Kategoria: literatura współczesna
|
"Każdy głupi umie obiecać bogactwo, szczęście, zdrowie i miłość. Każda, nawet byle jaka wróżka. Nieszczęście to wyzwanie. Mało kto chce się z nim zmierzyć".
Czy wierzycie w sny? W ich proroczą
i często złowieszczą moc? W ich symbolikę i znaczenie? Moim zdaniem
odzwierciedlają głęboko skrywane wspomnienia skrzętnie zatarte w podświadomości.
W trakcie snów pomału wychylają się z zakamarków naszej pamięci, atakując,
dręcząc, aby uderzyć i przywołać bolesne, ale i bliskie sercu wspomnienia.
Niewątpliwie wpływ na jakość naszych snów, na to, czy są one przyjemne, czy
koszmarne mają doświadczenia, przeżycia, emocje, bodźce, które od chwili
narodzin towarzyszą nam każdego dnia. W tej kwestii chyba nie ma żadnych
wątpliwości. Jednak czy mogą być zwiastunem nadchodzącego dramatu?
Książka Zapomnij patrząc na słońce wprowadziła mnie w świat małej,
zagubionej, samotnej, skrzywdzonej dziewczynki, jej okrutnej i bezwzględnej
mamy oraz kochającego i troskliwego ojca. Autorka daje czytelnikowi możliwość
poznania myśli i poczynań bohaterów, którzy podążają przez życie trzema
zupełnie innymi systemami, z różnym bagażem doświadczeń i przekonań. Hania jest
samotną dziewczynką, która doświadcza olbrzymiego okrucieństwa ze strony matki,
tylko ojciec wydaje się ją wspierać w ciężkich, przykrych dla niej chwilach.
Matka jest uzależniona od alkoholu, znudzona i zagubiona w codziennym życiu,
które zupełnie zrujnowało jej marzenia. Sfrustrowana i zła każdego dnia wyżywa
się na mężu i córce. Ojciec, człowiek – zmęczony, zapracowany, zniechęcony
codziennie walczy z rutyną i stagnacją. Stara się jednak zapewnić rodzinie
lepszy byt oraz wesprzeć udręczoną córkę, którą nawiedzają mroczne, drastyczne
i prorocze sny. Jak potoczą się losy rodziny, żyjącej w biednej, nienapawającej
optymizmem dzielnicy Katowic?
Musicie przeczytać
tę opowieść bowiem autorka, wykazała się nieograniczoną wyobraźnią i odwagą,
ukazując dramaty patologicznej rodziny. Zrobiła to w bardzo szczególny,
chwilami metafizyczny sposób, kreując tajemniczą, złowrogą postać Kruka.
"Hanka zastanawiała się czasem, czy gdyby dobrze pogrzebała w pamięci, doszukałaby się wspomnień o samotności. Okrutnej samotności małego dziecka". Str. 75
"Nie znosiła tego osiedla. [...] Nienawidziła gęsto stojących bloków z wielkiej płyty, wystawionych na cześć nie wiadomo czego. Nie cierpiała wiecznie cuchnących lizolem zsypów. Obsranych trawników. Zdezelowanych placów zabaw. Ale najbardziej, najzacieklej nienawidziła wszędobylskich spojrzeń". Str. 36
Katarzyna Mlek młoda, ambitna i obiecująca pisarka popełniła bardzo specyficzną i nietuzinkową powieść, która wprowadza w umysł odbiorcy swoistą psychozę, burzy wewnętrzny spokój, wyzwalając olbrzymie emocje. Emocje, które ściskają serce i uderzają w nie niczym ciężki i złowrogi kafar. Przytłaczają, smucą, męczą i sieją w głowie zamęt. Dawno żadna książka nie skłoniła mnie do tak wielu refleksji, minęło kilka dni, odkąd ją przeczytałam, a ja nadal nad nią rozmyślam, próbując wyłuskać kwintesencję. Mam wrażenie, że ciągle błądzę wokół Kruka, który w tej powieści jest istotnym i nieokreślonym symbolem. Tylko, czego? Olbrzymiej traumy, choroby, obolałego i pokręconego umysłu? Czy zwyczajnie ma za zadanie ukazać wewnętrzne bolączki, skrywane myśli, przykre doznania małej, lękliwej dziewczynki, która w dorosłym życiu musi zmierzyć się z konsekwencjami rodzicielskich zaniedbań, niebywałego okrucieństwa, samotności i braku poczucia bezpieczeństwa? Nieustannie próbuję zdemaskować postać Kruka, odkryć jego prawdziwe oblicze i ciągle nie wiem, czego dokładnie symbolem był Kruk. Dochodzę do wniosku, że Kruka można interpretować na różne sposoby i tak naprawdę każdy czytelnik odbierze go zupełnie inaczej.
Katarzyna
Mlek, młoda, ambitna, obiecująca pisarka napisała bardzo specyficzną, nietuzinkową
powieść, która wprowadza w umysł odbiorcy swoistą psychozę, burzy wewnętrzny
spokój, wyzwalając olbrzymie emocje. Emocje, które ściskają serce, uderzają w
nie niczym ciężki, złowrogi kafar. Przytłaczają, smucą, męczą i sieją w głowie
zamęt. Dawno żadna książka nie skłoniła mnie do tak wielu refleksji. Minęło
kilka dni, odkąd ją przeczytałam, a ja nadal rozmyślam o fabule i problematyce
w niej zawartej, próbując wyłuskać kwintesencję. Mam wrażenie, że ciągle błądzę
wokół Kruka, który w powieści jest istotnym, nieokreślonym symbolem. Tylko,
czego? Olbrzymiej traumy, choroby, obolałego, pokręconego umysłu? Czy ma za
zadanie ukazać wewnętrzne bolączki, skrywane myśli, przykre doznania małej,
lękliwej dziewczynki, która w dorosłym życiu musi zmierzyć się z konsekwencjami
rodzicielskich zaniedbań, niebywałego okrucieństwa, samotności i braku poczucia
bezpieczeństwa? Nieustannie próbuję zdemaskować postać Kruka, odkryć jego
prawdziwe oblicze. Ciągle jednak nie wiem, czego dokładnie był symbolem Kruk.
Dochodzę do wniosku, że można go interpretować na różne sposoby i tak naprawdę
każdy czytelnik odbierze tę postać inaczej.
Książka Zapomnij patrząc na słońce
skradła moje serce, wdarła się do niego z wielką siłą i z pewnością pozostanie
tam na bardzo długo. Dlaczego? Bo uwielbiam powieści, mocne, psychodeliczne, które wyciskają ból, smutek, przerażenie, zgniatają,
przytłaczają treścią i skłaniają do zadumy. Takie emocje towarzyszyły mi
podczas lektury Zapomnij patrząc na słońce Katarzyny Mlek.
Powieść może wielu osobom się nie
spodobać. To jedna z tych książek, które trafiają do wybranej grupy
czytelników. Bardzo oryginalna i niebanalna publikacja, która traktuje o niebywałym
okrucieństwie względem małego dziecka, szeroko pojętej patologii,
konsekwencjach niewłaściwego traktowania i błędach wychowawczych, samotności
oraz braku poczucia bezpieczeństwa i wreszcie o ogromnym smutku, bólu, strachu,
który towarzyszy najpierw małej dziewczynce, a następnie dorosłej już kobiecie.
Książka wstrząsa i smuci, jest bardzo mroczna, nostalgiczna, nasycona
tragicznymi wydarzeniami.
"Każdy człowiek ma swój dyżurny koszmar…" str. 15
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Bardzo pozytywna i zachęcająca recenzja! Koniecznie więc muszę sięgnąć po tę książkę, bo też uwielbiam psychologiczne i wzruszające... A okładka niemożliwie niepokoi. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę Katarzyny Mlek już jakiś czas temu i nadal doskonale ją pamiętam. Cieszę się, że Ci się podobała i skłoniła do pewnych refleksji :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekałam na tę recenzję i na szczęście książka okazała się taka, jakiej się spodziewałam. Mroczna, niepokojąca, realna i boleśnie obnażjąca bolaczki współczesnego świata. Bardzo się cieszę, że mam ją na półce ;)
OdpowiedzUsuńNigdy i niej nie słyszałam, ale wydaje mi się, że przypadłaby mi do gustu. Mroczny klimat i świetna okładka to coś zdecydowanie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja również będę chciała przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że okładka to duży plus tej książki, a skoro historia również jest oryginalna i niebanalna to warto zainteresować się tą pozycją.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony chętnie bym sięgnęła po tę książkę, ale z drugiej obawiam się, że jednak mogłaby mnie zawieść. Bardzo się cieszę, że Tobie się spodobała i nie żałujesz czasu spędzonego przy niej. Ja póki co nie planuję po nią sięgnąć, może innym razem ;)
OdpowiedzUsuń♥
Okładka jest naprawdę niesamowita. Zaintrygowałaś mnie tą książką :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że nie słyszałam wcześniej o tej powieści, ale jej fabuła bardzo mnie zaciekawiła. Ja w sumie od czasu do czasu też zwracam uwagę na sny, ale raczej rzadko, bo rzadko cokolwiek mi się śni ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że taka książka istnienie :D Ale chętnie po nią sięgnę, skoro tak świetnie u Ciebie wypadła!
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na oku, chociaż przyznam, że po przeczytaniu innych recenzji utkwiła mi w głowie myśl, że to powieść grozy. Natomiast teraz widzę, że jednak nie, ale i tak jestem tą powieścią zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że już dawno miałam chęć na tę książkę, potem jakoś o niej zapomniałam. Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńTak, ta książka wdziera się w duszę i pozostaje w niej na zawsze. Cieszę się, że teraz książka będzie podbijać świat. Jest tego warta!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje klimatyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCo do książki, czytałam ją jakiś czas temu i nawet mi się podobała, choć obyło się bez jakiś zachwytów.
Trudne tematy, zwłaszcza w książkach, można albo przesadnie i karykaturalnie wyolbrzymić, albo machnąć je po łebkach, uznając za tło dla historii. Czytając Twoją opinię, a zwłaszcza widząc jakie emocje udało się w Tobie wzbudzić, sądzę, że autorka odniosła wielki sukces i może być z siebie dumna, bo o jej książce nie zapomnisz tak szybko. :) Ciekawa jestem, czy do mnie również by dotarła. Myślę, że kiedyś będę chciała się o tym przekonać. :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu gdzieś mi mignęła, ale nie potraktowałam jej wówczas jako interesującej czy cennej lektury. Twoje piękne słowa najlepiej świadczą o tym, że się myliłam. Jak zwykle uzupełniłaś je pięknymi zdjęciami (ja chyba nigdy się nie nauczę takich robić :)) i urokliwymi cytatami. Uwielbiam Cię odwiedzać :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dam się namówić :) Zapowiada się intrygująco.
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Książki o patologicznych rodzinach i krzywdach dzieci, zawsze mnie poruszają. Przyznam szczerze, że gdyby nie Twoja recenzja, raczej bym się nie zainteresowała tym tytułem. Nie znam autorki i chyba pierwszy raz czytam o tej książce, ale brzmi naprawdę ciekawie. Ale skoro książka burzy wewnętrzny spokój i wyzwala emocje, to koniecznie muszę się rozejrzeć za tym tytułem :).
OdpowiedzUsuńA okładka jest bardzo niepokojąca i aż wywołuje ciarki na moich plecach. Brrr...
Mnie już sam kruk przeraża. Te ptaki zawsze mi się źle kojarzą. Też uważam, że sny to nic innego jak bardzo głęboko ukryte wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że wcześniej o tej książce nie słyszałam, ale zgadzam się z Tobą, że okładka jest zachwycająca i niepokojąca jednocześnie. Swoją recenzją mnie zaciekawiłaś, tym bardziej, że ostatnimi czasy lubię sięgać po powieści, które dotykają tych wszystkich trudnych i kontrowersyjnych tematów. Myślę, że sięgnę. :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna książka. Mnie również długo po lekturze "prześladował" kruk :) Ogromnie się cieszę, że Hankę poznają książkoholicy z Wysp :) Tylko gratulować autorce :)
OdpowiedzUsuńJest to na pewno książka dokładnie w Twoim stylu. :-) Ale myślę, że też chętnie bym ją przeczytała. Ciekawi mnie to, że coraz częściej w książkach o patologii pojawia się zła bohaterka - matka. Teraz dużo rzadziej jest to ojciec. Zauważyłaś? Tak czytałam Twoją recenzję i stwierdziłam, że chyba jeszcze nigdy nie miałam kaca książkowego. Żadna książka aż tak mnie nie zmiażdżyła emocjonalnie. Może dlatego powinnam przeczytać coś właśnie takiego, jak "Zapomnij patrząc na słońce". Bardzo dobrze czytało mi się Twoją recenzję i przepraszam Cię najmocniej, że ostatnio mniej komentowałam Twoje posty. Wciąż odkopuję się z pourlopowych zaległości, ale mam nadzieję, że niedługo skończę. Oczywiście nie będzie nowością, jak napiszę, że zrobiłaś śliczne zdjęcia. :-) Powtarzam się, ale co zrobić, jeśli naprawdę tak myślę. :-)
OdpowiedzUsuńCzytałem i książka jest po prostu dobra. Tylko i aż tyle.
OdpowiedzUsuń