wtorek, 24 stycznia 2017

[RECENZJA] "Latarnia umarłych" – Leszek Herman

Kategoria: literatura sensacyjna

Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania: 2016
ISBN 978-83-287-0394-0
Liczba stron: 608

Moja ocena: 6,5/10

„Ludzie są, byli i będą źli, a w sprzyjających ku temu okolicznościach 
zamieniają się w potwory…”


Latarnia umarłych Leszka Hermana to kolejna obszerna publikacja, napisana z wyjątkową dbałością o szczegóły, w której wyczuwa się niebanalną historyczną wiedzę twórcy. Jakiś czas temu miałam przyjemność przeczytać debiutancką powieść autora, już wtedy dostrzegłam, że zarówno wykształcenie, jak i doświadczenie pisarza mocno odznaczają się w jego twórczości. To kolejna publikacja, w której historia sztuki, miłość do architektury, zabytków oraz tajemnic odwołujących się do okresu II wojny światowej, a nawet epoki średniowiecza, są motywem przewodnim pozwalającym drobiazgowo wyrazić niewątpliwą pasję artysty. Czy słuszne jest porównywanie jego książek do dorobku twórczego Dana Browna, osobiście nie lubię tego typu zestawień, i w mojej opinii to kolejna publikacja, którą czytało mi się zupełnie inaczej, jak powieści wspomnianego popularnego mistrza prozy sensacyjnej.

Leszek Herman, szczecinianin, z wykształcenia architekt. Od 1997 projektant i współwłaściciel szczecińskiej Pracowni Projektowej Konserwacji Zabytków. W latach 1993-1995 autor cyklu artykułów dla Gazety Wyborczej o niezwykłych budynkach i miejscach w Szczecinie i na Pomorzu, ilustrowanych własnymi odręcznymi rysunkami. Od 2005 prowadzi wraz z bratem Marcinem autorską pracownię projektową. Prywatnie miłośnik tajemnic historycznych i architektonicznych, historii sztuki, dobrej książki, roweru, jazdy konnej i spotkań przy piwie z przyjaciółmi. W 2015 roku w wydawnictwie MUZA ukazała się jego bestsellerowa powieść Sedinum. Wiadomość z podziemi.

W Latarni umarłych ponownie spotykamy trójkę sympatycznych, chwilami zabawnych bohaterów: dziennikarkę Paulinę, architekta Igora, oraz brytyjskiego arystokratę Johanna. To oni kolejny raz zostają wplątani w pogoń za wyjaśnieniem tajemnicy sięgającej nie tylko okresu II wojny światowej bowiem kulisy zagadki, odwołują się aż do średniowiecza. Paulina za sprawą enigmatycznej wiadomości od tajemniczego staruszka rozpoczyna prywatne śledztwo, w którym dociera do fragmentów pamiętnika ujawniających intrygujące wspomnienia. Niestety w międzyczasie jej informator zostaje zamordowany, a w jego domu policja odkrywa zwłoki sprzed kilkudziesięciu lat. Zaintrygowana dziennikarka postanawia nie przerywać własnego dochodzenia, do którego wplątuje Igora, Johanna oraz grupę jego brytyjskich przyjaciół. Śledztwo oraz archiwalne dokumenty pozostawione przez zamordowanego staruszka prowadzą do mrocznych wydarzeń, które w okresie II wojny światowej rozegrały się w ponurej, bardzo złowieszczej scenerii. Ekipa Pauliny wpada w coraz większe tarapaty, a morderca staruszka wydaje się śledzić każdy ich krok.

Historia Pomorza, tsunami i wraki leżące na dnie Bałtyku, nurkowie, starodawne mapy, tajemnicze cyfry i zabytkowe kościoły, Templariusze, tajna broń Hitlera, rodzinne tajemnice to wszystko okraszone humorem i dawką niebanalnej wiedzy historycznej. Na pierwszy rzut oka książka wydaje się być idealną propozycją rozrywki, jednak we mnie po lekturze pozostało mnóstwo ambiwalentnych emocji. Latarnia umarłych liczy ponad 600 stron, mnie jej fabuła zaciekawiła dopiero po przeczytaniu trzechsetnej strony. Zupełnie nie mogłam wgryźć się w treść, w której początkowo panował swoisty chaos. Nagromadzenie wątków i różnorodnych postaci, brak dynamicznie rozwijającej się akcji,  w konsekwencji wywołały u mnie poczucie znużenia. Obsesyjnie odkładałam książkę na bok i trudno było mi do niej wrócić. Na szczęście po przekroczeniu połowy powieści wreszcie poczułam się dostatecznie zaintrygowana fabułą, kolejne strony mijały błyskawicznie, a rozrzucone, wydawałoby się niepasujące do siebie wątki, zaczęły składać się niczym puzzle. Doceniam pracę autora, jego kreatywność, wyobraźnię, a także nietuzinkową wiedzę, wyczuwam ogromną miłość do historii sztuki, tudzież architektury. Ostatecznie uważam, że to poprawnie skrojona powieść, napisana z pietyzmem i ogromną drobiazgowością. Można rzec, że intryga została misternie skonstruowana, tylko czy każdy czytelnik będzie miał cierpliwość, aby przebrnąć przez te wszystkie strony, w których twórca daje upust swojej pasji? Słowem  dynamika, to jej najbardziej brakowało mi na kartach powieści... 

Leszek Herman posiada niewątpliwie dobry, lekki styl, mimo wszystko tym razem czuję spory niedosyt. Jednakowoż mam świadomość, że książka trafi w gusta wielu czytelników, dla których wolno rozgrywająca się akcja, oraz niebywała wielowątkowość stanowi swoisty atut. Miłośnicy opasłych tomów, w których fabuła cechuje się dopracowanymi opisami, mnogością postaci oraz tajemniczo zbudowaną intrygą, która w końcowym efekcie znajduje ciekawe połączenie nagromadzonych wątków, powinni poczuć satysfakcję. Jeśli jesteście gotowi na długie godziny podwodnej przygody, w której bohaterowie podążają za tajemnicami sprzed lat, sięgnijcie po Latarnię umarłych. Jesteście gotowi zaryzykować?

Dodam, że książka może stanowić ciekawe źródło wiedzy historycznej związanej z przeszłością Pomorza, a dla mieszkańców nadmorskich regionów może stać się intrygującą formą rozrywki... 



Za udostępnienie egzemplarza do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu:

7 komentarzy:

  1. Myślę, że mogłaby to być pozycja dla mnie :). Lubię odkrywać pasje autorów, a Pan Leszek Herman, jak wynika z recenzji, dobrze się czuje w dziedzinie historii sztuki, architektury i dodaje do tego cenną wiedzę historyczną. To na pewno wartościowa książka. Może należy ją czytać powoli i samkować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej pozycji akurat historii sztuki jest najmniej, w debiutanckiej powieści jest jej znacznie więcej. Ta książka w dużej mierze poświęcona jest starym wrakom znajdującym się na dnie Bałtyku, książka ukazuje podwodny świat, a także obszar dla nurków, żeglarzy, być może dlatego nie umiałam wejść w tę fabułę, historia jest mocną stroną tej książki i ona niewątpliwie przyciąga uwagę. Jest wartościowa i z pewnością trzeba czytać ją powoli, bez pośpiechu, czuję się rozczarowana, ponieważ zabrakło mi dynamiki akcji, to mój główny zarzut. Jednak doceniam kunszt Autora i z pewnością będę sięgała po kolejne książki Leszka Hermana :).

      Usuń
  2. Zauważalny poziom wiedzy oraz wymienione poczucie humoru to dwa elementu, które naprawdę do mnie przemawiają. Tytuł postaram się zapamiętać. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ogromnie ciekawa Twojej opinii na temat tej powieści, mam nadzieję, że kiedyś ją poznam :D Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. W "Sedinum" też była ogromna dawka wiedzy historycznej co spowalniało akcję i wydaje mi się że ta książka jest bardzo podobna. Mi podoba się ta drobiazgowosc, ale może to być męczące :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się bardzo zachęcająco :) Będę miała tę książkę na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, do cierpliwych nie należę. Jednak Pomorze jest mi niesamowicie bliskie, moje rodzinne strony, więc kto wie - może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku :)
Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Z góry uprzejmie dziękuję :)