Kategoria: reportaż / literatura faktu
Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2016
ISBN 978-83-287-0210-3
Liczba stron: 416
Moja ocena: 8/10
|
Zbiór
reportaży Miłość, zbrodnia, kara Heleny Kowalik to
publikacja, którą trudno poddawać swobodnej ocenie. Autorka przytacza szereg
przestępstw, które na przestrzeni lat srodze zapisały się na kartach akt sądowych. Reportaże zawierają najbardziej sadystyczne, wstrząsające czyny karalne, zeznania ludzi —
nierzadko pozbawionych wszelkich emocji — którzy dopuścili się zbrodni wyjątkowo okrutnych, nieprawdopodobnych, a także skrajnie wynaturzonych — słowem
karygodnych! Jak poddawać ocenie książkę, która nie stanowi fikcji literackiej,
która ukazuje autentyczne, do szpiku zwyrodniałe ludzkie życie?
Helena
Kowalik posiada bogaty biogram — jest autorką wielu zbiorów reportaży: Wyjście
z lasu (Iskry 1977- wyróżnienie redakcji „Życia Literackiego” za książkę roku),
Pan wiesz, skąd ja jestem (Iskry 1978), Chleb, który nie bodzie (KAW 1978), Melizna (Iskry
1978), Mali ludzie Gierka (Omnibus 1990), Opolski exodus (Wojewódzki Ośrodek
Informacji Naukowej w Opolu 1990). Ponadto drukowała reportaże w serii Ekspres
reporterów (KAW) oraz w serii wydawniczej Białe Plamy (Oficyna Literatów Rój).
W latach 2006-2007 wydawała swoje reportaże w cyklu Reporterzy na tropie
(Ostrowy). Jest autorką powieści Człenio (Branta 2008) i Córka
Kaina (Branta 2009). Za osiągnięcia reporterskie otrzymała Nagrodę im.
Ksawerego Pruszyńskiego; oraz III nagrodę im. B. Prusa. W Ogólnopolskim
Konkursie Reportażystów Polskiego Radia Melchiory 2010 w
kategorii Inspiracja roku Helena Kowalik dostała nagrodę Melchiora 2010 z
uzasadnieniem: "Za uporczywe i konsekwentne dążenie do prawdy w
reportażach sądowych z tomu Warszawa kryminalna". Prowadzi
stronę internetową z reportażami www.trop-reportera.pl (informacja pochodząca od Wydawcy).
Autorka
długo pracowała nad materiałami do niniejszej publikacji. Analizowała akta
sądowe, niejednokrotnie przebywała na sali sądowej podczas toczących się rozpraw.
Śledziła proces przebiegu postępowania po to, by w obiektywny, zgodny z
rzeczywistością sposób obnażyć nie tylko wyjątkowe okrucieństwo tkwiące w
ludzkiej naturze, patologię posuniętą do granic wyobraźni, niedostosowanie
społeczne wymykające się spod wszelkiej kontroli, ale także niedoskonały system
prawny, który od lat wywołuje wiele kontrowersji. Kary za popełniane przestępstwa —
między innymi dzięki lukom prawnym, kiepsko przygotowanym opiniom biegłych
sądowych i wielu innym czynnikom — bywają niewspółmierne do dokonanych aktów
zbrodni. Zdarzają się także pomyłki, naprawdę bardzo trudno fałszywym
oskarżeniem zniszczyć czyjeś życie. Dzięki tym reportażom czytelnik posiada możliwość obserwacji żmudnego procesu postępowania, często opartego na poszlakach. W
trakcie lektury niejednokrotnie nasuwała mi się refleksja, że praca komisarzy
śledczych, prokuratorów, patologów, sędziów zwłaszcza tych zajmujących się
przestępstwami kryminalnymi najcięższego formatu, bywa szalenie trudna i bez wątpienia wyniszcza psychikę. Po lekturze — mimo iż poniekąd jestem związana z tym
zawodem — czuję się zdruzgotana, wstrząśnięta i wyjątkowo przytłoczona.
Nie chcę przytaczać, czy opisywać zamieszczonych reportaży, napiszę
tylko, że są one bardzo różnorodne, każdy z nich przedstawia inny epizod, kolejnych
sprawców i ich ofiary. Ukazują one zbrodnie dokonane w obszarze Polski na przestrzeni lat, o których
stanowi kodeks karny — ofiarami są kobiety, mężczyźni, a także dzieci. Reportaże mówiące o małoletnich, krzywdzonych i padających ofiarą na tle seksualnym były dla mnie wyjątkowo trudne
do zniesienia. W tym zbiorze znajdziecie chorą, pozbawioną rozumu miłość,
zbrodnię, która zaskoczy wyjątkowym okrucieństwem i skrajnością oraz karę,
która bywa sroga, często trudna do ustanowienia, ale także nieproporcjonalna do popełnionej zbrodni, czy też zwyczajnie niesłuszna.
Miłość, zbrodnia, kara Heleny Kowalik to szokująca publikacja, nierzadko wywołująca dreszcz
przerażenia, grymas odrazy i niedowierzania. To bolesna w odbiorze
książka, oparta na prawdziwym, przesiąkniętym patologią życiu. Obnaża nie tylko
wypaczoną psychikę ludzką, społeczeństwo ziejące nienawiścią, nasiąknięte zaburzonymi, zdegenerowanymi cechami osobowości, ale także niebywałą naiwność, głupotę i skrajną
nieodpowiedzialność oraz strach, bezsilność, która nierzadko doprowadza do
dramatycznych w skutkach zdarzeń. Tej książki nie sposób czytać jednym
tchem, to jedna z tych publikacji, którą powinno się dawkować, czytać w
odstępach czasowych — po jednym, góra trzech reportażach dziennie. Z
pewnością nie polecam jej wrażliwym, pasjonującym się literaturą piękną czytelnikom
— to książka dla osób o mocnych nerwach, wytrwałości i odpornej psychice.
Jeśli lubicie programy typu 997 koniecznie sięgnijcie po Miłość,
zbrodnię, karę Heleny Kowalik. Niemniej jednak ostrzegam, ta publikacja budzi sporą grozę, z większym natężeniem oddaje realizm opisywanych wydarzeń. Według mnie
to rzetelnie opracowany zbiór reportaży, w którym brak pretensjonalności, jest
doszczętnie nasycony brutalną prawdą. Odważycie się?
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu:
Tytuł od razu skojarzyłam ze "Zbrodnią i karą". :) Wydaje mi się, że to dość oryginalna książka. Zapisuję sobie tytuł. ;)
OdpowiedzUsuńCzytanie Naszym Życiem
Jestem pod wrażeniem Twojego tekstu.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za fikcją, która powinna budzić grozę, jednak reportaże to zupełnie inna bajka. :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz usłyszałam o tym tytule i zdecydowanie dopiszę go do swojej listy "chcę przeczytać" po twojej pozytywnej recenzji. Zobaczymy czy i mi ta pozycja przypadnie go gustu. ;)
Pozdrawiam
Biblioteka Wspomnień
Bardzo cenię sobie reportaże i często po nie sięgam. Recenzja ujawnia, że w książce pokazana jest działalność aparatu sądowniczego, co interesuje mnie szczególnie. Ale ponieważ jest słuszna przestroga, że to lektura dla osób o mocnych nerwach, będę musiała się zastanowić... albo wybrać odpowiedni czas na czytanie. Dorobek Pani Kowalik imponujący!
OdpowiedzUsuńDługo czekałam na tę recenzję. Poluję na książkę, ale do tej pory niestety nie zagościła na mojej półce, choć gatunek jak najbardziej przeze mnie lubiany i pożądany :) Być może momentami jest okrutna, brutalna, czy okropna, ale nie zraża mnie to- w końcu mamy do czynienia z samym życiem.
OdpowiedzUsuńI doczekałam się Twojej recenzji. Mamy podobne odczucia. Książka trudna, ale przecież niezwykle prawdziwa. Życie w różnych odsłonach. Pozdrawiam Cię Agnieszko :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie przeczytam! Uwielbiam takie reportaże, ogółem (dość nietypowo) interesuje mnie tematyka zbrodni, rozpraw sądowych, tych wszystkich poszlak. Jutro zamówię. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Bardzo sobie cenię reportaże i dość często po nie sięgam. Tej pozycji jeszcze nie mam ale to tylko kwestia czasu :)
OdpowiedzUsuńOstatnio łaskawym okiem spoglądam w kierunku reportaży, więc ta publikacja wzbudziła moje zainteresowanie. Jestem ciekawa czy będę w stanie przebrnąć przez te historie, bo co innego czytać o fikcyjnej makabrze, a co innego o sprawach z życia wziętych.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię reportaże, jednak czuję, że to nie do końca pozycja dla mnie. Odpuszczę sobie czytanie o ludzkich wynaturzekach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcie! Koniecznie muszę mieć tę książkę.
OdpowiedzUsuńMuszę dorwać tę pozycję w swoje łapki. Czuję, że ta publikacja przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jak tylko zobaczyłam tytuł, wiedziałam, że muszę przeczytać recenzję :) i nie zawiodłam się, ponieważ już wiem, że jest to książka właśnie dla mnie. O zbrodniach - może to straszne - ale czytać lubię. Jednak gustuję w tych prawdziwych, czyli reportażach, a nie kryminałach, dlatego muszę wypatrywać naprawdę dobrych pozycji. Takich jak ta. Na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kryś nade mną napisała, że lubi reportaże, a mniej kryminały... ja chyba należę do tych, co wolą zbrodniczą fikcję, bo za bardzo przeżywają realne historie i trudno mi potem przejść do porządku dziennego wiedząc, że to nie są wodze fantazji autora, tylko prawdziwa prawdziwość i okrucieństwo... Nie mniej pozycja ciekawa i myślę, że tytuł będę mieć na uwadze, gdyby kiedyś brakowało mi wrażeń.
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę! :*