Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
Rok wydania: 2013
ISBN 978-83-7839-546-1
Liczba stron: 613
Moja ocena: 9/10
|
"Dostałam dokładnie to, czego z całych sił pragnęłam: cudowną córeczkę. Czy mogłabym więc się zdobyć na wyznanie, że jesteś największym cudem, ale też największym trudem mojego życia?"
Osteogenesis imperfecta, czyli zespół samoistnej łamliwości
kości jest chorobą o podłożu genetycznym, charakteryzuje się ogromną ilością
złamań kości, począwszy od okresu życia płodowego. Osoby z OI w ciągu życia doświadczają
setek złamań, często nie mogą chodzić, mają zdeformowane stawy, osłabione
mięśnie, zniekształcony kręgosłup oraz kości czaszki, czyli ogólną wadę postawy.
Ich wygląd zewnętrzny wyróżnia się między innymi filigranową i niską budową
ciała oraz niebieskim zabarwieniem twardówek oka. Dodatkowo u osób z OI mogą
pojawić się problemy z oddychaniem, występuje tendencja do powstawania dużych
blizn, siniaków, tętniaków itp. Natomiast rozwój umysłowy u ludzi dotkniętych zespołem
samoistnej łamliwości kości bywa ponadprzeciętny. Słyszałam już o tym zaburzeniu,
jednak do chwili, kiedy nie przeczytałam książki "Krucha jak lód"
autorstwa J. Picoult nie miałam wyczerpującej wiedzy o jego objawach i przebiegu
oraz o tym, jak dokładnie wygląda życie ludzi dotkniętych tą okrutną i bolesną
chorobą. Niestety nie opracowano jeszcze skutecznych systemów leczenia
przyczynowego, dlatego pozostają wyłącznie objawowe metody terapii.
"Życie z osteogenesis imperfecta od samego urodzenia jest nieustającym pasmem trudności, ciągłych rehabilitacji, terapii i operacji, słowem: jest to życie pełne cierpienia". Str. 442
"Zrozumiałam wtedy, dlaczego nie płaczesz, chociaż bardzo boli: czasem o bólu trzeba milczeć, bo nie da się go wypowiedzieć". Str. 43
Charlotte i Sean O'Keefe, jak każdy rodzic pragnęli mieć zdrowe
i szczęśliwe dziecko, jednakże w zaawansowanym cyklu ciąży, jak grom z jasnego
nieba spadła na nich szokująca wiadomość, mianowicie ich córeczka ma urodzić
się z poważną chorobą, która zagrozi jej istnieniu, bądź spowoduje, iż jej życie
wypełni się bólem i wieloma wyrzeczeniami. Kiedy na świat przychodzi ich
upragnione dziecko, wcześniejsza diagnoza staje się faktem, a dotychczasowe,
poukładane i spokojne życie rodziny nabiera zupełnie innego rytmu, staje się pasmem wielu
niepowodzeń i przykrości, wypełnia się bezradnością, strachem oraz codzienną
walką o bezpieczeństwo i zdrowie ich małej córeczki Willow. Zupełnie zagubieni
i oddani opiece nad najmłodszą, chorą córką zapominają o jej starszej siostrze
Amelii, która wkraczając w wiek dojrzewania sama potrzebuje uwagi, zrozumienia i
wsparcia ze strony rodziców. Zdesperowani i przytłoczeni codziennością decydują
się na kontrowersyjny krok, który wywołuje lawinę nieporozumień, tymczasem między
nimi wyrasta niewidzialny mur, który zupełnie przysłania rozgrywający się obok
nich dramat ich starszej córki.
"Wiesz co? Ty masz w życiu dokładnie przesrane, a jakoś nigdy cię to nie dołuje. A ja nawet nie potrafię się cieszyć, kiedy spotyka mnie coś dobrego. Jestem żałosną kretynką". Str. 539
Jodi Picoult w tej powieści zastosowała nietuzinkową
narrację, chyba jeszcze nie czytałam książki, w której bohaterowie przez cały czas
zwracają się do kluczowej postaci, w tym przypadku chorej dziewczynki, jakby
opowiadali jej tę historię ze swojego punktu widzenia. Autorka udzieliła głosu większości
bohaterów tejże opowieści, tym samym dała czytelnikowi możliwość poznania tej historii z szerszej perspektywy, pozwoliła wejść w głąb umysłu każdego z bohaterów, poznać ich refleksje,
odczucia i motywacje, podjąć próbę zrozumienia każdego z nich. Ta historia bywa
szalenie kontrowersyjna i szokująca, trafia niezwykle boleśnie w serce
czytelnika, pobudza do poważnych refleksji na temat słuszności aborcji oraz życia
w rodzinie dysfunkcyjnej. Zmusza do odpowiedzi na pytanie, czy cel uświęca
środki? Każdy z nas po lekturze tej książki mocno się zastanowi, czy można sądzić
kogoś, samemu nie doświadczając tak trudnych wyborów? Bowiem łatwo jest stać
obok i oceniać innych, w chwili, kiedy nasze życie toczy się spokojnym i
nieskomplikowanym trybem, bez większych przeszkód. Przyznaję się, że sama niejednokrotnie
byłam zbulwersowana postępowaniem niektórych bohaterów, próbowałam postawić się
w ich sytuacji i ostatecznie doszłam do wniosku, że tak naprawdę nie wiem, jak
ja postąpiłabym w podobnych okolicznościach. Jodi Picoult udało się stworzyć niezwykle autentyczną
historię, ukazując dylematy i rozterki zwykłych ludzi, uniknęła tworzenia superbohaterów, którym w życiu wszystko się udaje, którzy panują nad emocjami bez
względu na okoliczności. Osobiście bardzo lubię literaturę, w której brak
cukierkowej fabuły, gdzie wykreowane postaci są szalenie prawdziwe, ulegają emocjom,
popełniają błędy, które niosą za sobą poważne konsekwencje, bowiem dokładnie tak wygląda prawdziwe życie.
"Chciałabym wiedzieć, czy istnieje różnica pomiędzy porządną matką a dobrą matką. (…) Porządna matka zawsze podąża krok w krok za swoim dzieckiem. (…) Za dobrą matką dziecko chce iść samo". Str. 345
(…) płakałaś, a ja w żaden sposób nie mogłam ci pomóc". Str. 163
Reasumując, "Krucha jak lód" autorstwa Jodi Picoult
jest powieścią szalenie poruszającą, nasyconą emocjami i trudnymi wyborami. To
książka o ogromnej sile miłości rodzicielskiej, o wyższości dobra dziecka nad innymi
aspektami życia codziennego, o trudnej walce o utrzymanie spójności w rodzinie,
o przyjaźni, która została wystawiona na ciężką próbę, ale także o ciężkich
wyborach, które ostatecznie nie przynoszą satysfakcji i ukojenia. Mimo dużej
objętości, książkę czyta się z zaciekawieniem, wypiekami na twarzy i przyspieszonym
biciem serca. W zasadzie w trakcie lektury tej powieści nie znalazłam czasu na
nudę, natomiast samo zakończenie pozostawiło mnie w kompletnym zdumieniu.
Autorka pięknie opisała emocje, obnażyła ludzkie niedoskonałości, ukazała moralne
dylematy, z jakimi zmaga się rodzina dysfunkcyjna, czy też rodzina, która
dowiaduje się, iż dziecko, które ma przyjść na świat będzie upośledzone. Zmusiła
czytelnika do zastanowienia się nad zagadnieniem związanym z aborcją, w którym
momencie można uznać, że dziecko, które znajduje się jeszcze w łonie matki jest
na tyle ułomne i zaburzone, że nie powinno się dopuścić do jego narodzin? Gdzie
jest wyraźna granica niedoskonałości?
"To, co można złamać - czy to będzie kość, serce czy też przysięga - można złożyć z powrotem, ale to nigdy już nie będzie jedna całość". Str. 611
Było to moje pierwsze spotkanie z prozą Jodi Picoult. W mojej biblioteczce stoi jeszcze wiele książek tej autorki, z pewnością
przeczytam je wszystkie, bowiem ta pisarka wpłynęła w niezwykły sposób na moją
psychikę, skłoniła mnie do zastanowienia się nad moralnymi aspektami niezwykle trudnych
decyzji, ukazała skutki braku czujności i zagubienia się w codziennym życiu, ale przede wszystkim skłoniła mnie do jeszcze większego szacunku i podziwu dla
rodzin dysfunkcyjnych oraz ludzi zmagających się z wszelkimi ułomnościami,
zwróciła moją uwagę na ich codzienną walkę o niezależność i zwyczajność.
"Są kobiety, które urodziły upośledzone dzieci i potem do końca życia zadają sobie pytanie, czy nie lepiej byłoby oszczędzić im cierpień. I są takie matki, które podjęły inną decyzję, a teraz, patrząc na nasze pociechy widzą w nich swoje maleństwa, których nigdy nie poznały". Str. 254
Jodi Picoult czytałam tylko świetne "Bez mojej zgody" i średnią "Deszczową noc". Słyszałam bardzo dużo o "Kruchej jak lód" - oczywiście dobrego, również z Twojej recenzji. Już od dawna mam ją w planach przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Wobec tego nie czekaj, warto sięgnąć po tę książkę :) Ja na swojej półce mam książkę "Bez mojej zgody" i niebawem po nią sięgnę :)) Dziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji, poczulam niesamowita chec powrotu do ksiazek piora Jodi Picoult ktora uwielbiam! Z pewnoscia wkrotce siegne po 'Krucha jak lod'.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypomniałam Ci o tej autorce i wzbudziłam Twoją chęć sięgnięcia po tę książkę, jeżeli lubisz twórczość J. Picoult, myślę, że nie zawiedziesz się na tej książce... :))
UsuńUwielbiam książki Jodi Picoult. Tę już czytałam i ogromnie mi się podobała. Trudno jest wychowywać chore dziecko, patrzeć na jego cierpienie ale jeszcze trudniej podjąć decyzje, które początkują to życie... Wzruszająca historia.
OdpowiedzUsuńJa chyba też Olu zostanę fanką tej autorki, rozbudziła moją ciekawość, cieszę się, że mam sporo jej książek na półce, będę pomału nadrabiała zaległości... :)
UsuńTemat bardzo ciężki, każda decyzja wydaje się być nieodpowiednia, żadna nie daje stuprocentowej satysfakcji...
Książkę mam na półce, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać i na razie nieprędko po nią sięgnę, gdyż obecnie wolę inne tematycznie książki.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cyrysiu :) Z książek, które recenzujesz wnioskuję, że interesuje Cię trochę inny gatunek... ale mam nadzieję, że mimo wszystko kiedyś sięgniesz i po tę książkę :))
UsuńCzytałam tę książkę i pamiętam, że wywołała we mnie wielkie emocje. Zresztą każda książka tej autorki jest niepowtarzalna.
OdpowiedzUsuńDlatego cieszę się, że mam ich jeszcze kilka na swojej półce... :))
UsuńKurcze, uwielbiam takie historie. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, więc cieszę się, że dzięki Twojemu blogowi trafiłam znowu na coś godnego uwagi:-) Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMając na uwadze książki, które recenzowałaś, myślę, że ta publikacja zrobi na Tobie niemałe wrażenie, musisz ją koniecznie przeczytać, nie zawiedziesz się! Dziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńSkutecznie zachęciłaś mnie do lektury! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się zachęcić Cię do lektury tej książki, z pewnością nie pożałujesz... :))
UsuńBardzo mnie wzruszyła ta książka. Jodi Picoult potrafi wspaniale budować emocje i napięcie. Uwielbiam jej książki.
OdpowiedzUsuńMnie także bardzo poruszyła, nigdy nie chciałabym stawać przed takimi wyborami... i czuję, że autorka znajdzie się wśród moich ulubionych twórców... :)
UsuńCzytalam kilka książek autorki, ale akurat na tę nie trafiłam. Oczywiście mam w planach ;)
OdpowiedzUsuńMocno zachęcam, naprawdę warto :)
UsuńOd bardzo dawna ta książka - podobnie jak wiele innych Picoult - jest moim must buy i must read. Tylko zarówno kasy na zakup, jak i czasu na czytanie ciągle mi brak.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, również mam wiele książek, które bardzo chciałabym mieć, nie da się kupić wszystkich w jednym czasie... ;)
UsuńBardzo się cieszę, że przypadła Ci do gustu, uwielbiam ją :)
OdpowiedzUsuńTak :) I sięgnę po kolejne... :))
UsuńO Jodi Picoult słyszałam, ale pisze książki, które niezbyt wpisują się w moje gusta :)
OdpowiedzUsuńOczywiście rozumiem ;)
UsuńPodczas lektury ryczałam jak bóbr.
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo wzruszająca lektura... również uroniłam nie jedną łzę...
UsuńA ja znów zwracam uwagę na piękne zdjęcia i kwiaty...:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przyznam się, że robienie tych zdjęć sprawia mi olbrzymią przyjemność... dlatego bardzo mi miło, że zwróciłaś na nie uwagę :) tym razem książce towarzyszą róże, których krzewy w tym roku wyjątkowo obficie kwitną... ;)
UsuńTo widać, że kochasz literaturę, zdjęcia i kwiaty:) Jestem ciekawa Twojej kolejnej recenzji na temat "Kiedy Cię poznałam". Czytałam ostatnio tę książkę i muszę przyznać, że miałam mieszane odczucia, mimo że bardzo lubię autorkę:)
UsuńWidziałam, że czytałaś tę książkę, zwróciłam również uwagę, że nie zrobiła na Tobie dużego wrażenie, ale celowo nie wczytywałam się w nią, bowiem obawiałam się, że Twoja opinia może wpłynąć w jakimś stopniu na moje odczucia, dlatego jak przeczytam książkę i napiszę swoją recenzję, wtedy dokładnie zapoznam się z Twoimi refleksjami ;)
UsuńBardzo dobrze zrobiłaś, bo nie ma co się uprzedzać:) Każdy odbiera książki inaczej i jak dla mnie jest to świetna sprawa. Fajnie, jak można porównać odmienne wrażenia i podyskutować o książkach:)
UsuńI w tej kwestii mocno się z Tobą zgadzam, każdy odbiera książki inaczej i to jest naturalne. Zawsze szanuję zdanie innych. Natomiast nie przepadam za recenzjami, w których jest sformułowanie typu, beznadziejna, nie polecam! Bo to, co nie podoba się mnie, innych może zachwycić i odwrotnie ;) Nie oceniam ludzi, po tym, co czytają, cieszy mnie fakt, że jest mnóstwo ludzi, którzy jednak sięgają po książki :))
UsuńA wracając do powieść C. Ahern, jestem dopiero na początku, wczorajszy dzień niestety okazał się dniem, w którym miałam mało czasu na lekturę, ale dzisiaj mam nadzieję, ze jednak uda mi się zaczytać... dodam, że póki, co książka mnie zaciekawiła... ;)
To racja, nie ma co skreślać książki, skoro innym może się spodobać. Ja ogólnie lubię twórczość Ahern ( tylko że z małymi wyjątkami:)). Teraz, z perspektywy czasu, wydaje mi się, że może zbyt surowo oceniłam "Kiedy cię poznałam", ale wtedy byłam świeżo po lekturze zachwycającej "love, rosie" i spodziewałam się totalnie czegoś innego. Nauka dla mnie na przyszłość: nie nastawiać się ani na "tak", ani na "nie" przed czytaniem:) Miłej lektury:))))
UsuńJa też miewam takie refleksje, najpierw ocenię książkę kierując się jeszcze świeżymi emocjami, a potem po głębszym przemyśleniu mam "kaca" moralnego, że jednak mogłam ocenić inaczej... ;) ale ja jestem w gorącej wodzie kąpana i zazwyczaj piszę na gorąco, a mówią, że jednak warto odłożyć książkę, ochłonąć i dopiero pisać... pracuję nad sobą, ale to niezwykle trudne ;)
UsuńDziękuję, aktualnie pracuję nad tekstem recenzji do książki "Pisane słońcem", a po południu mam nadzieję, znaleźć już czas na lekturę... :)
Haha:) Ja też jestem w gorącej wodzie kąpana:)) Mąż mnie zbeształ, że nieobiektywnie podeszłam do "Kiedy cię poznałam". Odtąd się pilnuję, by pisać o swoich wrażeniach, ale dużo łagodniej, nie zrażając innych czytelników. Jestem bardzo ciekawa książki "Pisane słońcem". Na pewno będę do Ciebie często zaglądać. Miłego dnia:)))
UsuńTak czułam, że mamy trochę wspólnego, haha...obie jesteśmy w gorącej wodzie kąpane... :)) Chociaż ja zupełnie odwrotnie bywam zbyt łagodna w ocenie, teraz pilnuję się, żeby wyciągać też negatywne strony czytanej publikacji... ;) Najważniejsze, że mamy świadomość swoich słabszych punktów i pracujemy nad nimi, hehe... byle nie popaść w zupełną skrajność ;))
UsuńRecenzja książki "Pisane słońcem" jeszcze dzisiaj, strona merytoryczna już za mną, teraz pracuję nad wizualną... ;)
Cieszę się, że do mnie zaglądasz, ja także będę stałym gościem na Twoim blogu! Dziękuję i również życzę miłego dnia :))
Ja nie mam zdania
OdpowiedzUsuńBardzo lubię powieści Picoult, więc cieszę się, że tobie również spodobał się jej styl. Oddanie głosu każdemu ważniejszemu bohaterowi to charakterystyczny dla tej pisarki zabieg, chociaż zwracanie się do jednej z postaci wydaje mi się czymś nowym. Tego tytułu jeszcze nie znam i oczywiście nie muszę chyba dodawać, że narobiłaś mi na niego dużej ochoty :) Od siebie mogę polecić "Dziewiętnaście minut" i "Bez mojej zgody" jako historie również skłaniające do przemyśleń i pokazujące wybory, których nikt z nas nie chciałby nigdy dokonywać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Dominiko za cenny komentarz... Obie książki, o których wspomniałaś mam na swojej półce, pewnie którąś z nich wybiorę do mojego lipcowego stosiku książek do przeczytania :)
UsuńJa również po raz pierwszy spotkałam się z taką narracją, w której bohaterowie zwracają się do jednaj postaci, musiałam się do tego przyzwyczaić... ;)
W takim razie będę wypatrywać recenzji :))
UsuńPicoult jest obłędna! To ona nauczyła mnie, że istnieją książki obyczajowe po które naprawdę warto sięgać :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Jodi jest świetna, porównaj sobie teraz dramat jaki ona potrafi przedstawić, w sposób tak wiarygodny, że wierzysz w każde słowo i skonfrontuj to z pewną polską autorką, która o dramacie nie ma bladego pojęcia a uparła się, by naprawiać świat...
OdpowiedzUsuńDawniej czytałam namiętnie Picoult, teraz obrałam nieco inny kierunek ale systematycznie powracam do niej. czytałaś W naszym domu, albo Dziewiętnaście minut? Uwielbiam też Pół życia.
Błagam Cię Angeliko nie wspominaj mi już o naszej polskiej autorce, odbiła mi się ogromną czkawką i straciłam zupełnie ochotę na jej książki... ;) Ale masz rację J. Picoult to zupełnie inna bajka, tak jak pisałam w recenzji, to była moja pierwsza powieść tej autorki, nie czytałam jeszcze innych, ale na mojej półce są książki, o których wspomniałaś, oprócz "Pół życia" ;)
UsuńMoja przygoda z tą autorką właśnie się rozpoczyna i jeżeli czas pozwoli, to będę szybko nadrabiała zaległości...
PS. Mam nadzieję, że w końcu przestanę Ci się kojarzyć z p. M. ;)
Jak już kiedyś pisałam, uwielbiam wszystkie książki Jodi Picoult. A ta była wyjątkowo wzruszająca...
OdpowiedzUsuńBardzo sobie cenię Jodi chociaż czytałam tylko "To co zostało" jej autorstwa. Ogromnie się boję jej książek. Jestem pewna, że będę nimi zachwycona, ale i emocjonalnie rozbita, a to coś, czego raczej rzadko szukam w książkach. Za bardzo przeżywam podobne historie, a Jodi ma cudowny dar przekazywania emocji. Tak czy inaczej z pewnością w końcu i ten tytuł przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo było moje pierwsze spotkanie z jej prozą i z pewnością nie odpuszczę sobie żadnej książki Jodi. Pewnie niebawem będę jej wielką fanką :)) Takie właśnie książki uwielbiam! Ja lubię, kiedy moje emocje zostają poszarpane, jestem chyba jakąś masochistką, ale czym mocniej jestem zdruzgotana, poruszona tym bardziej usatysfakcjonowana :)) Oczywiście robię sobie przerwy czasem sięgając po coś mniej emocjonalnego... :) I zgadzam się z Tobą, autorka pisze w niezwykły sposób o emocjach, a czytając "Kruchą..." miałam wrażenie, że to nie jest fikcja literacka, rzetelność i realizm to są z pewnością atuty tej książki, zobaczymy jak będzie w innych...
UsuńPS> Fajnie, że znowu jesteś :))