Kategoria: literatura piękna
|
"Człowiek rodzi się po to, żeby mieć w życiu ciężko".
Doskonali artyści to ludzie wybitnie uzdolnieni, którzy nie
są wyłącznie odtwórcami, ale autorami własnej, niepowtarzalnej koncepcji,
myśli, idei, poglądu, teorii, filozofii. Czy łatwo zostać wybitnym artystą?
Niestety nie bowiem nie wystarczy posiadać wrodzonego talentu, trzeba mieć w
sobie pasję, która będzie mobilizowała do nieustannego doskonalenia swojego
kunsztu, do ciężkiej pracy, często ponad własne siły. Dlatego, aby osiągnąć
wielki sukces, należy zupełnie poświęcić i podporządkować mu swoje prywatne
życie. A co się dzieje, kiedy właśnie tej pasji, zapału, entuzjazmu, gorliwości brakuje? Kiedy ktoś inny podejmuje
decyzje w naszym imieniu, tym samym reżyserując cudze życie według własnej
wizji? Otóż konsekwencje mogą być bardzo poważne, często nieodwracalne.
„Kariera, zaszczyty są dobre tak długo, jak długo jest się młodym i ma się wokół siebie tłum. Ale w końcu zostajesz sama ze swoimi myślami. Wracasz do pustego domu, pustego łóżka i umierasz w samotności”. Str. 151
Małgorzata Maria Borochowska oddała w ręce czytelników niezwykłą
powieść, która stanowi dla czytelnika swoistą literacką ucztę, jednocześnie dotykając ważnych,
intrygujących i głębokich kwestii związanych nie tylko z codzienną egzystencją,
ale przede wszystkim z walką o swoją niepowtarzalną tożsamość, o życie według
prywatnego scenariusza zgodnego z własnym sumieniem. Autorka pod płaszczykiem
banalności przemyciła w tej powieści wiele istotnych, bolesnych,
kontrowersyjnych i wcale nie takich błahych tematów, które mocno frapują i
często odbierają przyjemność czerpania satysfakcji z własnych dokonań.
Utrudniają życie, doprowadzając do całkowitego zatracenia w bólu, smutku i
olbrzymiej samotności. Wplotła również nurtujące i sporne treści dotyczące
rasizmu, tolerancji wobec odmienności nie tylko w kwestii wyglądu, czy koloru skóry, ale także
wiary.
„Każdy człowiek potrzebuje marzeń i buntu. Tylko marzyciele i buntownicy popychają świat do przodu. Tylko z marzeń i buntu rodzą się rzeczy wielkie…” str. 76
„Złamane pióro” to ten rodzaj prozy, który wymaga od czytelnika całkowitej uwagi
i skupienia, skłania do refleksji, zadumy i analizy bowiem ta książka nasycona
jest synonimami, symboliką, metaforą oraz do końca nieokreślonymi myślami,
które odzwierciedlają skomplikowany stan ducha głównej bohaterki. Odniosłam
wrażenie, że nawet samej autorki. Po raz pierwszy spotkałam się z tak
oryginalną prozą, o której bardzo trudno pisać w krótki i prosty sposób. Otóż niniejsza książka po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron
sprawiała na mnie wrażenie kolejnej, banalnej powieści z gatunku literatury kobiecej,
opartej na znanej fabule, w której poznajemy dylematy młodej bohaterki, która
to za sprawą traumatycznych przeżyć postanawia uciec z miasta i zaszyć się w
małej, wiejskiej drewnianej chatce, gdzie nieoczekiwanie na jej drodze staje
przystojny i inteligentny mężczyzna. Pomyślałam sobie ot, następna opowieść o miłości i namiętnym romansie. Prosta historia, chociaż serwowana subtelnym i ujmującym językiem, z odrobiną zabawnych sytuacji, które wywołały uśmiech na mojej twarzy, tym samym sprawiając wrażenie, że to będzie lekka, przewidywalna, ale przyjemna lektura. Nic bardziej
mylnego bowiem autorka z każdą kolejną stroną zaczęła mnie zaskakiwać,
wprowadzając coraz więcej głębokich i cennych treści. Treści, które musiałam przemyśleć,
aby wyłuskać kwintesencję tej historii. Zastanowić się nad tym, co autorka
chciała przekazać, wplatając w tę powieść nie tylko błyskotliwą i pogmatwaną
oraz pełną wewnętrznych rozterek historię tajemniczej i często trudnej do
zrozumienia Emily, ale także wspaniałą, chociaż niełatwą w odbiorze baśń z
elementami fantastyki oraz bajkę, z której każdy czytelnik może wyciągnąć morał
i spróbować go odnieść do współczesnego świata i własnego życia. Chociaż bohaterowie
owej powieści często mnie irytowali i zaskakiwali swoimi decyzjami, czy
porywczym i nieobliczalnym zachowaniem to jednak w każdym z nich mogłam
odnaleźć cząstkę siebie, dzięki czemu było mi łatwiej ich zrozumieć. Zupełnie
tak samo, jak Emily wiele razy miałam ochotę spakować walizki i
wyjechać, gdzieś daleko, gdzie nikt mnie nie zna, gdzie nie ma ulicznego
zgiełku, wścibskich sąsiadów i tego wszechobecnego chaosu, który króluje w
miejskiej społeczności. Pewnie wielu z Was czasem doganiają podobne myśli i
pragnienia.
Autorka stworzyła bardzo realne postaci, nadając im złożone portrety
psychologiczne, tym samym zmuszając czytelnika do syntezy skomplikowanej i
nieoczywistej treści. Przede wszystkim w drugiej części swej opowieści, gdzie
za sprawą głównej bohaterki kreuje kolejne postaci i nowe miejsca, alegoryczną
fabułę, która odzwierciedla głębokie rany i wątpliwości zupełnie zagubionej w
realnym świecie głównej bohaterki. Pisana przez nią powieść, a raczej baśń stanowi dla Emily pewnego rodzaju oczyszczenie, ucieczkę, swoistą terapię, wyrażenie wewnętrznych lęków i ogromnej samotności, która być może ułatwi wyrwać się jej z hermetycznego i samowystarczalnego świata, do którego nikogo nie dopuszcza.
Tylko, czy pisanie tak emocjonalnej i ważnej dla Emily powieści
pozwoli jej dotrzeć do obranego celu? Czy uleczy jej samotną i zbolałą duszę? O
tym możecie się przekonać sami, sięgając po absolutnie wyborną, debiutancką
powieść Małgorzaty Marii Borochowskiej.
W mojej opinii „Złamane pióro” to lektura wymagająca ciszy, kontemplacji, a
nawet analizy. Dlatego jest to, książka skierowana do wymagającego odbiorcy
bowiem nie czyta się jej w łatwy i przyjemny sposób. Lektura tej powieści nie powoduje
uczucia relaksu, wręcz przeciwnie wywołuje swoiste poczucie chwilowego
zmęczenia umysłu, gdyż wymaga stałego myślenia, intensywnych rozważań, aby nie
stracić sensu i kwintesencji tego, co chciała nam przekazać autorka niniejszej powieści. Ponadto książka stanowi połączenie trzech gatunków literackich, powieści obyczajowej, fantasy i bajki. Ostatecznie każdy odbiorca może ją zinterpretować zupełnie inaczej. Słowem to
idealna powieść na długie jesienne wieczory, pod warunkiem, że cenicie i
lubicie literaturę, która skłania do refleksji, wyraża głębokie emocje wykreowanych postaci i zmusza do odnalezienia
ukrytego klucza.
Dla mnie lektura „Złamanego pióra” była wielką zagadką, która mnie zaskakiwała,
czarowała subtelnym językiem i niesztampową fabułą, która zmusiła mnie do wielu
przemyśleń, pozwoliła odnaleźć kawałek siebie, po to, aby ostatecznie mnie
urzec, wzbudzić mój podziw nad kunsztem oraz wyobraźnią debiutującej pisarki i
wgryźć się na stałe w moją pamięć.
„Miłość, nawet ta, która ma się skończyć, uduchowia, uruchamia nieznane nam do tej pory pokłady energii i nadaje sens każdej sekundzie naszego istnienia. Szczególnie kobiecie jest bardzo potrzebna. Bez niej kobiety przedwcześnie się starzeją, gorzknieją i umierają nieszczęśliwe”. Str. 149
Za możliwość przeczytania książki "Złamane pióro" oraz wyborną ucztę literacką
serdecznie dziękuję Autorce Małgorzacie Marii Borochowskiej.
Ta książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Niezbyt często sięgam po dzieła polskich autorów, jednak ta okazała się być naprawdę ciekawą i wciągającą lekturą. Już nie mogę się doczekać kolejnej części ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
Mnie również :) Obawiałam się, że w moje ręce trafił kolejny romans, tymczasem autorka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, a jej proza okazała się niezwykle dojrzała i nieszablonowa, cieszę się, że trafiła w moje ręce :) Ja także czekam niecierpliwie na drugą część :) Oby więcej tak nietuzinkowych książek :)
UsuńNiedługo mam w planach sięgnąć po tę powieść, więc niezwykle cieszą mnie pozytywne opinie o niej! Chcę ją! Teraz! Już!
OdpowiedzUsuńZatem koniecznie przeczytaj, jak najszybciej, przed Tobą niezwykła lektura, która nie raz Cię zaskoczy :)
UsuńNie czytuję zazwyczaj Polskich autorów, aczkolwiek ta książka naprawdę brzmi przekonywająco. :-)
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu również nie czytałam i to był wielki błąd, tę książkę bardzo polecam, pod warunkiem, że ciekawi Cię lektura wymagająca intelektualnego wysiłku :)
UsuńTo niezwykłe i niesamowite, że czytając Twoją opinię o tej książce (którą sama miałam okazję przeczytać i się nią zachwycić), miałam wrażenie, że podobnie widzimy wiele metafor i ukrytych znaczeń, które tak zręcznie Borochowska zawoalowała synonimami. :) Cieszę się bardzo, że książka Cię nie rozczarowała i wzbudziła refleksje, które pozwalają choć na chwilę zatrzymać się w tym pędzącym świecie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że umiesz nie tylko dobrze recenzować, ale też przemycać w swoich opiniach wiele swoich przemyśleń i adekwatnie zestawiać je z czytanym dziełem! Kolejny raz się o tym przekonuje i myślę, że nie tylko ja. :) Oby tak dalej, bo dzięki temu dajesz nam szansę poznać siebie. :)
Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na Twoje kolejne recenzje! :)
Wiem, że Ty również ją czytałaś i zrobiła na Tobie wielkie wrażenie. Cieszę się, że mamy podobne refleksje, książka nie jest łatwa i naprawdę trzeba ją głęboko przemyśleć, aby wyłuskać sens i jej przesłanie, mam nadzieję, że mi się to udało, chociaż ciągle czuję pewien niedosyt, bo wydaje mi się, że mogłam napisać więcej, ale w obawie przydługawą recenzję postanowiłam na tym skończyć. Chociaż jak zapewne sama wiesz to jedna z tych książek, o których można rozmawiać i pisać bardzo długo, jest w niej ukrytych wiele ważnych treści :))
UsuńDziękuję Ci Kochana za wszystkie miłe i budujące słowa, kolejny raz lejesz miód na moje serducho i dajesz wiarę w sens prowadzenia tego bloga, dziękuję, że jesteś :) Jak już nie raz pisałam, ja również bardzo lubię Cię czytać, masz niepowtarzalny styl :)
Również pozdrawiam, przyjemnego weekendu :*
Po raz kolejny pokazujesz mi, jak dużo tracę nie czytając polskich autorów (lub czytając niewiele) ;) Ale sama widzisz, że nie spodziewałaś się zbyt wiele po tej powieści, myśląc raczej, że to kolejna błaha opowiastka. Ja bardzo często (wiem, że to złe) tylko na takim wrażeniu poprzestaję.
OdpowiedzUsuńZgadza się, nie spodziewałam się i mogłabym się bardzo pomylić nie sięgając po nią, byłaby to dla mnie wielka strata bowiem książka okazała się świetną historią, niezwykle oryginalną, świetnie napisaną i zupełnie odmienną od tego, co do tej pory czytałam :) Z przyjemnością sięgnę po kolejne książki M. Borochowskiej, to zaskakujące, że debiut jest tak dobry, bynajmniej w moim odczuciu :) Bardzo polecam tę powieść, chociaż wiem, że nie każdego zachwyci bowiem to książka dla wymagających czytelników, którym nie straszne są symbole, metafory i całe mnóstwo synonimów... :) Spróbuj Olga, wiem, że czytasz książki wymagające zastanowienia, myślę, że ta powieść Cię nie rozczaruje, a ja bardzo chciałabym poznać Twoje zdanie :) Pozdrawiam ciepło, miłego wieczoru :)
UsuńZrobiłaś powalające zdjęcia :) choć sama książka raczej mnie nie przekonuje. Na samą myśl o refleksyjności, synonimach i metaforach dostaję gęsiej skórki, jednak wierzę, że kiedyś, jak już zbrzydnie mi komercja, zacznę sięgać po podobne książki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Angeliko :* Rozumiem Twoją niechęć, dlatego pisałam w recenzji, że nie jest to książka skierowana do każdego odbiorcy, niemniej jednak mam cichą nadzieję, że kiedyś po nią sięgniesz, bardzo chciałabym poznać Twoją opinię :) To naprawdę świetny debiut, wart uwagi, autorka ma niezwykłą wyobraźnię, a Ty lubisz fantastykę, druga część tej książki to baśń z elementami fantastyki i to ta baśń jest tą metaforą, która odzwierciedla wewnętrzne bolączki bohaterki, jej skomplikowany stan ducha, dla mnie była to absolutnie wyśmienita lektura :) ponadto to książka obyczajowa, przedstawiająca burzliwą relację między kobietą, a mężczyzną, myślę, że mogłaby Ci się spodobać ta książka :) Pozdrawiam ciepło Angeliko, miłego weekendu i zdrówka :*
UsuńLustereczko wyjęło mi z ust to, co sama chciałam napisać o tej książce :))) W skrócie- pasuje.
UsuńWiedziałam, że ta książka Ci się Agnieszko spodoba. Po prostu wiedziałam! Ja nie mogę się już doczekać drugiej części :)
OdpowiedzUsuńHaha... to już mnie poznałaś troszkę Wiolu :) Tak, książka bardzo mi się podobała :) i ja również nie mogę się doczekać kontynuacji... :))
UsuńAgnieszko uwielbiam polecane przez Ciebie książki, często stanowisz dla mnie źródło inspiracji, ale nie widzę siebie w tej książce, a może raczej tej książki w swoich rękach? A przynajmniej nie w tej chwili.
OdpowiedzUsuńNie miałam styczności z prozą pani Borochowskiej, ale po Twojej opinii widzę, że czytając "Złamane pióro" i dogłębnie analizując myśli zachowania bohaterki, mogę poczuć także refleksje płynące prosto z głowy autorki. To piękne, jeśli autor potrafi tak manipulować czytelnikiem. Przeznaczę sobie tę lekturę na moment, w którym będę mogła się wyciszyć, zaszyć gdzieś, gdzie mnie nikt nie dopadnie i wtedy będę delektować się każdym kolejnym słowem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa także miałam tę przyjemność przeczytania książki i jestem nią bardzo mocno zachwycona :-)
OdpowiedzUsuńNiezwykle malowniczy i przekonywujący język narracji, wciągająca fabuła, zmysłowa mieszanka magii, baśni i romantycznego wątku, wszystko to wzbudzało we mnie nieodparte pragnienie zaczytywania się w tej powieści. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina