Kategoria: kryminał
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 576
"Pan Mercedes" - Stephen King
Pewnie nie wiele jest osób, które należy zachęcać do sięgania po
prozę Stephena Kinga, cóż ja właśnie do takich należę. Moja przygoda z tym
autorem rozpoczęła się niedawno, bowiem nigdy nie przepadałam za literaturą z
gatunku grozy. Chociaż już od jakiegoś czasu przymierzałam się do przeczytania
tej pozycji, gdyż reklamowano ją, jako kryminał, a po nie zdecydowanie lubię
sięgać. Ostatecznie do przeczytania „Pana Mercedesa” zachęciła mnie opinia i
bardzo pozytywna ocena jednej z czytelniczek. Dziękuję Ci Olu, gdyż książka
istotnie okazała się warta uwagi.
Na wstępie przyznaję się, że ta książka nie zachwyciła mnie od samego początku. Przez jakieś 150 stron targały mną wątpliwości, czy to
rzeczywiście jest tak pasjonujący i pełen napięcia kryminał, jakiego
oczekiwałam. Akcja tej powieści rozwijała się bardzo pomału, początkowo czytanie
tej pozycji było jak podążanie po sinusoidzie, emocje wzrastały, po to by za
chwile opaść. Całe szczęście jestem osobą wytrwałą i niezwykle rzadko zdarza mi
się odłożyć na bok niedokończoną lekturę. Zazwyczaj trwam do końca w nadziei,
że przyjdzie ta chwila, w której książka mnie zachwyci, tu wielkie ukłony w
stronę Pana Kinga, bo książka w końcu pochłonęła mnie tak bardzo, że już
absolutnie nie miałam ochoty odkładać jej na bok.
Autor w tej powieść bez wątpienia stworzył
ciekawy portret psychologiczny mordercy, którego szokujące dzieje pomału
odkrywamy śledząc fabułę tego kryminału. Brady Hartsfield to w istocie bardzo niebezpieczna i zdesperowana postać. To morderca, który ma w sobie niezwykle groźnie cechy, takie jak brak poczucia własnej wartości,
agresję, złość oraz bardzo głęboką ranę w psychice do tego jest bardzo samotny.
"[...] zły. Jak jabłko, które z wierzchu wygląda dobrze, ale kiedy je rozkroisz, jest czarne i pełne robaków". str. 260
Ponadto autor ukazał ciekawą postać emerytowanego
detektywa wydziału zabójstw, który wyczerpany i rozczarowany spokojnym oraz
mało zajmującym sposobem życia, podejmuje niebezpieczną grę z psychopatycznym
mordercą. Przyznam, że bardzo bawiła mnie postać detektywa B. Hodges’a.
Nareszcie były policjant nie jest ukazany wyłącznie, jako zapijaczony, ale mimo
wszystko świetnie wyglądający macho. Dlatego, bardzo polubiłam tę postać,
dzięki której cała historia okraszona była sporą dawką dobrego humoru.
Powieść opiera się na klasycznej walce
dobra ze złem. Z jednej strony psychopata, czerpiący radość z zabijania, z
drugiej nieugięty emerytowany detektyw, chcący wykazać swoją sprawność i
odwagę. Dokąd zaprowadzi głównych bohaterów ta niebezpieczna rozgrywka? Czy tym
razem dobro wygra ze złem?
"Ne przejmuję się Bogiem ani groźbą powolnego przypiekania przez wieczność za swoje zbrodnie. Nie ma nieba ani piekła. Każdy z odrobiną rozumu o tym wie. Jak okrutna musiałaby być najwyższa istota, żeby stworzyć tak popieprzony świat?" str. 429.
Bez wątpienia cechą charakterystyczną dla tej powieści
jest pomału rozwijająca się fabuła, która w pewnym momencie przyciąga
czytelnika, jak magnez, co w efekcie prowadzi do emocjonującego zakończenia. S. King kolejny raz w swojej powieści ukazuje bohatera, który na skutek traumatycznych wydarzeń zaczyna podążać niebezpieczną drogą, jego wiara jest mocno zachwiana, co w konsekwencji prowadzi do szokujących wydarzeń. Ale o tym przekonajcie się sami sięgając po tę intrygującą, ale i pełną poczucia humoru powieść.
Podsumowując, „Pan Mercedes” autorstwa S.
Kinga to ciekawy i zajmujący kryminał, który stanowi dobrą rozrywkę, pobudza wyobraźnię i skłania do refleksji. Zdecydowanie
polecam, chętnie sięgnę po kolejne dzieła tego twórcy.
"Rozmyśla o terrorystach, którzy rozwalili World Trade Center. Te błazny naprawdę wierzyły, że pójdą do raju i będą mieszkać wiecznie jakby w luksusowym hotelu, obsługiwani przez przepiękne młode dziewice. Niezły dowcip [...] A potem odeszli razem z tysiącami swoich ofiar. [...] Wszystkie religie kłamią. Wszystkie zasady moralne są złudzeniem. Nawet gwiazdy to miraż. Prawdą jest ciemność i jedyne, co się liczy, to złożyć oświadczenie, zanim wejdziesz w tę ciemność. Naciąć skórę świata, żeby została blizna. ostatecznie tym jest cała historia: tkanką bliznowatą". str. 429-430.
Moja ocena: 7,5/10
Ja rowniez jestem jedna z tych osob,ktorych namawiac nie trzeba :-) Ksiazka juz od jakiegos czasu stoi na mojej polce i cierpliwie czeka na swoja kolej.. Pozdrowienia serdeczne :)
OdpowiedzUsuńKing jest the Best, pierwszą książkę tego autora przeczytałem ponad 20 lat temu. Muszę tą pozycję przeczytać :-D
OdpowiedzUsuńksiążkę mam na półce, więc na pewno się z nia zapoznam.
OdpowiedzUsuń