Kategoria: kryminał Wydawnictwo: Oficynka Rok wydania: 2016 ISBN 978-83-64307-81-2 Liczba stron: 182 Moja ocena: 7/10 |
"Czarna wołga pozostała w naszej pamięci...".
Tym, którzy
jeszcze pamiętają czasy PRL-u, pewnie kojarzą się one z trudną sytuacją
ekonomiczną — brakiem towarów na półkach, ogromnymi kolejkami, w których stano od północy — z Baltoną i Peweksem, z samochodami marki trabant, wołga, syrena, fiat czy polonez, z pralką typu Frania i TV marki Neptun,
z Donaldami, oranżadą, wyrobami czekoladopodobnymi, czy wodą z saturatora, z
serialami Alternatywy 4 i Czterdziestolatek, ale także z
ograniczeniem praw obywatelskich i stanem wojennym — słowem, z szarą,
socjalistyczną rzeczywistością. Jednak doskonale pamiętam, że mimo tej
przeciętności, uczuciu niedosytu i swoistej trwogi, tamtejsze społeczeństwo było radośniejsze, darzyło się życzliwością i sympatią, było skore do wszelkiej pomocy — kto
w dzisiejszych czasach podąża do sąsiada pożyczyć szklankę cukru, czy odrobinę
soli? Dziś jesteśmy bardziej anonimowi, skryci, zabiegani i niedostępni.
Maciej Żurawski — dziennikarz telewizyjny, dokumentalista, reżyser i wokalista
podjął trud, aby fabułę Czarnej wołgi osadzić w trudnych
i smutnych czasach Polski Ludowej, państwa totalitarnego, w którym władza
odgrywała szczególną rolę, budziła wyłącznie respekt i strach. Chyba nikt
żyjący w ówczesnych czasach nie posiada pozytywnych skojarzeń z tamtejszą
Milicją Obywatelską, rodzącą w obywatelach wyłącznie trwogę i gniew.
Akcja Czarnej wołgi rozgrywa się we Wrocławiu w 1983
roku, kiedy to nad miastem rozpościera się złowroga atmosfera, jej powodem jest seria sadystycznych, okrutnych zabójstw. Ofiarami padają wyłącznie
mężczyźni — ich okaleczone zwłoki każdorazowo odnajdywane są w windach. Do
śledztwa przydzielony zostaje Kapitan Kazimierz Zgrobel, znużony,
przygnębiony milicjant, którego życie prywatne trawi konflikt i brak porozumienia
z żoną. Kapitan popada w coraz większą frustrację, odnajduje pocieszenie w
używkach i kobietach lekkich obyczajów, tym samym żmudne śledztwo przenosi do okolicznych knajp, gdzie alkohol leje się strumieniami, a rozpusta sięga granicy ludzkiej moralności. Jednak pojawiają się kolejne, bestialsko potraktowane
ofiary — Kazimierz Zgrobel podąża tropem zabójcy, który wydaje się
tkwić w umyśle śledczego, zupełnie pogrążając jego skomplikowaną codzienność.
Kim jest sadystyczny zabójca, czy podejrzenia kapitana znajdą potwierdzenie w
rzeczywistości, czy wskazówki tkwią w jego pamiętniku i do czego zdolny jest Zgrobelny,
aby unieszkodliwić seryjnego zabójcę? Tego zdradzić Wam nie mogę, pozostaje mi
jedynie polecić Waszej uwadze niepokojącą opowieść, która wprowadzi Was w
ponury, brutalny i wyuzdany świat bohaterów Czarnej wołgi, tym
samym ukazując niepokojące realia komunistycznego Wrocławia początku lat 80.
„[…] szedł przez zaśnieżony Plac Solny, gdzie zmarznięte kwiaciarki chuchały na zmrożone kwiaty. Rozglądał się i chłonął wieczorne miasto, a potem usiadł w zadymionej, zaszczanej i zarzyganej restauracji. […] Kazał podać pół litra wódki i dwie oranżady”. (str. 76)
Maciej Żurawski napisał nietypową, przytłaczającą, chwilami zaskakującą opowieść, w której doskonale oddał posępną atmosferę ówczesnego systemu, jak
również specyfikę pracy tamtejszego wymiaru sprawiedliwości. Bez wątpienia są to szokujące
i brutalne realia, ukazane bardzo soczystym, odważnym językiem — u niejednego
czytelnika wywołają grymas odrazy. Według mnie Czarna wołga nie
nosi znamion klasycznego kryminału, gdyż nie znalazłam w niej zawrotnej,
brawurowej akcji oraz standardowego śledztwa. Odnoszę wrażenie, że fabuła toczy się bez większego
pośpiechu, bohater kroczy tropem mordercy, jednocześnie pogrążając się we
własnych słabościach, myślach, odczuciach i niełatwej przeszłości, którą nieustannie
przywołuje za pomocą osobliwego pamiętnika, przytaczając szczegóły z odległych
czasów.
Czarna wołga Macieja Żurawskiego to interesujący, niebanalny
debiut literacki, któremu warto poświęcić odrobinę wolnego czasu bowiem lektura tej niedużych rozmiarów książki, zajmie jedno popołudnie. To też swoiste studium psychologiczne głównego bohatera, podążającego śladem zabójcy, równolegle odkrywającego tajemnice skrywane przez wiele lat — subiektywne lęki, niepowodzenia, które odbiły bolesne piętno na jego życiu prywatnym. Dla tych,
którzy pamiętają ówczesne czasy, powieść będzie stanowiła sentymentalną podróż do
minionych, trochę zapomnianych lat, dla młodszego pokolenia będzie ciekawą
lekcją, ukazującą skomplikowane, bardzo posępne realia Polski z początku lat
80. Autor stworzył doskonały klimat, znakomicie nakreślił zdumiewającą, chwilami okrutną, rozpustną, ale i dosyć osobliwą historię, która wywołuje niesmak, niepokój, wprowadzając czytelnika w ponury nastrój. Czuję się zaintrygowana twórczością Macieja Żurawskiego, dlatego
czekam na kolejne odsłony. Mam nadzieję, że tym razem będzie to bardziej
obszerna, rozbudowana forma, w której twórca w pełni rozwinie skrzydła,
ukazując drzemiący w nim potencjał. Zachęcam do lektury!
Wczoraj czytałam recenzję tej książki i jestem nią bardzo zainteresowana. Tytuł mam już zapisany.
OdpowiedzUsuńMyślę Wiolu, że Tobie spodobałaby się "Czarna wołga" :).
UsuńZainteresowałaś mnie tym studium psychologicznym głównego bohatera i to w tak niewielkiej objętościowo pozycji. Przeczytam ją z dużą chęcią. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak odebrałam tę książkę Miłko, odniosłam wrażenie, że fabuła książki rozgrywała się przede wszystkim w głowie głównego bohatera, lubię takie powieści, szkoda tylko, że książka tak krótka ;). Pozdrawiam ciepło! :)
UsuńLubię tego typu pozycje, więc mam nadzieję, że kiedyś uda mi się trafić także i na tą, bowiem wiem, że na pewno przypadałaby mi do gustu :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńIm bardziej nietypowy kryminał ten lepiej :) Sama okładka zapowiada intrygujący klimat :) Co tu dużo mówić, jestem zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńSądziłam, że to dokument :) trochę szkoda, bo raczej stronię od kryminałów, ale może kiedyś. Ten tytuł mnie uwodzi.
OdpowiedzUsuńOo, coś dla mnie! P.S. Mam taki sam telefon jak ty, tylko czerwony :D
OdpowiedzUsuń