którą pragniesz mieć w swojej biblioteczce? Uzasadnij.
Jest wiele takich książek, każdego miesiąca pojawiają się nowe, które pragnę mieć! Ale mogę wyszczególnić E.E. Remarque'a jednego z moich ulubionych autorów, marzę o tym, aby na mojej półce kiedyś stanęły wszystkie jego dzieła.

6. Gdybyś mogła posiadać jedną nadprzyrodzoną, magiczną zdolność, jak by to była?
To chciałabym móc przemieszczać się w czasie… wracać do dalekiej przeszłości, albo zajrzeć w odległą przyszłość ;)

7. Jaki film możesz oglądać bez przerwy?
Już kiedyś pisałam o moich ulubionych filmach jest to: "Leon zawodowiec" oraz "Wielki błękit" w reżyserii Luca Besson z moim ukochanym J. Reno. Kocham, uwielbiam i oglądam za każdym razem, kiedy powtarzają je w TV. Jest jeszcze "Dirty Dancing" to kolejny film, który widziałam chyba z 200 razy ;) 

8. Ulubiona książka dzieciństwa?
Uwielbiałam baśnie Andersena oraz Braci Grimm kocham do dziś "Anię z Zielonego wzgórza".

9. Jaką książkę poleciłabyś wszystkim?
Trudno polecić książkę, która spodobałaby się wszystkim, gdyż każdy ma inny gust czytelniczy i nie wszystkich kręci to, co mnie ;)

Ponieważ uwielbiam książkę M. Zusaka "Złodziejka książek" toteż poleciałbym ją z czystym sumieniem, ale czy każdego ujęłaby tak bardzo jak mnie? Tego nie wiem :) Poleciłabym również książki K. Hosseiniego, osobiście uwielbiam prozę tego pisarza.

10. Jaką ekranizację chciałabyś zobaczyć i dlaczego?
Chciałabym zobaczyć ekranizację "Złodziejki książek", bowiem ta powieść należy do moich ulubionych. Oczywiście film nakręcono już jakiś czas temu, jednak nie znalazłam jeszcze czasu na to żeby go obejrzeć. Każdą wolną chwilę poświęcam książkom…
Chciałabym także, aby powstała ekranizacja, jednej z moich ulubionych książek K. Hosseiniego "Tysiąc wspaniałych słońc" oraz "Dziecka śniegu" E. Ivey :)

11. Ulubiony gatunek książek?
Uwielbiam książki społeczno-obyczajowe, kryminały, thrillery psychologiczne, literaturę dotyczącą okresu I i II wojny światowej, reportaże, autobiografie, literaturę faktu...


Tym razem nie nominuję nikogo, jeżeli macie ochotę odpowiedzieć na ten sam zestaw pytań, to serdecznie zapraszam :)






środa, 29 kwietnia 2015

"Fosa" - Sylwia Siedlecka

Kategoria: literatura współczesna 
Wydawnictwo: W.A.B. 
Seria: archipelagi
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 192

Moja ocena: 8/10


"Czas zdrowienia nazywa się dochodzeniem do siebie, jakby chory na jakiś czas oddalił się od siebie samego i był kimś innym". 
Niewykluczone, że gdybym nie obserwowała Waszych blogów, nigdy nie dowiedziałbym się o tej książce. W gruncie rzeczy przeczytałam tylko jedną recenzję i od razu, bez większego zastanowienia postanowiłam ją zamówić. Cieszę się, że w moje ręce trafiła "Fosa" Sylwii Siedleckiej, bowiem to niezwykła i tajemnicza książka, bardzo oryginalna, dawno już nie czytałam tak nietuzinkowej publikacji. Zasadniczo to już okładka przyciągnęła moją uwagę, w moim odczuciu wyjątkowa, przesiąknięta tajemnicą, mroczna i nostalgiczna mam wrażenie, że idealnie oddaje charakter tej książki.

Sylwia Siedlecka, autorka tej powieści, nie była mi dotąd znana. Okazuje się, że ma na swoim koncie kilka publikacji, między innymi zbór opowiadań pt.: "Szczeniaki", po który z pewnością sięgnę. "Fosa" ukazała się za sprawą Wydawnictwa W.A.B. i została przydzielona do serii "archipelagi". Autorzy tego cyklu to polska czołówka, twórcy różnorodni i należący do wielu generacji. Okazuje się, że czytałam już jedną, równie nietypową powieść z tej serii, była to książka Brygidy Helbig pt.: "Niebko". Po lekturze "Fosy" jestem bardzo zaiteresowana tą serią, wygląda na to, że kryje w sobie mnóstwo niebanalnych publikacji. Lubię od czasu do czasu przeczytać, coś diametralnie innego, wyróżniającego się zupełną odmiennością.

Autorka w tej powieści snuje nostalgiczną, pełną niedomówień, ale jakże magnetyzującą opowieść. Główną bohaterką i narratorką tej książki jest Luiza, którą poznajemy w chwili, kiedy dziewczyna przygotowuje się do swojego ślubu. Akcja rozgrywa się w małym miasteczku Strzałki, do którego Luiza, wraz z matką powraca po wielu latach życia w trasach koncertowych, bowiem mama dziewczyny jest znaną piosenkarką estradową. Luiza wychowywana w cieniu sławnej matki, której życie jest na ciągłym świeczniku, w blasku fleszy bezustannie odczuwa tęsknotę za normalnym i ustabilizowanym życiem, za poczuciem bezpieczeństwa. Niemal każdego dnia walczy o uwagę matki, o jej miłość oraz o spokojną przystań. W dorosłym już życiu postanawia wyjść za mąż, bowiem małżeństwo wydaje się być drogą do równowagi, swoistym murem, za którym można się ukryć, odciąć od traumatycznych doświadczeń, w końcu stać się przeciętną osobą, na którą nikt nie zwraca uwagi, której życie jest anonimowe. Pewnego dnia Luiza poznaje Annę, która jest bardzo zagadkową i intrygującą osobą, kobiety zaczyna łączyć przyjaźń, która dla Luizy staje się czymś wyjątkowym i ważnym.

Sylwia Siedlecka stworzyła frapującą opowieść o kobietach, które noszą w sobie wiele ran, skrywają tajemnice, błądzą przez życie w poszukiwaniu stabilizacji. "Fosa" to niesamowita powieść, która wciąga czytelnika bardzo pomału, jak bagno, chwilami wywołuje uśmiech, po to żeby za chwilę zupełnie zaskoczyć, zszokować i wstrząsnąć. Ta opowieść jest nostalgiczna, przepełniona tęsknotą, niezwykle głęboka i refleksyjna, tajemnicza i niedopowiedziana, bardzo niekonwencjonalna. Lektura tej książki zajęła mi kilka godzin, nie mogłam przestać jej czytać, z każdą kolejną stroną zadziwiała mnie coraz mocniej, wzruszała, a pod koniec zupełnie zaskoczyła. Mimo swej nostalgiczności ksiażka zupełnie nie dawała mi uczucia znużenia, wręcz przeciwnie, nie miałam ochotych odkładać jej na bok nawet na moment, chwilami odwracałam od niej wzrok, po to, aby popaść w zadumę i niedowierzenie. W tej powieści jest mnóstwo niedomówień, a postaci bywają mało wyraziste, jednakże mnie zupełnie to nie przeszkadzało, ta książka ma dziwną moc przyciągania, zupełnie zatraciłam się w tej historii.  
"Jedyne, co mam, to ciebie mamo, a to tak jakbym miała pięć matek, bo zmieniasz się co siedem lat, jak koty i psy. Życie jest hojne. Ale muszę chronić ciało. To mój jedyny kapitał". Str. 100-101
Reasumując, "Fosa" autorstwa Sylwii Siedleckiej to niebanalna powieść o miłości, przyjaźni, tęsknocie, o  trudnych i złożonych relacjach między matką i córką, o poszukiwaniu bezpieczeństwa, próbie odbudowania utraconej przeciętności. Nie jest łatwo jednoznacznie ocenić tę książkę, niemniej jednak na mnie wywarła niemałe wrażenie, urzekła mnie swoją oryginalnością, przeniosła w zupełnie inny świat, bardzo tajemniczy, mętny, chwilami niezrozumiały, ale niezwykle prawdziwy. W moim odczuciu to bardzo wartościowa, głęboka i szalenie refleksyjna powieść. Sami zdecydujcie, czy macie ochotę na tego typu literaturę, ja po lekturze tej książki jestem w pełni usatysfakcjonowana. Cieszę się, że książka trafiła w moje ręce.
"Coś robię, ale nie wychodzi. Może powinnam uchwycić moment, kiedy wszystko zaczyna się psuć. Czuję się jak ścierwo, jak nic, które nie jest przygotowane do życia". Str. 156





poniedziałek, 27 kwietnia 2015

"Odłamki" - Ismet Prcić

Kategoria: literatura współczesna 
Wydawnictwo: Sine Qua Non 
Tłumaczenie: Jarosław Rybski
Rok wydania: 2015
ISBN 978-83-63248-66-6
Liczba stron: 432

Moja ocena: 6/10




Kiedy na jednym z blogów zobaczyłam  zapowiedź tej powieści i przeczytałam jej krótki opis, pomyślałam sobie, że jest to idealna książka dla mnie, i że koniecznie muszę ją przeczytać. Gdy tylko pojawiła się w księgarni natychmiast ją zamówiłam, a kiedy do mnie dotarła postanowiłam nie zwlekać i przeczytać ją natychmiast. Świeżo po jej lekturze moje wrażenia są zupełnie odmienne od oczekiwań. Jest mi niezmiernie trudno napisać tę recenzję, gdyż lektura tej książki była dla mnie drogą przez męki. Cieszę się, że mam ją już za sobą, z pewnością do niej nie wrócę i szybko o niej zapomnę.

Ismet Prcić, autor tej powieści, z pochodzenia Bośniak ucieka przed wojną domową do Stanów Zjednoczonych, tam poszukuje spokoju, stabilizacji oraz bezpieczeństwa. Podejmuje próbę odbudowania własnego życia, oderwania się od złych wspomnień. Jednakże, czy po tak traumatycznych doświadczeniach, można wymazać z pamięci przykre obrazy i zacząć nieułomne, uporządkowane życie? Czy emigrantowi na obczyźnie łatwo odnaleźć spokój i spełnienie? Każdy z nas doskonale wie, że to bardzo trudna, bezwzględna i katorżnicza droga, która prowadzi do kolejnych dylematów, nawarstwia je i nie daje niezwłocznie oczekiwanego efektu.

"Odłamki" to swoista spowiedź autora, próba wyrzucenia z siebie traumatycznych wydarzeń, forma terapii, która ma na celu oczyścić i uleczyć umysł artysty. Lektura tej książki, daje czytelnikowi wrażenie, jakby dostał odłamkiem prosto w pierś. Ta książka chwilami męczy, przytłacza daje uczucie osobliwej udręki. Wprowadza w umysł czytelnika chaos i odrętwienie. Przyznam się, że po odłożeniu książki nie miałam ochoty sięgać po nią ponownie. Chwilami w trakcie lektury tej powieści miałam wrażenie, że sama popadam w depresję. Byłam zwyczajnie wyczerpana tą książką.

Ismet Prcić w tej powieści posłużył się w moi odczuciu nieciekawą formą interpretacji swoich doświadczeń, książka napisana bardzo chaotycznie, bez odpowiedniej chronologii wydarzeń, często daje uczucie specyficznego zamętu, zagubienia. Chwilami bardzo przegadana, zawiera wiele nieciekawych opisów, które według mnie nie mają większego znaczenia. Spodziewałam się, że ta powieść w istotny sposób przybliży mi sam konflikt w byłej Jugosławii, ukaże jego przebieg i przyczynę, tymczasem mam wrażenie, że wojna była tylko nieatrakcyjnym tłem w życiu autora, chociaż z pewnością pozostawiła bolesny ślad w jego psychice. Aczkolwiek mam wrażenie, że ostatecznie jego życie potoczyło się nie najgorzej, w efekcie trafił do Stanów Zjednoczonych, ukończył studia, ożenił się i aktualnie mieszka w Portland. Myślę, że życie większości jego rodaków miało znacznie bardziej przykry przebieg, wielu zginęło, inni pozostali otoczeni ruinami, stracili najbliższych, zostali bezdomni i zagubieni, a ich życie przypominało wegetację. Tutaj nasuwa mi się na myśl reportaż Wojciecha Tochmana pt.: "Jakbyś kamień jadła", który doskonale ukazuje tragiczne skutki tego konfliktu. Ten krótki reportaż z czystym sumieniem polecam.

Styl, jakim posługuje się autor w moim odczuciu bardzo nierówny, chwilami książka napisana bardzo pięknym językiem, autor stosuje także metafory, za którymi osobiście nie przepadam, jednakowoż mamy również do czynienia z wulgaryzmami, niezwykłą dosadnością, a nawet językiem potocznym. Zaletą z pewnością jest ciekawa narracja, bowiem autor stosuje w tej powieści różne formy, mamy do czynienia z listami skierowanymi do matki, opowieścią oraz pamiętnikiem. To w moim odczuciu dało ciekawszy obraz całej historii. Brak chronologii wydarzeń tym razem bardzo mi przeszkadzał, chwilami nie mogłam się odnaleźć w tej powieści, towarzyszyło mi mnóstwo wątpliwości, miewałam problemy z koncentracją. Ponadto Ismet Prcić do swojej książki wprowadził postać Mustafy, człowieka, który wychowywany był przez bardzo surowego ojca. Do końca nie wiadomo, kim dokładnie jest Mustafa, czy jest postacią autentyczną, czy wyłącznie metaforą? Z pewnością nie jest jedynie obserwatorem tego konfliktu, jest bezwzględnym uczestnikiem, kimś, kto bierze czynny udział w tej okrutnej wojnie. Skąd tak ogromne zainteresowanie autora tą postacią? Tego Ismet Prcić w swojej książce niestety nie wyjaśnia. 

Reasumując, "Odłamki" to bardzo specyficzna i trudna w odbiorze powieść, przyznaję, że zupełnie nie w moim guście. Jednakże z pewnością wartościowa i odważna, ale bardzo przytłaczająca, to jedna z tych książek, której nie czyta się lekko i przyjemnie. Niewątpliwie ukazuje okrucieństwo, jakim jest wojna i wszelkie konflikty, przedstawia obraz ludzi, którzy doświadczyli traumatycznych wydarzeń, ukazuje, jak boleśnie odbijają się one na ich psychice, jak trudno odbudować utracone, beztroskie życie oraz, jak ciężki i skomplikowany jest los emigrantów. 
"Budzisz się w nocy. Jest to jedno z tych przebudzeń, które mąci ci w głowie. Koszmar jest wciąż na tyle wyrazisty, że wydaje się realny, ale przebudzenie wciąż jest zbyt kruche, by przynieść pokrzepienie i poczucie bezpieczeństwa. Ramiona ci tężeją, jakbyś spodziewał się ciosu. To, że istnieje racjonalny powód do takiego zachowania, w ogóle nie ma znaczenia. Poczucie straszliwego pośpiechu jest obezwładniające i czekasz, aż wejdziesz w pełny kontakt z rzeczywistością. Czekasz, aż wszystko zacznie mieć sens. Czas powłóczy nogami". str. 97



sobota, 25 kwietnia 2015

Kwietniowy stosik - uzupełnienie!




Dopełnienie kwietniowych szaleństw!


Dzisiaj dotarły do mnie kolejne książki... Nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko... InPost zrobił mi niespodziankę i umieścił przesyłkę w paczkomacie w sobotę ;) Nie muszę Wam pisać, jak wielka jest moja radość! :))) 








"Nie oddam dzieci!" K. Michalak - za sprawą właśnie tej książki dokonałam kolejnych zakupów, bardzo czekałam na premierę tej książki. 

Ta książka to najmocniejsza powieść K. Michalak. Roztrzaskuje serce na kawałki, wzbudza skrajne emocje, porusza do łez. 














"Stulecie winnych" I i II tom - A. Grabowska - Na tę sagę spoglądałam już od jakiegoś czasu, w końcu mam dwa tomy, niebawem dołączy trzeci. Tyle wspaniałych recenzji, tak wysoka średnia ocena, mam nadzieję, że się nie zawiodę.   







"Dziewczyny wojenne" -  Ł. Modelski - kolejna do kolekcji. 

To zapierające dech w piersiach losy jedenastu kobiet, m.in. Jadwigi Piłsudskiej-Jaraczewskiej (córki marszałka), Lidii Lwow-Eberle (związanej z legendą AK - majorem Łupaszenką) i Haliny Wittig (odznaczonej medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata). 






Myślę, że to już koniec książkowych szaleństw w tym miesiącu. Niestety nie udało mi się kupić wszystkich, o których marzyłam... ;) ale i tak jestem zadowolona i szczęśliwa! 


środa, 22 kwietnia 2015

Kwietniowe szaleństwa książkowe - nowy stosik!





Kwietniowa radość!

Uwielbiam ten dzień w miesiącu, w którym przychodzi moja paczka szczęścia. Kolejne trudne wybory za mną. Nie było łatwo skompletować ten stosik. Pokus i pragnień było całe mnóstwo, niestety mój portfel nie jest z gumy i ostatecznie musiałam wyrzucić kilka książek z wirtualnego koszyka. Nie byłam zachwycona, ale co zrobić... 

Naturalnie jest i kolejna sowa do mojej kolekcji, bez niej mój stosik byłby niekompletny ;)

Oto moje perełki: 





Księgarnia internetowa nieprzeczytane.pl:


Na początek "Dziewczyny z powstania" - A. Herbich - Później będą "Dziewczyny wojenne", a następnie "Dziewczyny z Syberii". Natomiast w przyszłości mam nadzieję cała seria.  

"Na zachodzie bez zmian" - E.E. Remarque - czytałam tę książkę już dawno temu, teraz kupiłam dla mojego męża. Nie ukrywam, że i dla mnie jest ogromną radością. Moim marzeniem jest, aby wszystkie dzieła Remarque'a stanęły kiedyś na mojej półce. 



"Mistrz i Małgorzata" - M. Bułhakow - Tę książkę czytałam w liceum, pamiętam, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie, była w niej jakaś dziwna magia. Zapragnęłam, aby książka znalazła się na mojej półce. Niebawem przeczytam ją jeszcze raz. 

"Zielona wyspa" - I. Ostachowicz - do kupienia tej powieści zainspirowała mnie swoją wspaniałą recenzją autorka bloga Aleksandrowe myśli. No i ta okładka, która już od jakiegoś czasu  przykuwała moją uwagę... 



"Mróz" - M. Ciszewski - O tej książce czytałam wiele pochlebnych recenzji, ale ostatecznie to chyba Upolowane stronice mnie przekonały... ;)

"Smak tulipanów" - A. van Heugten - miałam okazję poznać prozę autorki za sprawą innej jej książki, toteż nie miałam wątpliwości, że muszę przeczytać i tę. 



"Maminsynek" - N. Socha - ostatnio wszędzie trafiam na tę powieść, zaciekawiła mnie. Liczę na dobrą zabawę :) 

"Razem będzie lepiej" - J. Moyes - ta książka to zasługa recenzji Magdy, autorki bloga Zakochana w czytaniu... ;) Mam nadzieję, że powieść przypadnie również do mojego gustu czytelniczego. 




Trylogia Miłoszewskiego z prokuratorem Szackim w roli głównej. 
"Uwikłanie" stoi już na mojej półce, brakowało mi pozostałych dwóch części, ale była taka promocja, że nie było sensu kupować osobno ;) Teraz mam dwie, nie zmarnują się... niebawem zorganizuję popularną na blogach "rozdawajkę", będzie jak znalazł... ;) Zaplanowałam lekturę tej trylogii na ten miesiąc, chyba jednak nie uda mi się zrealizować tego planu ;( Ale w maju z pewnością dam radę ;) 



Jest też coś dla mojej córci:

"Fajna Ferajna" - M. Kowaleczko-Szumowska - Wzruszające i niepozbawione humoru wspomnienia dzieci z Powstania Warszawskiego. Pięknie wydana jest ta książka. Myślę, że to będzie wspaniała lekcja historii dla mojej córci, przeczytamy ją razem. Aleksandrowe myśli, dziękuję za polecenie :) 

"Akademia Dobra i Zła" - S. Chainani - kolejna książka, którą przeczytamy wspólnie z córką, w ostatnim czasie poznałam mnóstwo pochlebnych recenzji, mam nadzieję, że nas nie rozczaruje i będziemy się dobrze bawić przy lekturze tej książki. 

Upolowane na Allegro: 





"Szkoła wdzięku" - N. DeMille - to będzie moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Recenzja Vegi autorki bloga Upolowane stronice mocno zachęciła mnie do przeczytania tej książki. Mam nadzieję, że i mnie zachwyci. Okładka - świetna! 












A to bardzo miła niespodzianka od Pana Sławka Michorzewskiego. Audiobook z autografem od autora. Bardzo dziękuję :)  



Jakiś czas temu miałam przyjemność przeczytać książkę, teraz jej wysłucham, odświeżę swoją pamięć i niebawem podzielę się z Wami swoimi wrażeniami.  

Bardzo lubię twórczość tego autora. Sławek Michorzewski pisze w bardzo nietypowy i bezkompromisowy sposób, swoimi książkami bardzo trafia w mój gust czytelniczy. W dzisiejszych czasach trzeba od czasu do czasu zresetować swój umysł, oderwać się od szarej rzeczywistości i  wrzucić na luz. Książki Pana Sławka, świetnie spełniają niniejsze zadanie i za każdym razem bawią mnie do łez. 























I na tym koniec moich szaleństw... 


Pozdrawiam Was ciepło Kochani, mam nadzieję, że i dla Was ten miesiąc jest obfity w nowe lektury :) 



wtorek, 21 kwietnia 2015

"Otwórz oczy, zaraz świt" - Mateusz Czarnecki - Mniej znaczy więcej!


Kategoria: Literatura współczesna 
Wydawnictwo: Al Revès
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 214
ISBN: 978-83-64754-94-4



"Otwórz oczy, zaraz świt" - Mateusz Czarnecki 


"Przyszłości nie ma co ponaglać. I tak przyjdzie. A przeszłość to coś, co istnieje. Uwolnij się od niej". 
Do lektury tej powieści w zasadzie nikt nie musiał mnie szczególnie zachęcać, wystarczyła mi krótka informacja, że jest to książka o człowieku, który tracąc wszystko wyrusza do dalekich Indii, gdzie podejmuje próbę odnalezienia w sobie spokoju i harmonii. Jakiś czas temu przeczytałam niezwykłą książkę pt.: "Shantaram" G.D. Robertsa, była to powieść autobiograficzna tego autora, on także udał się do malowniczych Indii, gdzie w jeszcze bardziej niezwykły i intrygujący sposób poszukiwał zagubionej tożsamości. Książka urzekła mnie tak bardzo, że gdy nadarzyła się kolejna okazja, aby udać się w daleką podróż i na nowo odkrywać tajemnicze zakątki oraz odmienną kulturę tego nietuzinkowego kraju, nie miałam żadnych oporów. Teraz, kiedy jestem już po lekturze książki "Otwórz oczy, zaraz świt" autorstwa Mateusza Czarneckiego wiem, że był to kolejny, dobry wybór. Chociaż w porównaniu ze wspomnianą wcześniej książką, ta pozycja w znacznie mniejszym stopniu odzwierciedla Indie. Niniejsza powieść ma jednak zupełnie inną wartość, bowiem ukazuje losy człowieka, z którym można się w większym lub mniejszym stopniu identyfikować, bohater tej powieści jest jeszcze bardziej autentyczny i wiarygodny.

Mateusz Czarnecki autor tej książki jest podróżnikiem, przemierzył wiele kilometrów przez Indie, aby napisać tę powieść. "Kiedy mnie pytają, czy ta historia jest prawdziwa, zastanawiam się, czy powiedzieć prawdę. Tak. Ta historia jest inspirowana czymś, co sam przeżyłem".

Bohaterem tej powieści jest Teodor vel Teo, mieszkaniec Warszawy, człowiek o wysokim statusie społecznym, biznesmen, jeżdżący luksusowym samochodem, mieszkający w nowoczesnym i komfortowym mieszkaniu. Jednakże Teo czuje niedosyt, w jego życiu brakuje pełni szczęścia, miłości, zrozumienia, nie doświadcza całkowitej satysfakcji z własnych osiągnięć, dlatego w tajemnicy przed bliskimi postanawia wyjechać do odległych Indii. Tam, w hinduskiej wiosce przez kilka dni oddaje się medytacji, ćwiczy jogę i próbuje odnaleźć wewnętrzny spokój. Ta pierwsza, wyjątkowa podróż nie tylko do obcego kraju, ale przede wszystkim w głąb samego siebie w zupełności odmienia jego dotychczasowe życie.
(…) jakbym właśnie gdzieś między tymi medytacjami znalazł w sobie, głęboko w sobie jakieś pomieszczenie, jakiś pokój, do którego nigdy wcześniej nie zaglądałem, ba!, nawet nie miałem pojęcia, że w ogóle istnieje. Więc znalazłem ten pokój, dotarłem do niego i uchyliłem drzwi. Zaskrzypiały. W środku było zupełnie ciemno, a ja miałem ze sobą tylko małą… małą latareczkę z punktowym światłem. Na chwilę ją zapaliłem. Okazało się, że w pomieszczeniu coś jest, że nie jest puste. Coś w sobie odnalazłem. (...) Pędziłem torem, na który wpadłem, nie zadając sobie wcale pytania, czy podążam w tym kierunku, w którym chciałbym podążać. Wiem, że jest we mnie coś, co zakopałem głęboko w sobie, zaniedbałem, odepchnąłem. (…) zastanawiam się po prostu, czy ja na pewno robię to, co chciałem i chcę robić. Czy w którymś momencie nie wypadł mi ster z rąk, a ja nie popłynąłem tak, jak niósł mnie prąd". Str. 60
Wielu ludzi we współczesnym świecie zatraca się w dążeniu do osiągania coraz lepszego statusu społecznego, koncentrując się na zdobywaniu kolejnych dóbr materialnych i konsumpcji, nasze życie zdominowane jest przez szeroko pojęty kapitalizm. Współczesny człowiek ciągle gdzieś pędzi, uczestniczy w tzw. wyścigu szczurów, dba głównie o sferę materialną, przez co często nie znajduje czasu na refleksję, odrobinę ciszy i spokoju, aby wziąć pod lupę własne życie, zastanowić się nad własnymi marzeniami, zadbać o swoich bliskich, czy zwyczajnie pomyśleć o samym sobie.
"Zawsze miej odwagę by żyć. Nigdy nie bój się, że popełnisz błąd. Choćby nie wiem, co się wydarzyło, miej odwagę, by być sobą". Str. 150
Mateusz Czarnecki tą powieścią w pewnym sensie pobudza nas do krótkiej zadumy, do zastanowienia się nad istotą życia, zachęca do przewartościowania własnych dążeń. Przyznam się, że lektura tej książki skłoniła mnie do refleksji, zmusiła do tego, aby na chwilę zwolnić i rozejrzeć się dookoła. To jedna z tych książek, której treścią mogłam się delektować, czyta się ją niezwykle lekko, z ogromną przyjemnością i zaciekawieniem. Razem z bohaterem tej książki odkrywałam kolejne zakątki Indii, byłam w Goa, Bombaju, Kalkucie i wielu innych ciekawych miejscach, zajrzałam także do Tadż Mahal i spędziłam trochę czasu w buddyjskim klasztorze, gdzieś daleko w Himalajach i w pełni poczułam jego atmosferę. Bardzo lubię książki, które pozwalają mi przenieść się w nieznane miejsca, dzięki tej powieści kolejny raz znalazłam się w zupełnie innej rzeczywistości, to była wyjątkowa przygoda, która z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci.

Reasumując, "Otwórz oczy, zaraz świt" autorstwa M. Czarneckiego to ważna i potrzebna książka, która otwiera oczy na nas samych, pobudza do zadumy, skłania do przewartościowania własnych priorytetów. Autor tą powieścią w subtelny i zajmujący sposób ukazuje bolączki współczesnego świata, jednocześnie zabiera nas w niezwykłą podróż i pokazuje zupełnie inną kulturę. "Otwórz oczy, zaraz świt" to książka o poszukiwaniu i odkrywaniu zagubionej tożsamości, o dążeniu do upragnionego celu, odnajdywaniu w sobie utraconych marzeń, ale także o miłości i przyjaźni, która nadaje sens naszemu życiu, pozwala się przeobrazić i stać się lepszym człowiekiem. 

Polecam tę książkę każdemu, kto ceni sobie literaturę, która skłania do głębokich refleksji nie tylko nad własnym życiem, ale także nad otaczającym nas światem. 
"Kiedy byłem dzieckiem, na pewno wiedziałem. Czułem swoje potrzeby, miałem marzenia, wiedziałem, co lubię, czego nie. Dopiero później zgubiłem wszystko". Str. 122
 "Przegapiłem jakiś moment, zagłuszyłem siebie i pędzę cały czas w kierunku, o którym chyba nie do końca marzyłem. Przestałem to kontrolować". Str. 61

Moja ocena: 8/10 


sobota, 18 kwietnia 2015

"Lśnienie" - Stephen King - Prawdziwe zjawisko psychiczne czy hipnoza grupowa?


Kategoria: powieść grozy/horror 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2009
ISBN 978-83-7648-809-7 
Liczba stron: 520 


"Lśnienie" - Stephen King 


"Na wprost - kto wie, jak daleko - strzela w niebo jeszcze wyższa góra, a jej poszarpany wierzchołek - zaledwie zarys - otaczała teraz aureola zachodzącego słońca. (…) W przejrzystym powietrzu wyobraźnia jakby nagle budziła się do życia i wymykała spod władzy rozumu, toteż osoba patrząca obserwowała bezradnie, jak sama spada coraz niżej i niżej, podczas gdy niebo i stoki zmieniają swe położenie, kręcąc powoli młynki, krzyk wypływa z ust niczym leniwy balonik, włosy i sukienka wydymają się…". str. 76

Moja przygoda z prozą Stephena Kinga nie trwa długo, bowiem nigdy nie byłam zwolennikiem gatunku grozy. Jednakże kolejny raz zaintrygowana bardzo pochlebnymi opiniami postanowiłam poznać powieść, która została okrzyknięta horrorem wszechczasów. Krótki opis mówiący o nawiedzonym hotelu i telepatycznych zdolnościach małego chłopca wydał mi się szalenie ciekawy. Nastawiłam się na dużą dawkę strachu, a nawet przerażenia. Może to zabrzmi kuriozalnie, ale chciałam się bać, odczuwać dreszcz na plecach, doświadczyć sił nadprzyrodzonych, które wprowadzą mnie w stan lęku, zburzą mój spokój i wywołają strach w nocnych ciemnościach. Tymczasem okazało się, że nie jest tak łatwo mnie przestraszyć, albo po prostu jestem już zanadto dorosła na tego typu książki? Ewentualnie nie powinnam zabierać się za gatunek, który nie do końca leży w moim guście czytelniczym? A może to tylko moje oczekiwania były za bardzo wygórowane? Zupełnie szczerze - nie wiem. Miałam ogromną ochotę na tę książkę, a w rezultacie czuję lekki niedosyt, bowiem powieść nie spełniła w pełni moich oczekiwań, jednakże absolutnie nie zawiódł niewątpliwy kunszt autora i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Jest mi niezwykle trudno oceniać tę powieść, bowiem moje odczucia względem niej są dwojakie.

"Lśnienie" opowiada o skomplikowanych perypetiach trzyosobowej rodziny, w której skład wchodzi Jack Torrance, jego żona Wandy oraz syn Danny. Jack uzależniony od alkoholu pisarz, były nauczyciel języka angielskiego, w chwili życiowego niepowodzenia przyjmuje posadę dozorcy w górskim hotelu "Panorama", o który ma zadbać w okresie zimowego przestoju. Jackowi towarzyszy żona oraz jego pięcioletni syn Danny. Chłopiec obdarzony jest niezwykłą umiejętnością, która pozwala mu wnikać w ludzkie myśli, ten fakt chwilami bardzo niepokoi rodziców chłopca. Nawiedzony, odosobniony hotel, osadzony w surowym, górskim klimacie, zasypany śniegiem, zupełnie odcięty od świata wywołuje u Dannego osobliwy niepokój, wzbudza jego ciekawość, natomiast jego ojca doprowadza do niespotykanego obłędu.

Stephen King w tej powieści stworzył niebanalne portrety psychologiczne postaci, poprowadził narrację w taki sposób, aby czytelnik mógł śledzić przedstawioną historię z punktu widzenia różnych bohaterów, ukazał świat widziany okiem zagubionego dziecka, które nie potrafi odnaleźć się w skomplikowanych relacjach dorosłych. Postacią Jacka wprowadził czytelnika w świat osoby uzależnionej od alkoholu, obnażył jego zagmatwaną psychikę, pozwolił czytelnikowi na samodzielne dokonanie diagnozy tej postaci, poprzez ukazanie jego skomplikowanych relacji z rodzicami oraz braku akceptacji. W zasadzie większa część tej powieści to opis życia rodziny Torrence'ów oraz przyczyn ich złożonych relacji, ich wzajemnych uczuć, przemocy i wewnętrznych dylematów. Dopiero mniej więcej od połowy powieść nabiera tempa oraz złowrogiej atmosfery, bohaterowie doświadczają dziwnych omamów, wszystko się komplikuje i wymyka spod kontroli, w życie rodziny wkrada się zupełny chaos, zaczynają prowadzić wewnętrzna walkę z demonami.


Reasumując, "Lśnienie" autorstwa S. Kinga to ciekawa powieść grozy z klaustrofobicznym i złowrogim klimatem, świetnie stworzonymi postaciami oraz dobrze skonstruowaną fabułą. Miłośnicy tego gatunku powinni być w pełni usatysfakcjonowani. Osobiście nie do końca potrafiłam się wczuć w ten klimat, ale wynika to chyba z tego, że nie jestem pasjonatem tego typu literatury, wolę książki o bardziej rzeczywistej treści. Mimo tego nie skreślam twórczości Pana Kinga i nadal małymi kroczkami, bez pośpiechu będę sięgać po kolejne jego dzieła, aby jeszcze lepiej poznać niepodważalny kunszt autora. W najbliższym czasie z pewnością przeczytam drugi tom cyklu. 

"Jack przecknął się z lekkiego, nieprzyjemnego snu, w którym olbrzymie, niewyraźne sylwetki gnały go po śnieżnych, bezkresnych połaciach ku czemuś, co wziął zrazu za kolejny sen: ku rozbrzmiałej nagle w ciemnościach mechanicznej kakofonii - połączeniu brzęków, szczęków, buczenia, trzeszczenia, klekotów i zgrzytów". Str. 342

Moja ocena: 7,5/10