sobota, 25 lutego 2017

[RECENZJA] "Madonny z ulicy Polanki" – Joanna Marat


Sięgając po Madonny z ulicy Polanki Joanny Marat, spodziewałam się lektury eterycznej, zabawnej i zupełnie niezobowiązującej, tymczasem otrzymałam coś zupełnie odmiennego. Autorka absolutnie mnie zaskoczyła bowiem książka mimo dostrzegalnej nuty humoru, nie jest lekturą, którą czyta się lekko i bez zaangażowania — to jedna z tych powieści, które na długo pozostawiają ślad w umyśle czytelnika.

Joanna Marat – warszawianka i gdańszczanka. Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne Międzynarodowego Festiwalu Kryminału 2010. Debiutowała w 2011 roku w antologii Zaułki zbrodni, samodzielnie zaś powieścią obyczajową Grzechy Joanny. Jej opowiadanie Kaplica Jedenastu Tysięcy Dziewic zostało wyróżnione w konkursie „Literacka podróż po Gdańsku”. W ubiegłym roku ukazał się jej pierwszy kryminał zatytułowany Monogram. Autorkę inspirują ludzie, stare fotografie i strzępki zasłyszanych rozmów. 
„Przede wszystkim on był mężczyzną. A mężczyźnie wolno robić nawet to, co jest zabronione. Tak jest ten świat urządzony i nic się na to nie poradzi”. (str. 189)

Madonny z ulicy Polanki to opowieść o niełatwych dziejach kilku pokoleń, które odciskają piętno na losach kolejnych potomków. Obserwujemy życie różnych kobiet, które za sprawą nieprzychylności losu zmagają się z życiowymi porażkami. Obok każdej z nich egzystują mężczyźni, którzy częściej bywają ograniczeniem niż wsparciem. Tłem większości wydarzeń jest przede wszystkim Gdańsk i jego kamienica przy ulicy Polanki, gdzie mieszkańcy wiodą pozornie spokojne życie, jednak za drzwiami ich mieszkań rozgrywają się ich osobiste, głęboko skrywane dramaty. 

Anna jest kobietą skrytą i niedostępną, mieszka w Szwecji wraz z dużo starszym partnerem, jednak zmęczona niełatwym związkiem, brakiem porozumienia i spójnej wizji ich przyszłości wraca do Polski, gdzie w wynajmuje mieszkanie i podejmuje walkę o swoją zagrożoną przyszłość.

Weronika to kobieta wycofana, o niskim poczuciu własnej wartości, wdowa prowadząca samotne życie, jednak wdaje się w przypadkowy romans z enigmatycznym sąsiadem, w wyniku którego jej życie nabiera osobliwych barw.

Małgorzata pełna temperamentu rozwódka, właścicielka kamienicy przy ulicy Polanki, na co dzień dziennikarka w lokalnym brukowcu, tkwi w skomplikowanym związku z żonatym mężczyzną.

Maciej, trzydziestoletni kawaler, maminsynek z wrodzoną nieśmiałością do kobiet, pracuje jako lekarz onkolog, każdego dnia zmaga się z ludzkimi dramatami. Mieszka wraz z matką, jego marzeniem jest związek z Anną.

Joanna Marat w znakomitym stylu kreśli na kartach zróżnicowane postaci, które pojawiają się bez pośpiechu, regularnie sycąc fabułę sowimi historiami. Z biegiem czasu wszystkie wątki łączą się w jedną spójną całość, ukazując przewrotność ludzkiego losu. Fabuła naznaczona jest skomplikowanymi związkami, zaburzonymi rodzinnymi relacjami, które w znamienny sposób naznaczają przyszłość bohaterów. Książka w pełni angażuje umysł czytelnika bowiem ilość wykreowanych postaci, złożoność ich życiowych perypetii, a także nagromadzenie dramatycznych wydarzeń, które chwilami przenoszą czytelnika do odległych czasów, zmuszają czytelnika do pełnej koncentracji, próby zrozumienia podejmowanych przez bohaterów decyzji. Ponadto niełatwa narracja, w której dialogi są rzadkością, powoduje, że książka staje się wymagającą lekturą — bolesną, smutną i drażliwą — jednakże okraszoną subtelnym humorem, chwilami błyskotliwym sarkazmem. To szalenie wartościowa publikacja, napisana ze smakiem i wyczuciem, zawiera wyjątkowo trafne spostrzeżenia o charakterze kulturowym i społecznym. Ta publikacja nastraja swoistą melancholią, zaskakuje, stawiając przed czytelnikiem pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi.

Po raz pierwszy zetknęłam się z prozą Joanny Marat, po lekturze czuję się zaintrygowana, dlatego z ogromną ciekawością sięgnę po inne książki pisarki.
„Bił ją w obecności syna. I mówił, żeby ten patrzył i się uczył. To były jedyne lekcje wychowawcze, jakich udzielał swojemu jedynakowi. Teraz procentowały. Piotrek trzymał ją mocno za podbródek. Bardzo bolało. Będą siniaki albo nawet złamie jej kark. Całe życie jakiś mężczyzna ją tłukł. I tak już miało zostać. Była typem ofiary. Od dziecka”. (str. 322)

______________________________________________________________________
Kategoria:
 literatura współczesna 

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2016
ISBN 978-83-8097-006-9
Liczba stron: 480
Moja ocena: 8/10 



Za udostępnienie egzemplarza do recenzji 
serdecznie dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu:




25 komentarzy:

  1. Czytając Twoją recenzję czuję, że to mój klimat, więc z chęcią przeczytałabym tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Kochana, choć niełatwa książka to jednak warta przeczytania :)

      Usuń
  2. Książka chyba nie w moim stylu, ale chętnie przeczytam i się przekonam. :) Jeśli chodzi o bloga to zakochałam się w nazwie i zdjęciach, które dodałaś do tego posta - są bardzo miłe dla oka. Brakuje mi jedynie wersji mobilnej strony, bo na telefonie nieco trudniej czyta się posty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niełatwa lektura, rozumiem Twoje obaw, jeśli jednak spróbujesz ją przeczytać, chętnie poznam Twoją opinię :)
      Bardzo się cieszę i dziękuję za miłe słowa i sugestie, już zmieniłam na wersję mobilną, mam nadzieję, że teraz będzie prościej i przyjemniej :) Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Cóż. Ja wiedziałam, że Ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my mamy podobne dusze Beatko i często zgadzamy się w opiniach :D Bardzo mnie to cieszy! :) Buziaki Kochana <3

      Usuń
  4. Świetny tytuł :) Uwielbiam, jak pisarz potrafi zagrać na czytelniku przewrotnością losu, jak mami nas powolutku odkrywając bohaterów... Uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie pozycja dla mnie :) Zapisuję tytuł :) I tak klimatyczna okładka... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mnie również podoba się okładka :) Ciekawa jestem, jak oceniłabyś tę powieść :)

      Usuń
  6. Lepiej jednak zacząć czytać od pierwszej części "Jedenaście tysięcy dziewic". "Madonny..." to druga część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że to druga część, jednak wszędzie zaznaczają, że można czytać je odrębnie. Przeczytam "Jedenaście..." i niebawem sama się przekonam ;)

      Usuń
  7. Ta książka wpisuje się w moje gust. U Ciebie Agnieszko jak zawsze piękna zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jestem przekonana, że spodobałaby Ci się ta książka :) Bardzo dziękuję Wiolu :)

      Usuń
  8. To niestety nie książka dla mnie. Unikam sag rodzinnych i obyczajówek, więc chyba bym się tu nie odnalazła. :c Piękne zdjęcia! Zanim napisałam komentarz, patrzyłam na nie kilka minut! :D

    Pozdrawiam,
    Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nazwałabym tej książki typową sagą rodzinną, niemniej jednak to bez wątpienia obyczajówka, dlatego rozumiem, że to nie Twoja bajka ;) Dziękuję za miłe słowa, cieszę się przyciągnęłam na dłużej Twoją uwagę :).
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Czytałam Grzechy Joanny i przyznam szczerze, że nie zachwyciła mnie ta powieść. Jednak Madonny z ulicy Polanki jestem skłonna poznać, choćby z sentymentu. Długi czas mieszkałam w okolicy i być może odkryłabym w książce coś bardziej osobistego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tego tytułu, ale chciałabym przeczytać "Jedenaście tysięcy dziewic" :).
      Mnie się podobały "Madonny...", choć rozumiem, że ta książka nie jest dla każdego czytelnika, niełatwa w odbiorze książka, jednak wg. mnie warta uwagi :) Ciekawa jestm, jak Ty byś ją odebrała :) Pozdrawiam Olu :*

      Usuń
  10. Bardzo mnie zachęciłaś kochana:) Recenzja świetna, ale nie mogę nie zwrócić uwagi na to, jak piękne robisz zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę i dziękuję za miłe słowa :) Pozdrawiam! :)

      Usuń
  11. Lubię wymagające lektury, ale ta, którą obecnie czytam- Małe życie- tak mocno rozbiła mnie emocjonalnie, że marzę o czymś lżejszym, dlatego też w najbliższym czasie na pewno się nie zdecyduję. Ale może później?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię doskonale, też często po wymagających książkach sięgam po coś lżejszego :) A na "Małe życie" też mam wielką chęć :) Pozdrawiam! :)

      Usuń
  12. Czekałam na tę recenzję :). Przeczytam na pewno. Niewielka liczba dialogów wcale mnie nie odstrasza :). Dawniej przecież inaczej pisano książki i jestem przyzwyczajona. To dopiero teraz dialogi, które ja nazywam "zapełniaczami", rozpychają się po stronicach popularnych dziś publikacji. Treść mnie zaciekawiała. Zacytowane fragmenty są nabrzmiałe przemocą, ale mam nadzieję, że w całości wszystko się wyrówna. Myślę, że to lektura dla mnie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, są książki, w których dialogi wypełniają niemal każdą stronę, ale wiem też, że jest wielu czytelników, którzy takiej prozy poszukują ;). Takie publikacje czyta się lekko i szybko. "Madonny z ulicy Polanki" to wymagająca lektura, według mnie niełatwa, chociaż bywa zabawnie, to jednak mnie bardziej nastroiła w kierunku melancholii, niż dobrego humoru ;) Warto przeczytać, autorka w ciekawy sposób ukazuje różnorodność ludzkich charakterów i trafnie ukazuje otaczające nas społeczeństwo, które - często skrycie - za drzwiami własnych domów zmaga się z rozmaitymi problemami... Bardzo jestem ciekawa, czy książka przypadnie do Pani czytelniczego gustu, pozostaje mi życzyć satysfakcjonującej lektury :)

      Usuń
  13. Bardzo lubię historie, które bazują na wielopokoleniowych złożonościach, następstwach zdarzeń, tym swoistym echu losu przenoszonym na kolejnych członków rodziny. A jeśli jeszcze wszystko podane w interesującej formie, to warto uwzględnić w swoich planach czytelniczych. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku :)
Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Z góry uprzejmie dziękuję :)