Kategoria: autobiografa/kulinaria
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Ischim Odorowicz
Rok wydania: 2016
ISBN 978-83-6517-045-3
Liczba stron: 352
Moja ocena: 6,5/10
|
Sięgając po
„Sekrety francuskiej kuchareczki” Marie-Morgane Moёl miałam pewne
obawy, czy książka wpasuje się w mój czytelniczy gust. Jakiś czas temu
miałam przyjemność poznać inną publikację autorki, mianowicie „Całą prawdę o Francuzkach” i po lekturze tejże książki pozostał przyjemny smak i pewna
ciekawość względem twórczości tej autorki. Styl, rzetelne i intrygujące
podejście do tematu oraz doza wyważonego humoru, działały na plus podczas
lektury wspomnianej książki, dlatego ostatecznie postanowiłam poznać zupełnie inne oblicze
twórczości Marie-Morgane Moёl.
„Sekrety francuskiej kuchareczki” to opowieść autobiograficzna połączona z
poradnikiem kulinarnym. Według mnie to właśnie przepisy na francuskie potrawy i
desery są jej najmocniejszą stroną. Niniejsza książka przy pomocy krótkich rozdziałów
ukoronowanych przepisami na pyszne i ciekawe dania oraz wyborne desery ukazuje
kilka ważnych etapów wyjętych z życia Marie-Morgane Moёl. Czytelnik ma
okazję poznać wczesne dzieciństwo i okres dorastania autorki, jej
pierwsze miłości, czyli jej wzloty i upadki, okres studiów oraz trudy związane z poszukiwaniem własnej drogi na obczyźnie, z dala od znanych miejsc i bliskich. Marie
wyjechała z Francji do Australii, gdzie podążała za szczęściem i spełnieniem, realizując
swoje pragnienia zarówno na płaszczyźnie prywatnej, jak i zawodowej. Podczas
lektury tej książki wyczuwa się, jak ważną i znaczącą rolę w życiu autorki
odkrywały smaki i zapachy francuskiej kuchni, każdy ukazany przepis ma istotne
i znaczące odzwierciedlenie w kolejnych etapach życia Marie. Ponadto wszystkie przepisy wywodzą się z głęboko zakorzenionej francuskiej kultury, dlatego autorka nie
zapomniała, aby ukazać źródło pochodzenia każdej z proponowanych potraw.
Jednakowoż muszę przyznać, że nie czuję pełnej satysfakcji po lekturze
niniejszej książki, stało się tak za sprawą części związanej z ukazaniem
kolejnych etapów wyjętych z życia autorki. Zostały one przedstawione za pomocą
krótkich rozdziałów, niczym skąpe migawki ukazujące ważniejsze fragmenty życia
autorki i chociaż styl oraz forma są nienaganne, to jednak samo życie Marie,
wydaje się mało zajmujące. Pierwsze kilka rozdziałów, w których autorka ukazała
swoje wczesne dzieciństwo, pozwoliły mi na chwilę zapomnienia, powrotu do
własnych szczenięcych lat, wywołując pewne rozbawienie, jednak im głębiej
brnęłam w tę opowieść, tym większe było moje znużenie. Ostatecznie nagrodą za
wytrwałość okazały się ciekawostki z życia Marie na obczyźnie oraz kolejne inspirujące przepisy. Tak też zrodziła się we
mnie chęć przygotowania TARTE TATIN, czyli szarlotki do góry nogami!
Przepis jest niezwykle prosty, dlatego postanowiłam pokazać efekty mojej pracy…
Czego potrzebujesz (dla 6 osób)?
8 jabłek
150g masła
150g cukru
2 łyżeczek cynamonu
1 łyżki stołowej cukru waniliowego
250g kruchego ciasta (możesz wykonać go sam/a lub kupić gotowe). Ja
skorzystałam z przepisu na ciasto kruche do tradycyjnej szarlotki według
przepisu mojej mamy.
Wykonanie:
1. Nagrzej piekarnik do 180oC.
2. Obierz jabłka i pokrój na ćwiartki (oczyść, usuń owocnie). Połóż obrane
ćwiartki jabłek na talerzu.
3. Postaw rondel na ogniu, włóż do niego masło oraz cukier. Robisz karmel. Nie
mieszaj. Kiedy mikstura zacznie brązowieć, zdejmij ją z ognia i wlej na blachę
do tarty. Zrób to szybko, ponieważ zdjęty z ognia karmel stwardnieje i nie da
się go już wlać.
4. Następnie rozłóż ćwiartki jabłka bardzo blisko siebie na karmelu, tworząc
kształt rozety. Nie przejmuj się, jeśli wzór nie wyjdzie idealnie! Posyp jabłka
cynamonem i cukrem waniliowym.
5. Teraz czas na ciasto! Przykryj nim jabłka, dociskając na krawędziach.
Odetnij brzegi.
6. Piecz przez 35-40 minut.
7. Kiedy ciasto stanie się złote i kruche, to znak, że jest gotowe. Wyjmij
tartę z piekarnika.
8. Teraz czas na zabawną część: wyłóż tartę na talerz do góry nogami. (Nie
zapomnij o nałożeniu rękawic kuchennych przed tą niebezpieczną operacją,
ponieważ blacha nadal jest bardzo gorąca). Gratulacje! Zrobione! Można podawać
z lodami śmietankowymi lub waniliowymi!
Tarta w piekarniku! |
Deser okazał się bardzo słodkim i sycącym przysmakiem! Odrobinę
zmodyfikowałabym ten przepis, gdyż wolę trochę mniej słodkie desery. Mianowicie
następnym razem do kruchego ciasta dodam mniej cukru, jabłka poruszę wyłącznie
cynamonem i wybiorę kwaśną odmianę jabłek! I tyle, myślę, że będzie idealnie! Poza tym tarta okazała się
pysznym deserem, który absolutnie zachwyca zmysły! Czysta rozkosz dla
podniebienia i prawdziwa rozpusta dla smakoszy! Niestety przepis ma pewną wadę,
bez wątpienia negatywnie odbije się na objętości kobiecych bioder, czy też męskich brzuszków ;). Jednak w życiu trzeba sobie pozwalać na odrobinę przyjemności np. w
postaci tak wyśmienitych deserów, jakim okazała się TARTA TATIN! Moi bliscy byli zachwyceni. W najbliższym czasie zamierzam wykonać jeszcze kilka innych potraw prezentowanych przez Marie, np.: Ratatouille, Tarte Provençale, Les Crepês, czyli naleśniki, Poulet Basquaise, czyli kurczak po baskijsku...
Reasumując, „Sekrety francuskiej kuchareczki” Marie-Morgane Moёl to lekka i
niezobowiązująca lektura, której zasadniczym atutem są nieskomplikowane przepisy wywodzące się z wieloletniej tradycji kuchni francuskiej. Ta książka może zainspirować kulinarnie
niejednego czytelnika, bez względu na to, czy jest doświadczonym
kucharzem, czy wyłącznie kulinarnym amatorem. Przepisy ukazane są w prosty i
przystępny sposób, chociaż może chwilami brakuje im pewnej szczegółowości,
jednakże w większości są to nieskomplikowane i niewymagające dużego nakładu
pracy i czasu sposoby na wykonanie pysznych i łatwych dań oraz deserów. Komu
polecam tę publikację? Osobom poszukującym w literaturze odrobiny kulinarnych
inspiracji oraz tym, którzy lubią sięgać po książki autobiograficzne, w których
prawdziwe, czasem zwyczajne życie może skłaniać do przemyśleń, czy też zwyczajnie pozwala czerpać przyjemność z poznawania ludzkich zachowań oraz decyzji, które odbijają się na całym naszym życiu...
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Przepysznie wygląda to ciasto! Zapisałam sobie przepis, koniecznie wypróbuję. Uwielbiam słodkości! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
I jest pyszne :) Bardzo polecam :) Również pozdrawiam :)
UsuńOjej, nie dość że dobra książka, to jeszcze taka... Praktyczna. tarta wygląda rewelacyjnie, aż bym ją schrupała! :))
OdpowiedzUsuńKsiążka urzekła mnie głównie przepisami :) To one zainspirowały mnie do zrobienia tej tarty i innych przysmaków :) Pozdrawiam :)
UsuńByć może nie wystawiłaś najwyższej oceny, ale czuję się zachęcona, tym bardziej, aby poznać więcej przepisów :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię nie zniechęciłam, bo książka jest warta uwagi, dla mnie z powodu przepisów :) Dobrze, że trafiła w moje ręce, dzięki temu moi bliscy czują się dopieszczeni, a przynajmniej ich podniebienia ;) Pozdrawiam :)
UsuńMoże wypróbowałabym jakiś prosty przepis z tej książki, nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńLubisz słodkości Wiolu, z pewnością znalazłabyś coś dla siebie :)
UsuńBardzo cenię biografie i autobiografie, uwielbiam programy o charakterze kulinarnym, ale nie jestem pewna czy to dobre połączenie, mnie przynajmniej nie zainteresowało. Jeśli najmocniejszą stroną tej książki są przepisy, to wolę obejrzeć Masterchefa albo inny program kulinarny :) Tarta wygląda wspaniale, aż zgłodniałam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
E.
Ja cieszę się z powodu tego połączenia, właśnie dlatego książka ostatecznie okazała się dla mnie warta uwagi :) Zainspirowała mnie do przygotowania czegoś pysznego dla mojej rodzinki :) Czytanie przepisów można pominąć bez większej szkody dla samej treści książki ;) Jednak nic na siłę, rozumiem Twoją niechęć :) A tarta? Była pyszna! Moja córka stwierdziła, że to jest najpyszniejsze ciasto jakie dotąd jadła :) Z lodami smakuje wyśmienicie :)
UsuńRównież pozdrawiam Ewelinko :)
Piękne te zdjęcia robisz! Są takie... słodkie <3
OdpowiedzUsuńChcesz jabłek? Mam kilka kartonów i już nie wiem co z nimi zrobić :D
Zdecydowanie Twoje zdjęcia i ciacho w piekarniku bardziej mnie zainteresowały niż książka. Masz większa siłę przebicia ;)
Pozdrawiam! ;)
Dziękuję za miłe słowa, jest mi ogromnie przyjemnie je czytać ;)
UsuńJasne, że chcę! Pod warunkiem, że są chrupiące i kwaśne ;))
Cóż, książka w ostateczności nie wypadła najgorzej, dzięki niej mogłam przygotować pyszny deser i zrobić te zdjęcia ;)) A moi bliscy poczuli się dopieszczeni, bo tarta zniknęła w ciągu godziny ;))
Również pozdrawiam :)
Ale czad! Sama zrobiłaś tartę. Mi pewnie by wybuchła, bo w kuchni nic mi nigdy nie wychodzi. A sama książka ciekawa, może tez po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńściskam :*
Latające książki
Zrobiłam! I to naprawdę nic trudnego :). Oj, tam z pewnością dałabyś radę! Sięgnij, może spodobają Ci się kulinarne pokusy i sama spróbujesz coś pysznego przygotować?
UsuńPozdrawiam! :)
Wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńA co do książki to mamy chyba chęć ;)
Buziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Wygląda i smakuje! Zachęcam!
UsuńPozdrawiam ciepło, buziaki :)
Raczej nie sięgam po książki autobiograficzne. Jednak ta tarta wygląda przepysznie :D
OdpowiedzUsuńTo taka autobiografia, którą czyta się, jak powieść obyczajową :)
UsuńMam ogromną ochotę na szarlotkę, a tu u Ciebie taka smakowita jabłkowa słodkość! <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej mam ochotę na ciacho, niż na tę książkę. Cóż zrobić, taki ze mnie łakomczuszek. ;)
Wycieram cieknącą ślinkę i gorąco pozdrawiam :*
Oj, smakowita - słodka, sycąca - istny raj dla podniebienia :).
UsuńRozumie, a książka? Cóż, może służyć za kucharską i prowokować do wykonania np.: takiej tarty! ;)
Również pozdrawiam, buziaki :)
o wow, nie spodziewałam się, że książka zainspiruje cię aż tak żeby wykorzystać przepis - z drugiej strony, pewnie poniekąd po to ona jest i przepis na tartę z pewnością kiedyś wypróbuje - wygląda przepysznie! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rav http://swiatraven.blogspot.com/
Zainspirowała i to bardzo i jeszcze nie raz z niej skorzystam! Zachęcam, choćby dla tych przepisów :) A tarta smakuje wybornie!
UsuńMiałam podobne wrażenia do Twoich po przeczytaniu "Sekretów francuskiej kuchareczki" i zgadzam się z tym, że przepisy są najmocniejszą stroną tej książki. Podobały mi się też wrażenia autorki z Australii, ale już opis jej nastoletnich wzruszeń - dużo mniej. Generalnie było to dobre czytadło do poduszki. :-) PS. Tarta musiała być przepyszna. Na ostatnim zdjęciu z lodami wygląda tak obłędnie, że od razu chciałoby się ją zjeść. :-) Miłej środy Aguś. :-))
OdpowiedzUsuńTak, miałam wrażenie, że te wspomnienia z okresu, kiedy autorka była nastolatką są zupełnie nieciekawe i nużyły mnie ogromnie :). Ale ostatecznie fajnie, że książka trafiła w moje ręce, dla tych przepisów warto było po nią sięgnąć :).
UsuńPS. Tarta była wyśmienita - wejdzie z pewnością do stałego, deserowego menu w moim domu :) tylko po drobnej modyfikacji :) Dziękuję Kochana, ja tym razem życzę przyjemnego czwartku :). Buziaki!
Dobrze od czasu do czasu przeczytać coś lekkiego a inspirującego kulinarnie;)))
OdpowiedzUsuń