środa, 10 sierpnia 2016

[RECENZJA] "Weź mnie za rękę" - Tove Alsterdal


Kategoria: kryminał

Wydawnictwo: Akurat

Tłumaczenie: Mariusz KalinowskiRok wydania: 2016
ISBN 978-83-7758-645-7
Liczba stron: 560

Moja ocena: 7/10

Lubię literaturę skandynawską, która charakteryzuje się niecodziennym, dosyć ponurym klimatem, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po szwedzki kryminał Weź mnie za rękę Tove Alsterdal. Tym bardziej że książka została okrzyknięta najlepszą szwedzką powieścią kryminalną w 2014 roku, czy i dla mnie taka była? Po lekturze mam niejednolite uczucia — bez wątpienia zabrakło mi dynamicznej akcji, jednak wartością tej książki jest jej niebanalne tło społeczne.

Pewnego dnia Helene Bergman otrzymuje wstrząsającą informację od policji — jej starsza siostra Charlie Eriksson nie żyje. Jedna z lokatorek bloku, w którym mieszkała Charlie, była świadkiem dramatycznej chwili, w której ciało kobiety wypadło z balkonu jednego z mieszkań. Po dosyć kiepskim, bardzo ogólnikowym dochodzeniu, śledczy zamykają sprawę jednoznacznym stwierdzeniem, wykluczającym udział osób trzecich — orzekając samobójstwo. W pierwszym momencie Helene jest nadto zszokowana, aby myśleć racjonalnie — przyjmuje tragiczną wiadomość bez specjalnego zgłębiania okoliczności śmierci Charlie. Niemniej jednak nieoczekiwane spotkanie z pewnym bezdomnym, rozpala w niej niepokój i zwątpienie. Helene postanawia poprowadzić prywatne śledztwo. W tym celu musi wyruszyć w nostalgiczną podróż, która może naprowadzić ją na trop, sięgający odległych czasów, tym samym obnażając głęboko skrywane tajemnice rodzinne. Jednak, aby odbyć tę drogę, Helen będzie musiała przeorganizować swoje monotonne życie, posunąć się do kłamstw, manipulacji, czyli podjąć znaczne ryzyko. Nieobliczalny los stawia ją przed wyzwaniem, które może odcisnąć poważne piętno, zupełnie odmieniając jej obecny byt — czy Helen znajdzie w sobie odwagę, aby narazić siebie i swoich bliskich na niebezpieczeństwo?

Tove Alsterdal bez wątpienia stworzyła dobrą, wielopłaszczyznową powieść, w której trudno doszukać się znamion klasycznego kryminału. Ta książka nie charakteryzuje się także typową dla tego gatunku dynamiczną akcją, mnóstwem ofiar i modelowym śledztwem. Ukazana historia rozwija się wyjątkowo leniwie, nieśpiesznie odsłaniając złożoną przeszłość wykreowanych postaci, nacechowanych bolesną tajemnicą. Bohaterowie nieustannie się przeistaczają — szafując warstwami własnej osobowości, które naznaczone są piętnem przykrych doświadczeń — to świetnie skonstruowane portrety psychologiczne. Ta publikacja posiada bardzo mroczny, ponury, niepokojący i nostalgiczny klimat, z bogato rozwiniętym tłem społecznym. Fabuła toczy się dwutorowo, pozwalając czytelnikowi śledzić tę złożoną opowieść za pośrednictwem różnych bohaterów, miejsc i wydarzeń. Intryga ma miejsce nie tylko we współczesnej Szwecji, ale sięga końca lat 70., przenosząc czytelnika do skonfliktowanej Argentyny, w której pod przykrywką wojny domowej dochodzi do wyjątkowo okrutnych praktyk i brutalnych zbrodni.

Słowem, pisarka przekazała w ręce czytelników złożoną, solidnie skonstruowaną opowieść, która chwilami wywołuje nieludzkie doznania — zwłaszcza w wątkach, w których podłożem są wydarzenia historyczne, obnażające konflikt w Argentynie. Autorka z wielkim pietyzmem opisuje tło społeczne Ameryki Południowej — tym samym zaskakując czytelnika zawiłością losów i psychiki bohaterów. Nie jest to jednak publikacja, która zadowoli miłośników kryminałów o krwistej, prężnej akcji. Weź mnie za rękę Tove Alsterdal to niekonwencjonalna powieść kryminalna, a jednak o znamiennym dla skandynawskiej literatury klimacie. Znakomita dla zwolenników zawiłej, ale spokojnej intrygi, w której to nie dynamiczne śledztwo jest źródłem napięcia, są nim wewnętrzne rozterki bohaterów, ich niewygodne tajemnice, nieprzejrzyste osobowości, błędne decyzje, które kształtują bieg wydarzeń, odciskając bolesne piętno.

„Już mam dość. Nie mogę tak dłużej, wołam w czarną dziurę i nie dostaję żadnej odpowiedzi, i ta czerń nie wsysa. Gdybym mogła otrzymać choćby jeden, jedyny znak, że to sprawia jakąś różnicę, czy żyję, czy umieram, ale rozumiem, że nigdy do ciebie nie dotrę tym moim wołaniem, bo dzieli nas ocean i otchłanie, i to wszystko, czego nie da się wybaczyć”. (Str. 476)


 Książka bierze udział w wyzwaniu: 


Za udostępnienie egzemplarza do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu:

10 komentarzy:

  1. Lubię kryminały, więc z miłą chęcią przeczytam i ten. Tym bardziej, że te rejony, klimaty do mnie przemawiają. ;) Zapamiętam ją sobie i przy najbliższych odwiedzinach po połowie sierpnia w bibliotece będę jej wyszukiwać. ;)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na konkurs. ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/2016/07/pierwszy-blogowy-konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za kryminałami, a jeżeli już po nie sięgam to tylko po te polskie ;) Jednak w tym przypadku mogłabym zrobić wyjątek i przeczytać coś skandynawskiego, bo jeszcze z takimi klimatami nie miałam styczności ;) Poza tym zachęciłaś mnie tą zawiłością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając wnikliwą recenzję, która wyszczególnia złożoność i wielowątkowość treści, wyobrażam sobie, jak wiele tematów poruszyła autorka na 560 stronicach książki. Lubię nietypowe kryminały (na przykład serię Donny Leon o komisarzu Brunettim), więc może zimową porą zaopatrzę się w tę kryminalną powieść, też napisaną ręką kobiety :)
    sarajewianka

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny łańcuch... dodaje uroku dla tej książki. Trzeba będzie w najbliższej przyszłości chyba zapamiętać sobie tytuł bo coś czuję że jednak dam się przekonać na jej lekturę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbyt leniwe kryminały takiej obszerności to nie dla mnie, ja lubię szybką i porywającą akcję. Tym bardziej że widzę w Twoim tekście jak uświadamiasz mnie, że mogę przysnąć. Tak więc nie dla mnie. Ale ujęły mnie fotografie zrobione przez Ciebie. Świetny pomysł z tymi łańcuchami. :)

    Miłego dnia życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się - ta książka nie przypomina typowych kryminałów. Mi ta powieść bardzo się podobała i z wielką chęcią sięgnę po inne dzieła tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam dwie wcześniejsze powieści Alsterdal, i o ile pierwsza bardzo mi się podobała, tak druga wydała mi się mocno średnia. Niestety ta książka przypomina mi właśnie "Grobowiec z ciszy" ze względu na wolniejsze tempo akcji czy odwoływanie się do przeszłości bohaterki, wiec mam lekkie obawy jak ją odbiorę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj nie wiem czy ta niespieszna, leniwa akcja nie zanudziłaby mnie na śmierć...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam dotychczas żadnego skandynawskiego kryminału (nie licząc nieudanego podejścia do "Dziewczyny ze śniegiem we włosach" Schulman), więc raczej po tę książkę nie sięgnę na początku mojej przygody z tym rodzajem literatury. I zgodzę się z poprzednimi komentującymi, że mam pewne obawy, czy ta niespieszna akcja plus zawiłości w tak pokaźnych rozmiarów powieści, nie byłyby dla mnie jednak zbyt dużym wysiłkiem, który odebrałby mi radochę z obcowania z książką. Może skuszę się kiedyś na inną pozycję tej autorki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Leniwa akcja jakoś mnie nie zachęca, poza tym rzadko czytuję kryminały, więc odpuszczę sobie :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku :)
Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Z góry uprzejmie dziękuję :)