niedziela, 22 lutego 2015

Dziesięć płytkich oddechów - K.A. Tucker

Kategoria: Literatura młodzieżowa - społeczno-obyczajowa
Wydawnictwo: Filia 
Rok wydana: 2014
Liczna stron: 421


„Dziesięć płytkich oddechów” - K.A. Tucker 


„Dziesięć płytkich oddechów” K.A. Tucker jest bardzo wysoce ocenioną powieścią i właśnie z powodu tych wysokich ocen sięgnęłam po tę książkę. Być może miałam wygórowane oczekiwania, a może to zwyczajnie jest przeciętna powieść? Niestety, ale mnie absolutnie nie przekonała i nie przypadła do gustu. Z opisu zapowiadało się bardzo ciekawie i to był potencjał na dobrą książkę, w której można było w ciekawy i ujmujący sposób przedstawić temat bardzo ważny i potrzebny. Szkoda, bo według mnie wyszło bardzo banalnie i pretensjonalnie. Za dużo erotyzmu, którym przesiąknięta jest ta historia, dlatego całość straciła na wartości.


Książka podzielana jest na dziewięć etapów, a już po zakończeniu etapu drugiego miałam ochotę porzucić tę powieść, bowiem irytowała mnie i śmieszyła na przemian. Czym dalej brnęłam w tę historię, tym bardziej byłam zawiedziona. Bohaterowie drażniący, szczególnie postać Kacey, która najbardziej działała mi na nerwy, cała historia przedstawiona w bzdurny sposób. Zakończenie tak słodkie i wyidealizowane, że aż mnie zemdliło. Może po prostu jestem już za poważna na tego typu historyjki. Nie wiem jak udało mi się przebrnąć przez tę historię, jedno wiem, na pewno nie sięgnę po dalsze jej części.   


Absolutnie nie chcę nikogo obrażać, ani zniechęcać to tej pozycji. To wyłącznie moje odczucia, rzadko zdarza mi się tak nisko ocenić książkę. Ta pozycja chyba jednak przeznaczona jest dla młodszej grupy wiekowej, pewnie jeszcze wielu zachwyci, mnie niestety nie porwała, nie przekonała i nie skłoniła do refleksji, toteż bardzo szybko o niej zapomnę. 

Moja ocena: 4/10


6 komentarzy:

  1. Hmm no to teraz zabiłaś mi ćwieka. Książkę tę miałam okazję przeczytać już jakiś czas temu i muszę przyznać, że bardzo mi się ona podobała. No ale ja nie o tym :) Chodzi mi raczej o fakt, że ona jest o wiele mniej absurdalna niż "Nie oddam dzieci". Dziwne to trochę, ale za ludzkim gustem człowiek nie nadąży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie akurat ta historia zupełnie nie przekonała :) Sugerujesz, że z moim gustem jest coś nie tak? Bo tak to trochę zabrzmiało...

      Usuń
    2. Mówię ogólnie :) Blogosfera nie jest miejscem, którym jakoś specjalnie bym się przejmowała. Każdy czyta co mu pasuje. Po prostu zdziwiłam się, że w tej książce nie spodobały Ci się rzeczy, które w "Nie oddam dzieci" potraktowałaś jako zupełnie nieistotne.

      Blogi z natury są od tego, by dyskutować na dany temat i ja staram się to robić, jeśli ty poczułaś się z tego powodu w jakikolwiek sposób urażona to już nic na to nie poradzę :)

      Usuń
    3. Ponieważ w "Nie oddam dzieci" historia była podobna do tej, która miała miejsce w moim mieście, wtedy bardzo współczułam rodzinie, a sprawca został ukarany niewspółmiernie do swojego czynu. Zabił kobietę, która szła chodnikiem z wnuczką, kobieta nie żyje, a facet jest od dawna na wolności. Pewnie, dlatego podeszłam do niej tak emocjonalnie. Natomiast historia w książce "Dziesięć płytkich oddechów" nie przekonała mnie, dlatego, że wydało mi się mało wiarygodnym, iż dwie bardzo młode dziewczyny wyjechały do obcego stanu, gdzie w błyskawiczny sposób potrafiły ułożyć sobie na nowo życie, bez większych przeszkód, gdzie młoda dziewczyna zaczyna pracować, jako barmanka, przy tym sporo zarabia, a pracodawca jest prawie jak rodzina, niezwykle wyrozumiały i pomocny. Ponadto ja nie lubię takich miłosnych historyjek, być może z racji mojego wieku, dla nastolatek książka pewnie świetna, nie neguję tego, że innym bardzo się podoba. Mnie po prostu nie przypadła do gustu, może byłam w nieodpowiednim nastroju, bywa i tak, że książka mnie, zachwyca albo mi się nie podoba i czasem trudno powiedzieć, dlaczego tak się właśnie dzieje. Myślę, że wiele zależy od naszej kondycji psychicznej w danym momencie.
      Każdego zupełnie coś innego zachwyca i dla mnie to właśnie jest świetne. Jesteśmy inni i dzięki temu świat jest znacznie bardziej ciekawy :) Nie czuję się urażona, zakładając bloga zdawałam sobie sprawę, że takie dyskusje będą miały miejsce. Ale to właśnie u Ciebie czytałam, że nie oceniasz ludzi według ich gustów czytelniczych, to mi się bardzo spodobało :) Być może źle odebrałam, to co napisałaś :)

      Usuń
    4. W Kamieniu Pomorskim w zeszłym roku była sprawa bardzo podobna do tej w "Nie oddam dziecka", tam kierowca zabił kilkoro ludzi i obecnie ponoć rodzina wnosi, by sądzono go za każdą osobę z osobna. Nie pamiętam jaki ogólny wyrok dostał, bo jakoś nie za specjalnie śledzę losy takich ludzi. Ojjj ale kipisz też tam ponoć jest, Michalak pomogłaby trochę pośledzić tę sprawę, jak to osoba, która spowodowała wypadek wnosi oskarżenie do prokuratury o to, by ukarać pasażera samochodu, że w ogóle ta dziewczyna pozwoliła mu wsiąść za kierownice. Cuda wianki :) Kejt Em pofolgowała jednak nieco, aż za bardzo. Powinna była usiąść tyłkiem na ziemi, bo zniszczyła tę powieść sobą samą tak naprawdę. Jak to mówią: nadgorliwość gorsza od faszyzmu! Dobra, ale już przestaje mówić o Katarzynie Michalak, bo znowu będzie wypisywać po ludziach, że jestem taka, śmiaka i owaka :D

      Usuń
    5. Ok, zostawmy już Katarzynę Michalak w spokoju ;)))

      Usuń

Drogi Czytelniku :)
Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Z góry uprzejmie dziękuję :)