Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo: Białe Pióro
Rok wydania: 2014
ISBN 978-83-64426-06-3
Liczba stron: 242
Moja ocena: 7,5/10
|
"Alkohol znaczy dla mnie tyle, co respirator dla
tracącego oddech..."
"Na marginesie" to debiutancka powieść Michała Matuszaka, młodego pisarza, z zawodu architekta krajobrazu, który wykazał się niemałym talentem obserwacji i oryginalnym sposobem wyrażania postrzeganej rzeczywistości, niezwykle wnikliwym, bardzo psychologicznym i zupełnie niekonwencjonalnym. Ostatecznie niniejsza książka stała się dla mnie olbrzymim wyzwaniem, wymagała ogromnej uwagi bowiem w trakcie jej lektury niejednokrotnie, zmuszała mnie do zastanowienia się nad niektórymi fragmentami, analizowałam je niczym wiersz czy poemat po to, aby dociec co autor miał na myśli.
Swego czasu czytałam inną książkę o podobnym tytule "Na marginesach życia" autorstwa Piotra Matysiaka, pomyślałam sobie, że skoro obie publikacje poruszają podobną tematykę to "Na marginesie" ukaże mi patologię od innej strony. U Piotra Matysiaka oczami pracownika socjalnego, tutaj oczami ludzi wychowujących się w środowisku dysfunkcyjnym. Jednakże nie zdawałam sobie sprawy jak mylne i niewłaściwe było moje nastawienie.
Po lekturze książki "Na marginesie" mogę bez wahania potwierdzić, iż Michał Matuszak istotnie uwielbia bawić się słowem, a forma jaką zastosował, aby napisać tę książkę jest bardzo odważna i niebanalna, z pewnością
nie trafi do każdego czytelnika. Sposób wyrażania myśli, jakimi posługuje się Michał
Matuszak, używając licznych metafor oraz wybornego stylu literackiego w połączeniu
z wszelkimi kolokwializmami oraz bardzo soczystym i wulgarnym językiem może
stanowić dla wielu czytelników nie tylko łamigłówkę, ale także powodować
swoiste uczucie zamętu.
Lektura tej publikacji była dla mnie nowym doświadczeniem,
dzięki któremu mój umysł pracował na najwyższych obrotach, aby nie stracić kwintesencji, wyłuskać istotę oraz zrozumieć jej przesłanie. Czytając
tę książkę wyczuwałam filozofię życia autora oraz jego postrzeganie świata nie
tylko tego współczesnego. I muszę przyznać, że jest ono bardzo bliskie temu, co
i ja dostrzegam, podążając ulicami, wykonując swój zawód i obserwując otaczającą
mnie rzeczywistość, nie zawsze barwną i pełną optymizmu, ale przede wszystkim
tę zagmatwaną, dysfunkcyjną i bardzo przygnębiającą. W mojej opinii Michał
Matuszak bardzo rzetelnie i realnie oddał klimat szarego i smętnego blokowiska w ubogiej dzielnicy, gdzie szerzy się patologia i liczne antagonizmy, zionie nudą
i zobojętnieniem, gdzie rutyna, brak ambicji i pomysłu na lepsze życie skrzętnie wykradają kolejny dzień z ich życia, gdzie słychać alkoholowy bełkot i liczne inwektywy, gdzie ludzie
wegetują, żyjąc z dnia na dzień, bez perspektyw, bez celu, z pokolenia na
pokolenie przekazując złe przyzwyczajenia.
"Pustelnicy życia nie różniący się niczym od szarzyzny. Zmarszczki jak zwoje na drzewie określały wiek przepicia". Str. 11
"Poniedziałek startował maratonem, wtorek to kopia poniedziałku, środa kopia wtorku, czwartek środy, piątek i sobota były opijane drastyczniej (…) Systematyczny zbiór puszek, złomu i szkła wystarczał na zgarnięcie paru groszy, potrzebnych do ugaszenia palącego pragnienia. Opłaty czynszowe regulował od czasu do czasu, bez prądu i wody szło się jakoś obyć. Szczęśliwie unikał eksmisji, a to było kluczowe podobnie jak picie". ". Str. 30
Ta książka chwilami wydaje się historią opartą na
prawdziwych wydarzeniach, swoistym reportażem z życia grupy znudzonych i
wegetujących ludzi. Ich głównym celem jest wyspać się po nocnej imprezie,
następnie zorganizować kolejny melanż i upoić się alkoholem bowiem to alkohol i
narkotyk jest jedynym sensem ich jałowego życia, który sprawia, iż ich byt staje się
znośniejszy, odrobinę jaskrawszy, dodając im męstwa i pozwalając na chwilę oderwania się od
szarej i ponurej rzeczywistości. Jednakże wśród bohaterów tej książki odnalazłam
i tych, którzy jednak chcieliby podążać inną drogą, szukają w sobie śmiałości, aby
wyrwać się z tej znużonej i zagubionej społeczności, tylko czy znajdą w sobie
tę odwagę, która pozwoli wydostać się z tego osobliwego bagna i odmieni ich
życie? Książka nieustannie skłania do refleksji, poruszając wiele kwestii
dotyczących współczesnego człowieka, nie tylko tego wywodzącego się z tzw. marginesu,
ale także każdego z nas bowiem, chyba wielu czytelników będzie mogło dostrzec i
potwierdzić, że uległo modzie istnienia w świecie wirtualnym, gdzie portale społecznościowe
często stanowią atrakcyjniejsze pole do kreowania własnego życia, a świat
rzeczywisty staje się mało atrakcyjny, nudny, bo przecież w realu znacznie
trudniej ukryć wady i porażki, tym samym zatracając swą wartość i istotę życia.
"Facebook to już alter ego założyciela. Podobnie jak z telewizją, wersja dla widza i wersja zakulisowa. Przecież tutaj jest identycznie, ja realny i ja profilowy. Czytaj: ja naturalny, z pryszczami, sepleniący, z nieświeżym oddechem i wcale nie taki mądry. I ja gładki, przystojny bogaty, wszechstronny, zabawny. (…) Ciekawe, kiedy nadejdą czasy, że zaraz po narodzinach pielęgniarki będą zakładały noworodkowi profil na facebooku? Będzie to, tak wymagane jak imię dziecka i co najgorsze normalne bez dziwoty". Str. 153
"Uzależnienie od systemów operacyjnych, Internetu zaszło na tyle daleko, że jedna globalna awaria zdetonuje chaos na świecie". Str. 153
Współczesny świat jest zdominowany przez media, które nadają
kształt naszemu życiu, jesteśmy podporządkowani i w pełni zależni, czasem
zupełnie podświadomie ulegamy wszelkim pokusom, wabią nas, manipulują naszą
świadomością, a my podążamy wyznaczoną przez nich drogą, niczym ślepcy i tylko jednostkom
udaje się wyrwać z tej matni. Michał Matuszak dostrzegł to niebezpieczeństwo i przytoczył w tej publikacji swoje odczucia i obawy, tym samym skłaniając czytelnika do
chwilowej zadumy i przeanalizowania własnego życia.
Reasumując, w mojej opinii "Na marginesie" Michała Matuszaka, to publikacja, która jest skierowana do wymagającego czytelnika,
skłonnego do zadumy i refleksji, przeanalizowania tekstu i wyciągnięcia
właściwych wniosków. To książka, która ukazuje brutalność współczesnego świata,
egzystencję ludzi z marginesu społecznego, gdzie sens życia stanowi alkohol i
narkotyki. Jednakże "Na marginesie" może być także przestrogą
bowiem, zwraca uwagę na zagrożenia czyhające za rogiem, poszerza horyzonty, otwiera
oczy i skłania do rozważań nad własnym życiem. Ta książka przygnębia, bulwersuje,
szokuje i chwilami ogromnie męczy, niemniej jednak nie żałuję ani jednej chwili
spędzonej nad tą nieszablonową publikacją. Ciągle zastanawiam się nad
początkowym i końcowym fragmentem książki, analizuję go, rozmyślam i nadal nie
jestem przekonana, czy w pełni rozumiem jego sens, stąd zdaję sobie sprawę, że
ta książka nie trafi w gust wielu czytelników, znajdą się tacy, którzy odłożą ją po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów. Dlatego polecam ją tym, którzy
w literaturze poszukują czegoś więcej niż tylko pasjonującej czy lekkiej rozrywki,
którzy nie boją się zmierzyć z niekonwencjonalną formą wyrażania myśli, czasem
bardzo dosadnej i soczystej, ale także wypełnionej metaforą i psychologiczną
analizą otaczającej nas rzeczywistości. Jeżeli lubicie wyzwania oraz trudną i
wymagającą uwagi literaturę to serdecznie zachęcam do lektury niniejszej książki.
"Bluzgał świat, choć sam kreował wokół kłopoty. Niedzielne skupienie na nabożeństwie w Kościele nie zmazywało całotygodniowych plam. Dusza mogła płonąć miłością do Boga, w żalu za grzechy mógł nie blefować, a jednak wszystko, co ukazywała powierzchowność to dewocja na minus, profanacja z moralnych nizin, dokuczająca jak harpun wbity w czoło". Str. 32-33
"Teraz mógł to zmienić, bujanie po osiedlu za znaczącą ekipą podbudowuje morale każdego, niezależnie, w jakim to się dzieje środowisku". Str. 233
Nie jest to lektura stricte na wakacje, ale tak sobie myślę, że trzeba będzie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, ale na jesień, czy długie zimowe wieczory? Zachęcam, to bardzo oryginalna publikacja :)
UsuńBardzo mnie interesuje zarówno tematyka, jak i ta niebanalna forma, o której wspominasz :) A literackie wyzwania zawsze są pożądane :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak Ty odebrałabyś tę książkę, mam nadzieję, że przeczytasz i podzielisz się Swoimi refleksjami :) Jeśli lubisz wyzwania, to koniecznie przeczytaj :)
UsuńAh, ciężki orzech do zgryzienia ale przeczytam, zainteresowałaś mnie nią :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i jestem ciekawa Twoje zdania na temat tej oryginalnej i nietuzinkowej książki :)
UsuńTakie książki, zmuszające do refleksji najlepiej czytać wieczorami. Przynajmniej ja tak mam. Zapamiętam ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJa czytałam w każdej wolnej chwili, ale podczas upałów wolałabym czytać coś lżejszego, ostatecznie książka zrobiła na mnie wrażenie, zwłaszcza forma i nietuzinkowy styl autora :)
UsuńZainteresowałaś mnie! Muszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com
Cieszę się, czekam na Twoją opinię :) Bardzo jestem ciekawa, jak Ty odbierzesz tę książkę :)
UsuńZostawię sobie lekturę tej książki na późniejszy czas. Teraz mam ochotę na lekką lekturę (ostatnio sporo u mnie było trudnej tematyki) do śmiechu i do odprężenia... Pięknie przedstawiłaś "Na marginesie", autor może czuć się dowartościowany :)
OdpowiedzUsuńTę książkę powinno się czytać raczej jesienną, bądź zimową porą... podczas upałów, kiedy świeci słoneczko w ten czas lepiej przeczytać coś bardziej wakacyjnego, lekkiego i zabawnego :) Ja lubię trudną tematykę, ale takiej książki jeszcze nie czytałam... nie dość, że temat trudny, to jeszcze bardzo specyficzny styl :) Dałam radę, cieszę się bo to wartościowa pozycja :)
UsuńJest to bardzo specyficzna książka. Ja niestety nie dałam rady przez nią przebrnąć.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą Cyrysiu i nie dziwi mnie to... sama miałam chwile zwątpienia, niemniej jednak nie żałuję, że przebrnęłam, bo to naprawdę godna uwagi publikacja, jednak zdecydowanie nie dla każdego... ;)
UsuńHmmm... raczej tematyka nie należy do najłatwiejszych i na pewno bym po nią nie sięgnęła gdyby nie Twoja recenzja... może uda mi się z nią zmierzyć? Książka zapisana w rubryce: "do przeczytania". Dziękuję
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że lubisz wyzwania Olu, super! Jestem bardzo ciekawa, czy przebrniesz i jak odbierzesz tę książkę :)
UsuńKsiążka nie jest dla mnie, ale cieszę się, że przeczytałaś taki debiut i jesteś zadowolona;)))
OdpowiedzUsuńLubię książki, które poruszają trudną tematykę i zmuszają do refleksji, więc będę mieć ten tytuł na oku :)
OdpowiedzUsuńZawsze obawiam się debiutów i rzadko kiedy po nie sięgam. To jest jeszcze literatura polska, więc tym bardziej. Ale być może kolejne książki autora mnie do niego przekonają. Na tę chwilę są inne priorytety literatury polskiej (thrillera, fantastyki), które trzeba poznać najpierw. :) Również miłej środy życzę. ;)
OdpowiedzUsuńTrudna tematyka, ale bardzo ważna. Wydaje mi się, że odnalazłabym wiele wartościowych przekazów w tej książce. Ciężko czyta się o blokowiskach, patologii i bezsensie życia, ale myślę, że warto. Napisałaś bardzo ciekawą i cenną recenzję. Autor miał "dobrego nosa", żeby to Tobie powierzyć napisanie opinii o "Na marginesie". :-)
OdpowiedzUsuńPS. Tak jak już pisałam na Facebooku - śliczne zdjęcie z niebieską hortensją. Patrząc na nie, aż mi autentycznie żal, że lato się kończy. Gdzie my teraz będziemy robić zdjęcia??? :-)
Wydaje się być bardzo ciekawą powieścią, ale na razie wszelkie trudne powieści, w których trzeba dużego zaangażowania na razie sobie odpuszczam. Po trudach dnia codziennego mam ochotę zabrać się za coś lekkiego, co nie zdołuje mnie podczas lektury. Chociaż nie wykluczam, że nie zapoznam się z tą książką w przyszłości, ponieważ zdaje się należeć do tych powieści, które na długo zostają w myślach :)
OdpowiedzUsuńByć może książka nie jest dla każdego, ale swoją recenzją mnie zaciekawiłaś, jeżeli tylko będę miała okazję to sięgnę po nią. :)
OdpowiedzUsuń